moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Scenariusze rozwoju kryzysu w Iraku

Od dwóch lat ekstremiści religijni z Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (IPIL) rozbudowują swoją siatkę w Syrii i Iraku. W zaskakującym tempie zdobywają kolejne irackie miasta. O ile całkowity rozpad państwa nie jest zbyt prawdopodobny, to w nieodległej przyszłości może powstać niezależny Kurdystan. W najbliższym czasie ani Iran, ani Stany Zjednoczone nie zdecydują się na bezpośrednią interwencję zbrojną w Iraku, choć będą szkolić siły władzy centralnej i doraźnie współpracować. Mimo iż wspólny wróg zjednoczył interesy wielu rywalizujących ze sobą państw, nie należy się spodziewać przekształcenia istniejących sojuszy – pisze Patrycja Sasnal, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Od początku 2014 roku IPIL zdobyło kilkanaście miast w irackich prowincjach Al-Anbar, Salah ad-Din i Niniwa. Jego sukcesy podają w wątpliwość przyszłość państwa w jego obecnym kształcie. Analiza kryzysu pozwala nakreślić kilka głównych, niewykluczających się scenariuszy jego rozwoju.

Rozpad państwa

Scenariusz ten umożliwia etniczno-religijne zróżnicowanie Iraku. Arabowie szyici, stanowiący ok. 60 proc. ludności, zamieszkują głównie południową część, Arabowie sunnici (ok. 25 proc.) centralną, a Kurdowie (ok. 15 proc.) północną. W Iraku obowiązuje konsensualny system rządów, formalnie dający tym trzem grupom reprezentację we władzach niezależnie od wyników wyborów. Nadal jednak to szyici już trzeci raz z rzędu (lata 2005, 2010, 2014) dostają mandat do formowania rządu. Polityka urzędującego premiera Nuriego al-Malikiego, polegająca na minimalizowaniu uczestnictwa sunnitów w życiu politycznym, zaogniła konflikt międzywyznaniowy i zniechęciła sunnicką część Irakijczyków do władzy centralnej. Odczucie to jest potęgowane przez jej niegospodarność i skorumpowanie. Przyczyniło się to do postępów ekstremistów z IPIL w zajmowaniu terytorium zamieszkałego przez sunnitow i ujawniło słabość władzy centralnej w sunnickich prowincjach.

Niemniej scenariusz podziału Iraku na część sunnicką i szyicką jest na razie mało prawdopodobny, szczególnie jeśliby doszło do zmiany władzy w Bagdadzie. Po pierwsze, irackie pola naftowe w większości znajdują się poza terytorium zamieszkałym przez sunnitów. Ewentualny podział kraju pozbawiłby ich części dochodów, która dziś konstytucyjnie im przynależy. Po drugie, już w obecnym kształcie systemu politycznego prowincje mogą uzyskać szeroką autonomię podobną do statusu Autonomicznego Regionu Irackiego Kurdystanu (ARIK). Formalnie więc lokalne władze, jeśli tak zdecydują, mogą się w znacznej mierze uniezależnić od centrali. Po trzecie, wiele zależy od źle ocenianego premiera Malikiego. Jeśli ustąpi, zasygnalizuje to możliwość zmiany polityki przyszłego rządu w stosunku do sunnitów i może uspokoić nastroje. Rozpad państwa nie leży też w interesie większości państw sąsiednich. Ponadto niewykluczone, że sojusz sunnitów irackich z dżihadystami ma charakter taktyczny i doraźny.

Tłumna ucieczka Irakijczyków z terytorium zajmowanego przez IPIL świadczy raczej o strachu ludności, a nie o zaufaniu, które byłoby konieczne w przypadku powstania nowej jednostki terytorialnej z sunnickim samorządem. Problematyczne natomiast wydaje się masowe rozdawanie broni ochotnikom, głównie szyickim, ponieważ może to doprowadzić do poważnej eskalacji konfliktu wyznaniowego.

Powstanie niepodległego Kurdystanu

Bardziej prawdopodobny jest scenariusz, w którym ARIK decyduje się na proklamację niepodległości de facto lub nawet de iure. Mimo historycznego konfliktu turecko-kurdyjskiego Turcja co najmniej nie blokowałaby takiego rozwiązania. ARIK ma znacznie lepsze stosunki polityczne i gospodarcze z Turcją niż z władzą centralną w Bagdadzie, z którą od trzech lat pozostaje w sporze o zakres autonomii. Większość obrotu handlowego odbywa się z Turcją lub przy jej pośrednictwie. Z ponad 6 mln mieszkańców region ten jest w dużej mierze samowystarczalny gospodarczo i militarnie.

