moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

„Bić pięścią w mordę”

Uderzenia na kolejowe transporty, ataki na posterunki graniczne, egzekucje oprawców z niemieckiego aparatu bezpieczeństwa – już w pierwszych miesiącach okupacji dywersja stała się ważną bronią polskiego podziemia. Punktem zwrotnym było jednak powołanie Kedywu, przez który przewinęło się kilka tysięcy w większości doskonale wyszkolonych żołnierzy.


W 1943 roku Armia Krajowa zainicjowała akcję „Główki”. Celem była likwidacja najbardziej bezwzględnych przedstawicieli niemieckiego aparatu terroru. Na szczycie listy znalazł się Franz Kutschera, dowódca SS i Policji na dystrykt warszawski. Problem w tym, że konspiratorzy nie wiedzieli nawet, jak wygląda.

O terminie rozpoczęcia tej operacji zadecydował przypadek. Pewnego dnia kpt. Aleksander Kunicki „Rayski”, szef oddziału dywersyjnego „Agat”, podczas obserwacji siedziby SS zobaczył, jak nieznany mu człowiek w skórzanym płaszczu wsiada do służbowego opla. Szofer powiózł go ledwie na sąsiednią ulicę, jak się wkrótce okazało, do służbowego mieszkania. Kiedy tajemniczy mężczyzna wysiadał z auta, „Rayskiemu” mignęły generalskie dystynkcje na jego mundurze. Kolejne miesiące upłynęły akowcom na potwierdzaniu tożsamości Niemca, a potem na drobiazgowych przygotowaniach do zamachu. Wreszcie 1 lutego 1944 roku tuż przed kwaterą SS auto Kutschery zostało zasypane gradem kul. Człowiek zwany katem Warszawy padł martwy. Wśród Niemców wściekłość mieszała się z ledwie skrywanym uznaniem. „Koronkowa robota” – stwierdził w raporcie Wilhelm Koppe, wyższy dowódca SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie. Tak właśnie działał Kedyw.

Chłopcy od „Nila”

Pod tym skrótem kryje się Kierownictwo Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej, które zostało powołane jesienią 1942 roku. Powstało z połączenia Związku Odwetu i Wachlarza. Obydwie organizacje zajmowały się działalnością dywersyjną i miały na swoim koncie liczne sukcesy. Dowództwo zbrojnego podziemia uznało jednak, że ten rodzaj walki należy uporządkować i nadać mu jeszcze większe niż dotychczas znaczenie. Na czele Kedywu stanął płk Emil Fieldorf „Nil”, który razem z najbliższymi współpracownikami miał zająć się planowaniem dużych akcji i koordynowaniem działalności organizacji w poszczególnych okręgach AK. Do tego dochodziły szkolenie dowódców zespołów i patroli dywersyjnych, nadzór nad produkcją oraz dystrybucją środków walki, analizy i studia nad metodami dywersji. A wszystko po to, by Niemców nieustannie nękać, podgryzać ich armię, dezorganizować aparat terroru, słowem: stać się dla okupantów sennym koszmarem. „Szwaba nie należy szczypać, lecz bić pięścią w mordę” – powiedział kiedyś kpt. Jan Piwnik „Ponury”, który kierował dywersją w okręgu radomsko-kieleckim i w tych prostych słowach zawierała się cała istota tego, czym Kedyw miał być.

Ale oczywiście owo „bicie w mordę” nie miało nic wspólnego z pospolitą bijatyką, podczas której emocje biorą górę nad rozsądkiem. Walką zajmowali się bowiem wytrawni fachowcy. W szeregach Kedywu, a wcześniej Związku Odwetu i Wachlarza, służyło liczne grono cichociemnych – członków elitarnych oddziałów, którzy po przeszkoleniu w Wielkiej Brytanii zostali przerzuceni do okupowanej Polski. Już na miejscu przygotowywali do działalności odwetowej kolejnych członków konspiracji. W Kedywie sporą grupę stanowili też harcerze z Szarych Szeregów – odważni i pomysłowi. Kadry więc były nieliche. Efekty też.

Szturmowcy pod Arsenałem

Kwadrans przed trzecią w nocy seria potężnych eksplozji rozerwała tory kolejowe w siedmiu różnych miejscach wokół Warszawy. Niebawem z szyn wypadły dwa parowozy, dwa wagony kolejowe i jeden osobowy. Eksplozje na długich kilkanaście godzin wyhamowały też ruch pociągów z niemieckimi dostawami na front wschodni. W precyzyjnie zaplanowane poczynania Niemców wkradł się chaos. Taki był efekt operacji „Wieniec” przeprowadzonej z 7 na 8 października 1942 roku. Polskie oddziały dywersyjne podobne akcje powtarzały w kolejnych miesiącach. W akcji „Odwet kolejowy” w powietrze wyleciały tory, most i pociągi w okolicach Dęblina, Łukowa i Białej Podlaskiej, w akcji „Jula” zaś eksplozja materiałów wybuchowych zerwała most akurat w momencie, gdy przejeżdżał przez niego wypełniony zaopatrzeniem skład.

Pomiędzy sierpniem 1943 a lutym 1944 roku żołnierze Kedywu przeprowadzili z kolei kilkanaście uderzeń na posterunki graniczne pomiędzy Generalnym Gubernatorstwem a terenami Rzeczypospolitej włączonymi do III Rzeszy. Akcja „Taśma” przyniosła Niemcom znaczące straty, ale też wywołała efekt psychologiczny. Okupanci dostali kolejny sygnał: „strzeżcie się, bo nie znacie dnia ani godziny”.

