Aneksja Krymu i agresja we wschodniej części Ukrainy zasadniczo zmieniły nasze podejście do kwestii bezpieczeństwa. Stoimy dziś w obliczu sytuacji, z którą – jak sądziliśmy – nie będziemy mieć już nigdy do czynienia. Jedno z państw europejskich jest gotowe realizować swoje strategiczne interesy przy użyciu siły – mówił Tomasz Siemoniak, wicepremier i minister obrony narodowej podczas inauguracji 87. seminarium Rose – Roth organizowanego przez Zgromadzenie Parlamentarne NATO i Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. Tematem dwudniowej sesji jest „Europa Wschodnia i nowy krajobraz geopolityczny”.
Szanowni Państwo, jeszcze niedawno wysoki poziom bezpieczeństwa w Europie wydawał się oczywisty. Konflikty zbrojne były daleko od naszych granic. Żyliśmy w przekonaniu, że sytuacja na naszym kontynencie pozostanie niezmienna. Chętnie korzystaliśmy z pokojowej dywidendy, którą przyniosło zakończenie zimnej wojny. Budowaliśmy demokratyczną wspólnotę państw uważając, że naszą przyszłością jest wyłącznie stabilizacja i dobrobyt. Wielka fala zjednoczenia we współpracy międzynarodowej pozwała sądzić, że myślenie w kategoriach dominacji i geopolitycznych stref wpływu zdecydowanie minęło.
Być może zlekceważyliśmy sygnały ostrzegawcze, takie jak kryzysy gazowe, wojna z Gruzją czy brutalna polityka retoryczna Rosji. Te fakty nie skłoniły nas do głębszej refleksji na temat coraz mniej konstruktywnej roli Moskwy w obszarze euroatlantyckim. Aneksja Krymu i agresja we wschodniej części Ukrainy zasadniczo zmieniły nasze podejście do kwestii bezpieczeństwa. Stoimy dziś w obliczu sytuacji, z którą – jak sądziliśmy – nie będziemy mieć już nigdy do czynienia. Jedno z państw europejskich jest gotowe realizować swoje strategiczne interesy przy użyciu siły. Zakwestionowało to zarówno zasady uznane za ustalone i trwałe, jak i tezę o braku zagrożeń militarnych w Europie. Dziś jesteśmy bogatsi o wiele doświadczeń, lepiej rozumiemy cele gry, którą prowadzi Rosja. Chcielibyśmy powrócić do dialogu jednak może to nastąpić jedynie w wypadku zmiany polityki Rosji. Na razie nie ma przesłanek, które pozwalałyby na rozpoczęcie budowy relacji w duchu porozumienia i partnerstwa.
„Nie” dla brutalizacji polityki
Koszty przedłużającego się konfliktu na Ukrainie stają się coraz bardziej odczuwalne dla całej Europy. Potrzebna jest determinacja i odpowiedzialność, aby mimo nacisku grup społecznych, których interesy są zagrożone, utrzymać przyjęty, wspólny kurs działania. Możliwość złagodzenia polityki Rosji wobec Ukrainy w dużej mierze uzależniona będzie od stanowczego i jednolitego stanowiska wspólnoty międzynarodowej. Obecne poczynania Rosji łączą środki konwencjonalne i niestandardowe, nie ma więc na nie czysto wojskowej odpowiedzi. Konieczne będą działania w obszarze gospodarczym, w tym zwłaszcza w sektorach strategicznych. Teraz przekonujemy się szczególnie mocno, że uzależnienie w takich dziedzinach jak np. energetyka ogranicza swobodę działania politycznego i może być wykorzystane jako środek nacisku. Ważną rolę w rozwiązaniu tego problemu odgrywać będzie UE.
Szanowni Państwo, to co się stało na Ukrainie, powoduje, że ludzie w naszej części Europy zastanawiają się, czy wojna znowu będzie środkiem osiągania celów politycznych. Oczywiste jest, że nie możemy się zgodzić na brutalizację życia politycznego i łamanie zasad rządzących cywilizowanym światem. Do tego potrzebne są jednak także środki militarne. Wydarzenia na Ukrainie stały się impulsem do przeglądu dotychczasowej polityki bezpieczeństwa wspólnoty euroatlantyckiej. Największe zmiany zaszły w NATO. W odpowiedzi na działania Rosji sojusznicy zdecydowali się wypełnić nową treścią zobowiązania wynikające z art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Podjęli szereg działań mających na celu natychmiastowe wsparcie sojuszników w naszym regionie. Zwiększono liczbę samolotów biorących udział w ochronie przestrzeni powietrznej państw bałtyckich. Wyprowadzono w morze wspólną flotę. Do krajów wschodniej flanki wysłano pododdziały amerykańskie i kanadyjskie. Te przedsięwzięcia potwierdziły sojuszniczą lojalność i solidarność w sytuacji, gdy kryzys narasta. To znaczy, zagrożenie jest odległe na tyle, że nie czas przygotowywać się do obrony, a jednocześnie na tyle bliskie, że partnerzy z NATO oczekują widocznego wsparcia.
