Jakie powinny być relacje NATO–Rosja, jak pomóc walczącej Ukrainie i jakie będą priorytety wspólnoty transatlantyckiej na najbliższe lata – to główne tematy rozpoczynającego się w czwartek szczytu państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Polskiej delegacji w Newport będzie przewodniczył prezydent Bronisław Komorowski.
To będzie najważniejsze od kilku lat spotkanie przywódców państw tworzących NATO. W Newport w Walii mają zapaść decyzje określające strategiczne kierunki rozwoju Sojuszu po zakończeniu misji ISAF w grudniu 2014 roku. Początkowo spotkanie miało być poświęcone przede wszystkim sytuacji w Afganistanie, jednak zaostrzający się konflikt rosyjsko-ukraiński zmienił tematy szczytu.
Konflikt na Ukrainie
W pierwszym dniu szczytu dojdzie do posiedzenia specjalnej komisji NATO–Ukraina. Podczas spotkania prezydent Petro Poroszenko przedstawi m.in. założenia najważniejszych reform administracji państwowej. Będzie też mówił o działaniach podejmowanych wobec rosyjskiej agresji. Kijów ma także nadzieję, że członkowie NATO zgodzą się na przekazanie lub sprzedanie Ukrainie broni, a nie jak dotąd jedynie sprzętu wsparcia bojowego, czyli np. kamizelek kuloodpornych czy noktowizorów. Na pewno jednak zapadną decyzje o udzieleniu wojskowej pomocy szkoleniowej związanej z reformą ukraińskich sił zbrojnych.
Tuż przed szczytem ukraińskie media informowały, że Kijów chciałby wystąpić do NATO o przyznanie Planu Działań na Rzecz Członkostwa. Choć – jak zastrzegali ukraińscy politycy – proces ten miałby być rozpisany na kilka lat.
Po raz pierwszy od kilkunastu lat na szczyt NATO jako kraj partnerski nie została zaproszona Rosja. Według nieoficjalnych informacji, Wielka Brytania – która będzie gospodarzem obrad – zaproponuje zmianę obecnej strategicznej koncepcji Sojuszu, zgodnie z którą „Rosja jest kluczowym strategicznym partnerem NATO”.
Na czym zależy Polsce
Dla państw naszego regionu najważniejszym zadaniem będzie przekonanie sojuszników o konieczności umieszczenia baz NATO w państwach leżących na wschodnich obrzeżach Sojuszu. Najprawdopodobniej ten cel, przynajmniej częściowo, uda się osiągnąć. – Po szczycie NATO zapadnie decyzja, że na terytoriach państw wschodniej flanki w sposób ciągły będą przebywać żołnierze z innych państw sojuszniczych – mówił w środę gen. Stanisław Koziej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Choć, jak zastrzegł prezydencki minister, nie będzie można mówić o typowych bazach NATO.
Z kolei Robert Kupiecki, wiceminister obrony narodowej, który jest w składzie polskiej delegacji na szczyt w Newport, podkreślał, że „wzmocnienie wschodniej flanki” powinno nastąpić także w inny sposób. Chodzi m.in. o rozbudowę infrastruktury niezbędnej przy interwencji wojsk NATO czy struktur dowodzenia o dużej elastyczności działania. – Siły te w razie potrzeby można by szybko rozbudowywać i uzupełniać o potrzebne zdolności wojskowe – mówił wiceminister Robert Kupiecki podczas konferencji o bezpieczeństwie w Kielcach.
Polska delegacja będzie zabiegać o stworzenie wojsk szybkiego reagowania. Miałyby one stacjonować w jednostce w Szczecinie. Siły te powinny być zdolne do dotarcia na miejsce konfliktu w ciągu kilku godzin, najwyżej 2–3 dni. Inną kwestią, na której zależy Polsce, jest zwiększenie liczby wspólnych ćwiczeń.
Zwiększenie budżetów obronnych
Podczas szczytu omawiane też będą sprawy finansowe. Choć NATO zaleca przeznaczanie na obronność około 2 proc. PKB, stosuje się do tego jedynie 5 państw (w tym Polska). Aż 23 kraje – spośród 28 należących do Sojuszu – wydaje na obronność około 1 proc. PKB. Co więcej, z danych Sojuszu wynika, że w ostatnich pięciu latach łączne wydatki na obronę NATO zmniejszyły się o 20 proc., tymczasem rosyjskie wzrosły o 60 proc.
Państwa Sojuszu muszą także ustalić, jak będzie wyglądała pomoc dla Afganistanu po zakończeniu misji ISAF w grudniu 2014 roku.
autor zdjęć: NATO
komentarze