Amerykanie mogą wycofać wszystkich swoich żołnierzy z Afganistanu i to szybciej niż dotąd planowali. Powodem są złe relacje z afgańskimi władzami. Dziennikarze „New York Times” opisali telefoniczną kłótnię między Barackiem Obamą a Hamidem Karzajem. Prezydent Afganistanu oskarżył Obamę, że za jego plecami próbuje zawrzeć pokój z talibami.
Władze Stanów Zjednoczonych rozważają przyspieszenie wycofania wojsk z Afganistanu, a nawet całkiem poważnie biorą pod uwagę „opcję zerową”, zgodnie z którą po 31 grudnia 2014 r. nie pozostanie w tym kraju żaden amerykański żołnierz. Do niedawna taki scenariusz uważano w Waszyngtonie za najgorszy z możliwych. Jednak według autorów artykułu, który ukazał się 8 lipca na łamach dziennika „New York Times”, urzędnicy amerykańscy nie wykluczają już takiego rozwiązania. Jak zdradzili dziennikarzom informatorzy z otoczenia prezydenta, urzędnicy Białego Domu są coraz bardziej sfrustrowani kontaktami z afgańskim prezydentem Hamidem Karzajem, które nigdy nie były łatwe.
Prezydent Barack Obama postanowił, że wojska amerykańskie zakończą misję bojową w Afganistanie w 2014 r. Jednocześnie jego administracja rozpoczęła negocjacje z władzami w Kabulu długoterminowej umowy o dwustronnej współpracy w sprawie bezpieczeństwa. Pozwoliłaby ona na dalsze stacjonowanie tam niewielkich sił USA. Rozmowy przeciągały się m.in. ze względu na twarde warunki ze strony prezydenta Afganistanu, który chciał, by Waszyngton sprecyzował, ilu żołnierzy chce pozostawić i konkretnych zobowiązań finansowego wsparcia afgańskich sił bezpieczeństwa. Afgańczycy domagali się od USA również gwarancji bezpieczeństwa. Innym trudnym do spełnienia przez Amerykanów postulatem było określenie Pakistanu jako głównej przeszkody w zwalczaniu rebeliantów. W czerwcu, po zapowiedzi Amerykanów, że rozpoczynają bezpośrednie negocjacje pokojowe z afgańskimi talibami na terenie Kataru, Hamid Karzaj zawiesił rozmowy na temat umowy. Jako warunek ich wznowienia postawił doprowadzenie przez Amerykanów do bezpośrednich rozmów afgańskiego rządu z talibami. Ci jednak od lat odmawiają takich spotkań, gdyż traktują Karazja i jego ministrów jako amerykańskie marionetki.
Narastające napięcie w stosunkach między Stanami Zjednoczonymi i Afganistanem miała rozładować 27 czerwca wideokonferencja prezydentów Obamy i Karazja. Jednak według anonimowych urzędników obu państw, przyniosła przeciwny efekt. W trakcie rozmowy, która przebiegła w złej atmosferze, Karzaj miał oskarżyć USA o próbę wynegocjowania separatystycznego pokoju z talibami i „ich pakistańskimi poplecznikami”. A tym samym pozostawienie rządu w Kabulu sam na sam z wrogami. Afgański prezydent wysuwał już w przeszłości podobne oskarżenia, ale dotąd pojawiały się one tylko w kontaktach z rodakami. W reakcji na te zarzuty Obama przypomniał Karazjowi, że liczni Amerykanie poświęcili życie w obronie jego rządu.
„Opcja zerowa była zawsze, ale nie była postrzegana jako główna” – zacytowano w amerykańskim dzienniku zachodniego dyplomatę w Kabulu. „Teraz staje się jedną z możliwości, a słuchając niektórych ludzi w Waszyngtonie, to może jest postrzegana jako realna ścieżka” – dodał dyplomata.
Jednak przedstawiciele administracji prezydenckiej oficjalnie zastrzegają, że nie zapadły żadne ostateczne decyzje co do zmiany tempa wycofywania wojsk amerykańskich z Afganistanu, ani pozostawienia tam jakichś sił po 2014 r. Od decyzji Waszyngtonu będzie zależeć pozostanie tam po zakończeniu misji ISAF mniejszych kontyngentów z państw sojuszniczych.
Obecnie w Afganistanie jest ok. 63 tys. żołnierzy USA. W lutym 2014 r. pozostać ma ich 34 tysiące. Gdyby doszło do przyspieszenia odwrotu, to ostatni amerykańscy wojskowi mogliby opuścić Afganistan jeszcze przed latem 2014 r.
Źródło: New York Times
autor zdjęć: US Army
komentarze