Atak na ciężarówkę z więźniami na planie filmu Akcja pod Arsenałem w reżyserii Jana Łomnickiego (1977). Fot. Wikipedia

Oddziały dywersyjne uderzały też w miastach. Zanim od kul akowców zginął Kutschera, do miana legendy urosła akcja pod Arsenałem. W marcu 1943 roku szturmowcy Szarych Szeregów odbili z transportu grupę więźniów przewożonych z siedziby Gestapo na Pawiak. Wolność odzyskał wówczas harcmistrz Jan Bytnar „Rudy”. Operacja nosiła kryptonim „Meksyk II”. Niemniej głośna okazała się akcja „Góral” z sierpnia 1943 roku. Wówczas to oddział podziemia w sercu Warszawy przejął furgonetkę należącą do Banku Emisyjnego, która przewoziła 106 mln zł obowiązujących w Generalnym Gubernatorstwie. Pieniądze pomogły w finansowaniu konspiracyjnej działalności.

Podziemie potrafiło wreszcie ugodzić poza granicami okupowanej Polski. W lutym 1943 roku członkowie podlegającego Kedywowi specjalnego oddziału Zagra-Lin przeprowadzili zamach bombowy na peronie kolejki miejskiej S-Bahn w samym sercu Berlina. Kilka miesięcy później podobne akcje zostały przeprowadzone na dworcach we Wrocławiu i ponownie w stolicy III Rzeszy. W tym wypadku ofiarami byli przede wszystkim urlopowani żołnierze Wehrmachtu. Żołnierze Zagra-Linu wysadzili też w powietrze kilka transportów wojskowego sprzętu i amunicji na Łotwie oraz Litwie.

Lista dokonań Kedywu i działających przed nim organizacji dywersyjnych jest długa. Na kolejne akcje okupanci reagowali z furią. Nierzadko kończyło się to egzekucjami więźniów i cywilów. Ale walka trwała, Niemcy zaś mieli coraz bardziej dojmujące poczucie, że niebezpieczeństwo może się na nich czaić dosłownie za każdym rogiem.

Z bronią w ręku

 
Powstanie zamojskie   Akcja „Kutschera”
     
 
Jak Polacy obronili Kamień Stołpecki   „Wieniec” na drodze niemieckiego transportu
     
 
Rozbicie niemieckiego aresztu w Starachowicach   Oddział por. „Sama” oswobodził obóz Baudienst
     
 
AK storpedowała plany budowy mostów na Wiśle   Akcja „Za Kotarą”
     
 
Żołnierze AK zlikwidowali kata z Pawiaka   Akcja Wilanów – odwet za śmierć
     
 
Byli nadzieją więźniów Auschwitz   Brawurowe rozbicie więzień w Pińsku i Lidzie
     
 
Powstanie iwienieckie   „Bomba” w obronie Wołynia
     
 
Diagilewo – ostatnia bitwa AK   Żołnierze AK uwolnili setki więźniów z obozu NKWD
     
 
„Skok” na milion dolarów   Porytowe Wzgórze i Osuchy



Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: NAC, Wikipedia, MWP

dodaj komentarz

komentarze


Borsuki jadą do wojska!
Polska niesie ogromną odpowiedzialność
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Rządy Polski i Niemiec wyznaczają kierunki współpracy
Wojskowa łączność w Kosmosie
Mundurowi z benefitami
Sportowcy podsumowali 2025 rok
Szeremeta niepokonana na ringu w Budapeszcie
Kapral Bartnik mistrzem świata
Nietypowy awans u terytorialsów. Pierwszy taki w kraju
Artylerzyści mają moc!
Razem na ratunek
Pomorscy terytorialsi w Bośni i Hercegowinie
Nitro-Chem stawia na budowanie mocy
Komplet medali wojskowych na ringu
Szczyt europejskiej „Piątki” w Berlinie
Wojska amerykańskie w Polsce pozostają
Z Su-22 dronów nie będzie
wGotowości do reakcji
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Żołnierze z „armii mistrzów” czekają na głosy
Przygotowani znaczy bezpieczni
Wojsko ma swojego satelitę!
Ograniczenia lotów na wschodzie Polski
Czwarta dostawa Abramsów
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Plan na WAM
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
Gotowi na zagrożenia cyfrowe
Czy Strykery trafią do Wojska Polskiego?
Sukces bezzałogowego skrzydłowego
Wojsko przetestuje nowe technologie
Skytrucki dla Niemiec
Pancerniacy jadą na misję
BWP made in Poland. Czy będzie towarem eksportowym?
Formoza – 50 lat morskich komandosów
Współpraca na rzecz bezpieczeństwa energetycznego
Polska i Francja na rzecz bezpieczeństwa Europy
Gdy ucichnie artyleria
Sejm za Bezpiecznym Bałtykiem
Najdłuższa noc
PKO Bank Polski z ofertą specjalną dla służb mundurowych
Dzień wart stu lat
Uczelnie łączą siły
W krainie Świętego Mikołaja
The Darker, the Better
Zmierzyli się z własnymi słabościami
Najmłodszy żołnierz generała Andersa
Żołnierze zawodowi zasilają szeregi armii
Norweska broń będzie produkowana w Polsce
Celne oko, spokój i wytrzymałość – znamy najlepszych strzelców wyborowych wśród terytorialsów
Nadchodzi era Borsuka
NATO ćwiczy wśród fińskich wysp
Polski „Wiking” dla Danii
Zwrot na Bałtyk
Premier ogłasza podwyższony stopień alarmowy
Rosja usuwa polskie symbole z cmentarza w Katyniu
Militarne Schengen
Niebo pod osłoną
Nowe zasady dla kobiet w armii
Więcej Herculesów dla Abramsów
Najlepsi w XXII Maratonie Komandosa
Po co wojsku satelity?

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO