Czym żyła Warszawa we wrześniu 1939 roku? Zapraszamy do lektury ostatniego artykułu z cyklu prezentującego codzienność Polski i stolicy widzianą oczami ówczesnej prasy. Pisały o niej m.in. „Polska Zbrojna”, „Robotnik”, „Kurjer Poranny” i „Kurjer Warszawski”.
Polska zwycięży i stanie się potężniejsza, ale walka potrwa nie dzień czy dwa, czekają nas jeszcze ciężkie zmagania – zapowiadał 21 września „Kurjer Warszawski”. Następnego dnia „Polska Zbrojna” tłumaczyła: Nie ma w tej chwili zwartego frontu. Poszczególne grupy naszego wojska działają oddzielnie i utrzymują ze sobą łączność. Dla Niemców to bardzo niekorzystne, bo nie mogą rozbić głównych sił i zniszczyć machiny państwa. Natomiast 23 września dzienniki informowały: Najsilniejszymi ośrodkami oporu są dziś Warszawa i Modlin, mamy tu znaczne siły. Armie gen. Bortnowskiego i Kutrzeby choć skrwawiły się w bitwie nad Bzurą są w zupełnym porządku, stanowią znaczną siłę i zadają nieprzyjacielowi straty.
Prasa uspokajała też, że rząd polski działa i znajduje się na terytorium Rzeczpospolitej, a armia walczy oraz zaprzeczała wiadomościom, iż marszałek Śmigły-Rydz wyjechał z kraju.
Na froncie zachodnim Francja i Anglia przygotowują wielkie uderzenie – komunikował 21 września „Robotnik”. Widać jednak tempo przesuwania się tego frontu budziło wątpliwości, bo następnego dnia „Kurjer Poranny” napisał: Prasa angielska domaga się od rządu Wielkiej Brytanii, aby wzmógł działania zmierzające do natychmiastowego przyjścia Polsce z pomocą. Natomiast w „Polsce Zbrojnej” tłumaczono 23 września: Niemcy nie pokonają Linii Maginota, pozostaje im więc uderzenie przez Szwajcarię lub Belgię. Francja i Anglia nie chcą łamać postanowień pokojowych, więc nie zrobią tego pierwsze i czekają. Tym należy tłumaczyć wolne posuwanie się wojsk sprzymierzonych. I dodawała: Plan polega na wciągnięciu i zniszczeniu na terenie Polski większości wojsk niemieckich, aby Anglia i Francja mogły go zmiażdżyć na froncie zachodnim. W tej chwili Polska wiąże w walkach 70 niemieckich dywizji.
Prasa zapowiadała także, że już niedługo neutralność Stanów będzie zniesiona, a eskadra marynarki amerykańskie otrzymała rozkaz skierowania się do Europy. Niemcy pragnąc uniknąć na razie zbrojnego starcia z ZSRR wycofują się przed ich wojskami z zajętych terytoriów – donosiły gazety 22 września. Następnego dnia sprawa się wyjaśniła: Dziś w Moskwie podpisano protokół niemiecko-rosyjski o podziale terenów polskich okupowanych. Najeźdźcy bezczelnie dzielą się tym, czego nigdy nie zdobędą – podawał „Robotnik”.
Warszawa odpierała kolejna ataki. Dowódca armii warszawskiej gen. dyw. Rommel wizytował prawy brzeg Wisły. Wśród żołnierzy panuje nastrój doskonały – raportował 20 września dziennikarz „Polski Zbrojnej”. Kolejne komunikaty z frontu brzmiały: Na odcinku zachodnim nasze oddziały wysunęły się naprzód, a na Pradze wyrzuciły nieprzyjaciela z przedpola. Kawaleria szarżowała niszcząc i rozpędzając większe oddziały zmotoryzowane wroga. Natarcie odparto z łatwością.
Na stolicę kolejne dni spadały bomby. 20 września zapalił się mocno już wcześniej pokiereszowany gmach Prudentialu. Naloty zniszczyły Muzeum Narodowe, Zachętę, poselstwa zagraniczne. Ale nasz duch jest silniejszy niż wasza siła brutalna. Nie łudźcie się abyście wpłynęli na jego osłabienie – zapewniali napastników dziennikarze. Jednocześnie apelowali o przestrzeganie przepisów obrony przeciwlotniczej: Wielu warszawiaków tak przyzwyczaiło się do bomb i ostrzału, że chodzą po ulicach w ogóle nie zważając na komunikaty OPL. Odwaga jest piękną rzeczą, ale brak rozsądku – nie – pisał „Robotnik”. Za to „Kurjer Warszawski” wzywał właścicieli sklepów, aby zaopatrywali stojących w kolejce w numerki. Będą oni w razie bombardowania mogli skryć się nie tracąc swojego miejsca. I dodawał: Mimo świstu pocisków nasi dzielni kolporterzy i roznosiciele spełniają swój obowiązek.
Prezydent Stefan Starzyński polecił prezesowi Izby Rzemieślniczej, aby uruchomiła w stolicy zakłady przemysłowe i rzemieślnicze oraz wzywał rzemieślników do natychmiastowego uruchomienia warsztatów. Ostrzegano też: Wszystkie osoby wojskowe i cywilne, które na obszarze objętym obroną Warszawy dopuszczą się kradzieży lub jej usiłowania, zostaną oddane pod sąd doraźny i ukarane śmiercią przez rozstrzelanie.
23 września podjęły pracę banki, sąd okręgowy, sąd grodzki, urzędy delegatur administracyjnych, poczta. Nastąpiła kolejna przerwa w kursowaniu tramwajów, uruchomiono za to dwie linie autobusowe. Ludność zgłaszająca się do aptek po leki proszona jest o przynoszenie własnych wymytych butelek – apelowano. Uruchomiono w mieście ośrodek uboju koniny, a jej kilogram miał kosztować 70 gr. W związku z tym „Kurjer Warszawski” radził jak przyrządzać końskie mięso: Najlepsze jest smażone i pieczone, warto dać dużo cebuli i korzeni.
W dniu kapitulacji Warszawy 28 września czytamy w „Kurjerze Warszawskim”: W ostatnich dniach na froncie mimo przeważających sił żołnierz nasz bił się świetnie. Wszystkie ataki zostały odparte. Żołnierz polski dowiódł, że umie się bić jak bohater. Gazeta zamieściła też raport z miasta: Unieruchomione są wodociągi, filtry, telefony, elektrownie, zbombardowane szpitale, historyczne gmachy, całe ulice, Zamek, Katedra, Teatr Wielki, ale odbudujemy jeszcze naszą stolicę. Ciężkie być może czekają nas dni. Niech nas w tym krzepi pamięć o bohaterstwie naszych przodków i wiara Ojców Naszych.
komentarze