Niestabilna sytuacja wewnętrzna na Bliskim Wschodzie i brak realnej kontroli rządów nad terytoriami własnych państw powoduje, że kraje tego regionu stają się podatnym gruntem dla wszelkiego rodzaju ugrupowań islamistycznych. Ich celem jest utworzenie kalifatów, czyli państw opartych na twardym prawie koranicznym. W tym kontekście można wymienić chociażby działania Al-Shabab w Somalii, Boko Haram w Nigerii czy regionalnych odłamów Al-Kaidy w Mali, Jemenie i Afganistanie. Nie inaczej dzieje się w Iraku – pisze Katarzyna Kobrzyńska z Wojskowego Centrum Geograficznego.
Po latach wojny, Irak znowu staje się sceną walk wewnątrzmuzułmańskich - między sunnitami (32-37 proc. społeczeństwa) a będącymi u władzy szyitami (60-65 proc.). Dochodzi do tego wciąż niestabilna sytuacja w sąsiedniej Syrii. A tam liczba stron zaangażowanych w konflikt o władzę jest wprost proporcjonalna, choć nie tożsama, z mozaiką religijną kraju. Największą grupę stanowią sunnici będący pod rządami alawitów (odłam szyizmu). Syria i Irak, to nieliczne - w zdominowanym przez sunnitów świecie arabskim - kraje rządzone przez szyitów. A przyjaźni między sunnitami a szyitami nie ma.
Wydaje się, że postępująca destabilizacja w Syrii i Iraku jest „na rękę” sunnickim islamistom, którzy dążą do powołania kalifatu - Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (ISIS). Ma ono obejmować płn. i wsch. Syrię oraz płn. Irak. Są to tereny zamieszkałe przez ludność sunnicką, która upomina się o władzę w obu tych państwach. Zapewne miało to wpływ na dynamiczną ekspansję ISIS na tym obszarze. Nie bez znaczenia jest tu także ... ropa naftowa. Zajęta w środkowym Iraku rafineria w Baiji (1/4 krajowej produkcji), nie tylko zachwiała rynkiem petrochemicznym (choć tylko lokalnym), ale dała też duży zastrzyk finansowy islamistom. Podobnie jak obrabowanie banku w Mosulu czy przejmowanie sprzętu wojskowego porzuconego przez irackie siły. Tym samym ISIS stał się najbogatszą organizacją islamistyczną na świecie.
ISIS śmiało sobie poczyna na terenach sunnickich w niestabilnych państwach rządzonych przez szyitów (Irak) i alawitów (Syria). Ich marsz ku Bagdadowi, poważnie wystraszył rząd w Bagdadzie. Zaalarmował też szyicki Teheran oraz Waszyngton i Londyn.
Realne zagrożenie za sąsiednią granicą i ochrona własnych interesów gospodarczych sprawiają, że niewykluczone stają się zaskakujące jeszcze nie tak dawno sojusze. Działania ISIS zaowocowały wymianą cieplejszych spojrzeń między Iranem a światem Zachodnim. Czy będzie to krótkotrwała współpraca, czy może przyczynek do przełamania dyplomatycznych lodów? Wielka Brytania już zapowiedziała otwarcie ambasady w Teheranie.
komentarze