Produkowany nieprzerwanie od 1949 roku jest najpopularniejszym karabinkiem na świecie. Żołnierze cenią go za prostą konstrukcję i niezawodność. Na początku listopada rosyjscy konstruktorzy przekazali do testów najnowszy prototyp kałasznikowa – AK-12. Jego produkcja ma ruszyć pod koniec przyszłego roku.
Prace nad najnowszym modelem rozpoczęły się w połowie 2011 r. w zakładach Iżmasz. Po raz pierwszy prototyp AK-12 zaprezentowano w styczniu tego roku. Broń zachowała ogólny układ i cechy konstrukcyjne swojego poprzednika – karabinka AK-74, jednak konstruktorzy znacznie go unowocześnili. Wyposażyli go w szyny do montowania dodatkowego osprzętu, takiego jak celowniki laserowe i optyczne czy podświetlacze celu. Do karabinku mogą być zamontowane także m.in. bagnet, granatnik czy uchwyty przednie. Przewidziano też kilka wersji magazynków, mieszczących w sobie od 30 do 95 pocisków.
W przyszłości ma powstać około 20 różnych modyfikacji AK-12. Poza karabinkiem podstawowym będą to m.in. subkarabinek, pistolet maszynowy i wersje dla wojsk specjalnych. Powstanie także model przeznaczony na rynek cywilny, np. dla myśliwych. Karabinki mają być przystosowane do różnego kalibru amunicji, w tym używanej w większości państw NATO.
Wprawdzie główny konstruktor zakładów Iżmaszu, Władimir Żłobin, zapowiedział, że próby nowej broni potrwają do połowy przyszłego roku, ale już teraz Rosjanie planują rozpocząć produkcję AK-12 pod koniec 2013 r. Trudno jednak powiedzieć, czy na karabinek AK-12 znajdą się kupcy. Na początku tego roku wiceminister obrony Aleksander Suchorukow stwierdził, że rosyjska armia nie kupi nowej broni, bo ma w swych magazynach miliony karabinków AK-74.
Dlatego na razie Iżmasz stara się przekonać resort obrony do modernizacji już posiadanych „siedemdziesiątek czwórek”. W końcu września tego roku firma przedstawiła cztery możliwe jej modyfikacje. Zależnie od wybranej opcji unowocześnienie pojedynczego karabinka kosztowałoby od 60 do 320 dolarów.
Brak rynku zbytu to bolączka rosyjskich producentów broni strzeleckiej. Zakłady Iżmasz, słynące z produkcji kałasznikowów, znalazły się w tym roku na skraju bankructwa. We wrześniu tego roku produkcja spadła o połowę, co w konsekwencji doprowadziło do zwolnienia części pracowników i obniżenia płac pozostałym. W trudnej sytuacji znalazły się także zakłady Iżmech, w których produkuje się pistolety Makarowa i Jarygina. Zdaniem wicepremiera Dmitrija Rogozina, odpowiedzialnego za przemysł zbrojeniowy, oba zakłady są źle zarządzane i produkują podobne wyroby, na które nie ma już zbytu.
Rosyjski rząd zapowiedział jednak restrukturyzację upadających przedsiębiorstw. Na ich bazie ma powstać nowy koncern zbrojeniowy produkujący broń strzelecką. 11 listopada Rogozin ujawnił, że koncern ma firmować swoim nazwiskiem sam Michaił Kałasznikow. – Iżmech i Iżmasz nie są marką. Kałasznikow to jest marka – stwierdził wicepremier Rosji.
Co ciekawe, nazwisko konstruktora, który 10 listopada skończył 93 lata, pojawia się już na produkowanej w Rosji wódce. Natomiast niemiecka firma MMI nabyła prawo do produkcji pod marką Kałasznikowa m.in. zegarków i parasoli.
Źródło: RIA_Novosti, soviet-military.com
autor zdjęć: st. chor. sztab. Adam Roik/Combat Camera DOSZ
komentarze