Dodatkowo 11 czerwca Kurdowie zajęli bogaty w ropę region Kirkuku poza ARIK i zdołali sprzedać pierwszy transport surowca bez zgody władzy w Bagdadzie, w czym pomagała im Turcja. Jeśli konflikt z dżihadystami się utrzyma, Kurdystan nie będzie miał wielu powodów, żeby pozostać w zdestabilizowanym Iraku. Nie byłby to jednak dobry scenariusz dla państwa irackiego, ponieważ pozbawiłby go znaczącej części pól roponośnych, podważyłby federalną podstawę funkcjonowania państwa i mógłby stanowić wstęp do późniejszej secesji regionów sunnickich.

Zbrojna interwencja z zewnątrz

Istnieją dwa zasadnicze scenariusze zbrojnej interwencji w Iraku z zewnątrz. Po pierwsze, jeśli zagrożenie ze strony IPIL będzie rosło, oddziały do Iraku może wysłać Iran, w celu
ochrony świętych miejsc szyizmu i szyitow. Z dużym prawdopodobieństwem Teheran zdecyduje się na ten krok tylko w ostateczności. Interwencja taka oznaczałaby bowiem intensywne, kosztowne i długotrwałe zaangażowanie oraz otwarcie kolejnego po Syrii frontu walki o strefę wpływów. Zamiast wojska do Iraku wysłano już co najmniej kilkaset osób personelu irańskiej Gwardii Rewolucyjnej, który ma doradzać armii irackiej i ją szkolić.

Po drugie, zainterweniować mogą też Stany Zjednoczone, które rząd iracki już poprosił o użycie siły powietrznej i zaatakowanie IPIL. USA przyjęły jednak podobną do irańskiej taktykę: prezydent Barack Obama ograniczył się do wysłania maksymalnie 300 doradców wojskowych. Zbrojne zaangażowanie amerykańskie w obecnej sytuacji pomagałoby głównie obecnym władzom w Bagdadzie, przerzuciłyby one bowiem odpowiedzialność za walkę z ekstremistami na USA. Maliki nie miałby wówczas motywacji, by ustąpić lub utworzyć rząd jedności narodowej i prowadzić politykę ponad podziałami etniczno-religijnymi, konieczną dla stabilizacji państwa w długim okresie. Stany Zjednoczone mogą zainterweniować zbrojnie, jeśli sukcesy IPIL zagrożą stolicy Iraku lub przybliżą perspektywę rozpadu państwa.

Takie scenariusze uderzają w żywotne interesy USA: dają ekstremistom stałą bazę do rozwoju
i dalszej aktywności terrorystycznej nie tylko na Bliskim Wschodzie, ale także w Europie i USA, oraz narażają sojuszników w regionie (Jordanię i Arabię Saudyjską) na bezpośrednie niebezpieczeństwo. Nie wydaje się, aby Turcja – członek NATO – była w krótkim okresie bezpośrednio zagrożona działalnością terrorystów w Iraku, ponieważ stabilny ARIK pełni rolę strefy buforowej między nią a terytoriami pod kontrolą IPIL.

Wielka koalicja przeciw dżihadowi?

Postępy IPIL w zdobywaniu kontroli na terytorium Syrii i Iraku zagrażają interesom wszystkich państw sąsiednich: Arabii Saudyjskiej, Iranu, Jordanii, Kuwejtu i Turcji, a także Stanom Zjednoczonym i Unii Europejskiej. Arabia Saudyjska, mimo iż wykorzystywała Irak do równoważenia wpływów irańskich i wspierała interesy sunnitów, boryka się dziś z wizerunkiem państwa pomagającego ekstremistom. Ponadto celem dżihadystów jest ustanowienie kalifatu – teokracji – oraz zwalczanie współpracujących z „niewiernymi” władz, takich jak monarchia saudyjska czy haszymicka w Jordanii. Nadmierny rozwój IPIL nie leży w interesie ani Arabii Saudyjskiej, ani Jordanii, mimo iż priorytetowo traktują one zagrożenie ze strony Iranu. W szczególnej sytuacji znajduje się Syria. Na jej terytorium IPIL występuje przeciw Baszarowi al-Asadowi, lecz sukcesy organizacji w Iraku mogą okazać się – na krótszą metę – korzystne również dla niego. IPIL częściowo przeniosło działalność do Iraku, zmniejszając swoją liczebność w Syrii. Na dłuższą metę jednak, zwłaszcza jeśli kryzys w Iraku będzie się pogłębiał, irańska pomoc wojskowa dla Syrii może słabnąć. Jeśli obecność IPIL na północy Syrii trwale się zmniejszy, może to dać jego przeciwnikom w opozycji syryjskiej przewagę militarną i umocnić bardziej umiarkowaną opozycję przeciw reżimowi Asada.

