Cytat z Horacego, który oznacza „nie wszystek umrę”, w tym dniu od razu przyszedł mi do głowy. Tak jak pewnie wielu ludziom. 1 listopada to dla wszystkich czas zadumy. Chwila, gdy można pochylić głowy nad grobami bliskich nam ludzi i zapalić znicze – pisze z Afganistanu Monika Krasińska, dziennikarka, pasjonatka tego, co z pozoru wydaje się niekobiece – wojska i górnictwa.
To szczególny czas także dla żołnierzy i cywili takich jak ja, będących w Afganistanie. Mimo, że to czas refleksji, w bazie nie ma na nią zbyt dużo czasu. Patrole, ochrona bazy i inne zadania nie znają słowa „spocznij”. Choć przez chwile każdy z nas pomyśli jednak o bliskich, którzy odeszli i o żołnierzach, którzy stracili życie.
W misjach poza granicami kraju Polska uczestniczy od ponad 60 lat. Kambodża, Tadżykistan, Liban, Bośnia i Hercegowina, Irak czy Afganistan to tylko część z krajów, w których polegli polscy żołnierze. W sumie w zagranicznych misjach zginęło blisko 120 żołnierzy. Pamięć o nich i oddanie im hołdu jest tu dla nas wszystkich bardzo ważne. – Jak długo my będziemy pamiętać o naszych kolegach, którzy zginęli na misjach, tak długo kiedyś ktoś będzie o nas pamiętał – powtarzają mi żołnierze.
Każdy z nas 1 listopada przeżył z pewnością bardzo osobiście. Pod wieczór zebraliśmy się jednak razem, by zapalić znicze i w ten sposób oddać hołd żołnierzom poległym w misjach poza granicami kraju. Sprzed pomników upamiętniających żołnierzy w ciszy przeszliśmy w miejsce, gdzie 28 sierpnia eksplozja ciężarówki rozpoczęła atak na bazę. W miejscu, w którym ranny podczas ataku został polski żołnierz, który później zmarł w szpitalu stoi krzyż. Tu chyba emocji było najwięcej – w końcu te wydarzenia wciąż są żywe, a każdy z żołnierzy ma świadomość tego, że to on mógł tu stracić życie.
Ja także wracałam myślami do żołnierzy, którzy polegli w Afganistanie, gdy byłam tu ostatnio, do ich rodzin. Powrót myślami do tych wydarzeń nie jest dla mnie łatwy. To były najcięższe chwile i wydarzenia, z jakimi przyszło mi się tu zmierzyć. Ani chodzenie na tak zwanych „wąsach”, gdzie w każdym miejscu mogło się czaić niebezpieczeństwo, ani nawet „kontakt”, gdy leżałam pod ostrzałem, nie uzmysławiały mi tak bardzo tego, gdzie tak naprawdę jestem i co się tu dzieje, jak właśnie widok trumny okrytej biało-czerwoną flagą.
Choć taki dzień jak dziś może wydawać się trudny, choć niektóre wspomnienia bolą, to są niezwykle ważne, bo w końcu coś jest w słowach, że „człowiek żyje, póki pamięć o nim jest w nas”…
komentarze