Wschodnia flanka NATO musi być wzmocniona
Szanowni Państwo, zmiany w polityce Rosji wydają się mieć charakter trwały. Potrzebna jest zatem strategiczna adaptacja Sojuszu polegająca m.in. na stałej obecności wojsk NATO na Wschodzie. Nie chodzi tu o powrót do prawideł zimnej wojny, lecz o obecność w naszym regionie sił pierwszej reakcji, które będą mogły zostać wzmocnione przez tzw. follow force. Poza tym musimy pamiętać, że obecne środowisko bezpieczeństwa wymaga zapewnienia zdolności do błyskawicznego wsparcia sojuszników w razie zagrożenia. Konieczne jest więc stworzenie sił o natychmiastowej gotowości oraz rozmieszczenie na naszym terytorium odpowiedniej infrastruktury.
Nie możemy też pomijać bardzo ważnego aspektu strategicznego, jakim jest hybrydowość, czyli inaczej mówiąc różnorodność zagrożeń. Aby skutecznie im przeciwdziałać, niezbędna jest współpraca między różnymi elementami wspólnoty międzynarodowej, zwłaszcza zaangażowanie Unii Europejskiej. Jeśli chodzi o sferę wojskową, trzeba stwierdzić, że rozwiązania przyjęte przez szefów państw i rządów w Newport prowadzą do wzmocnienia bezpieczeństwa sojuszników na wschodniej flance oraz przygotowania Sojuszu do reagowania na nowe zagrożenia.
Dla nas najważniejsze są decyzje dotyczące zwiększonej obecności Sojuszu, reformy sił odpowiedzi NATO i stworzenia sił najwyższej gotowości, rola jaką ma odegrać Wielonarodowy Korpus Północ-Wschód. Zależy nam, aby postęp w tych sprawach był widoczny jak najszybciej. Liczymy, że szczyt w Warszawie, który odbędzie w 2016 roku, będzie okazją do podsumowania procesu implementacji decyzji z Newport.
Polska jest zdecydowana wnieść odpowiedni wkład we wzmocnienie NATO. Będziemy podnosić poziom bezpieczeństwa europejskiego dbając: po pierwsze, o gotowość Sojuszu obronnego do którego należymy. Po drugie, o dynamikę integracji europejskiej. Po trzecie, o rozbudowę narodowych zdolności obronnych (…).
Wsparcie dla sojuszników spoza regionu
Rozumiemy, że ani NATO, ani UE, ani inne międzynarodowe organizacje nie mogą koncentrować się jedynie na Europie Wschodniej. Dlatego będziemy się angażować także w stabilizację innych regionów. Pozostaniemy obecni w Afganistanie i bliskim sąsiedztwie Europy, np. w Republice Środkowej Afryki. Zamierzamy wspierać działania humanitarne w Iraku. Będziemy także uczestniczyć w zwalczaniu terroryzmu i zagrożeń cybernetycznych.
Szanowni Państwo, wyzwania, które niesie współczesny świat są wielopłaszczyznowe i bardzo różnorodne. Kryzys na Ukrainie pokazał jednak wyraźnie, że nowe zagrożenia nie wyparły klasycznych, związanych z obroną integralności terytorialnej i suwerenności. Wszystkie te niebezpieczeństwa istnieją równolegle. I musimy być przygotowani do zwalczania każdego z nich. Nie możemy zwłaszcza pozwolić na łamanie międzynarodowego porządku i powrót do logiki stref wpływu i panowania prawa silniejszego. Dlatego angażujemy się w działania istotne z punktu widzenia sojuszników i liczymy, że spotkamy się ze wzajemnością.
Tekst jest zapisem wystąpienia Tomasza Siemoniaka, wicepremiera i ministra obrony narodowej podczas inauguracji 87. seminarium Rose – Roth. Śródtytuły pochodzą od redakcji.
komentarze