Mimo iż wspólny wróg w postaci IPIL łączy interesy wielu skłóconych ze sobą państw, nie należy się spodziewać gruntownego przeformułowania sojuszy. Prawdopodobne jest doraźne współdziałanie Iranu i Stanów Zjednoczonych w Iraku, choć raczej na zasadzie nieprzeszkadzania nawzajem swoim doradcom. W najbliższych tygodniach kontakt między obu stronami się zwiększy w związku z rozmowami nt. irańskiego programu atomowego. Jednakże antagonizm między państwami arabskimi, najbliższymi regionalnymi sojusznikami USA, a Iranem jest tak zaawansowany, że tymczasowa wspólnota interesów w Iraku nie jest w stanie w krótkim czasie go osłabić. Możliwość zwalczenia IPIL zależy przede wszystkim od polityki irackich władz. Rząd centralny musi ją wyraźnie zmienić, tak aby sunnici odczuli, że są reprezentowani w Bagdadzie. By to osiągnąć, Stany Zjednoczone i państwa członkowskie UE muszą podjąć działanie dwutorowe. Nie mogą bezwarunkowo przyjmować żądań rządu irackiego, lecz przeciwnie – wywierać na nim presję. Z drugiej jednak strony, w celu uzyskania największej wiarygodności i skuteczności operacji bezpośrednią walkę z IPIL podjąć może jedynie armia iracka. Władze irackie będą do tego potrzebować wsparcia społeczności międzynarodowej, a przede wszystkim współdziałania Iranu nie tylko z USA, ale głównie z Arabią Saudyjską. Siła organizacji polega bowiem na zdolności do formowania lokalnych sojuszy z sunnitami, którzy do tej pory cieszyli się saudyjskim wsparciem politycznym i medialnym. Ze wszystkich państw sąsiednich Arabia Saudyjska ma na ich decyzje największy wpływ. Wyzwaniem dla USA będzie przekonanie państw arabskich, że pewien poziom współpracy z Iranem w Iraku jest konieczny do osiągnięcia sukcesu w walce z IPIL. Leży to też w interesie państw członkowskich UE, ponieważ rozrost IPIL zagraża ich bezpieczeństwu. Jedna z dwu głównych dróg napływu imigrantów do UE – przez Turcję i Grecję – znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie regionu operacyjnego IPIL.

Ponadto ponaddwutysięczna grupa Europejczyków już walczy w ich szeregach – w czerwcu bieżącego roku w Hiszpanii zlikwidowano komórkę rekrutacyjną IPIL. Istnieje ryzyko, że w przyszłości przeprowadzą oni zamachy na cele w Europie, szczególnie w wypadku skonsolidowania sił ekstremistów w Iraku i Syrii. Taki przypadek już miał miejsce w maju tego roku w Brukseli – zamach w Muzeum Żydowskim najprawdopodobniej zorganizował Francuz, który kilka tygodni spędził z IPIL w Syrii.

Tekst ukazał się na stronach www.pism.pl

Patrycja Sasnal
ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych

dodaj komentarz

komentarze


Aplikuj na kurs oficerski
 
„Szczury Tobruku” atakują
Pożegnanie z Żaganiem
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
Jaka przyszłość artylerii?
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Jak Polacy szkolą Ukraińców
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Transformacja wymogiem XXI wieku
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Setki cystern dla armii
Norwegowie na straży polskiego nieba
Jesień przeciwlotników
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Determinacja i wola walki to podstawa
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Wybiła godzina zemsty
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Olympus in Paris
Transformacja dla zwycięstwa
Medycyna „pancerna”
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Ogień Czarnej Pantery
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
„Szpej”, czyli najważniejszy jest żołnierz
Terytorialsi zobaczą więcej
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Polskie „JAG” już działa
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
„Feniks” wciąż jest potrzebny
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Olimp w Paryżu
Zyskać przewagę w powietrzu
Użyteczno-bojowy sprawdzian lubelskich i szwedzkich terytorialsów
Co słychać pod wodą?
Bój o cyberbezpieczeństwo
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Mniej obcy w obcym kraju
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Ostre słowa, mocne ciosy
Czworonożny żandarm w Paryżu
Karta dla rodzin wojskowych
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Zmiana warty w PKW Liban

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO