Zadania taktyczne, elementy SERE i pomocy medycznej – to tylko kilka z wyzwań, z którymi mierzą się podchorążowie amerykańskiej oraz europejskich uczelni wojskowych podczas międzynarodowego kursu przywództwa IMLC. Po zajęciach teoretycznych w Akademii Wojsk Lądowych przyszedł czas na praktykę. Szkolenie odbyło się w Szklarskiej Porębie.
Organizatorem International Military Leadership Course (IMLC) jest Zakład Przywództwa i Zarządzania Kadrami Wydziału Zarządzania przy współpracy Instytutu Dowodzenia Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu. Kurs jest przeznaczony dla podchorążych, a jego celem jest kształtowanie kompetencji przywódczych przyszłych dowódców.
– To już druga edycja tego wydarzenia. Ubiegłoroczna sprawdziła się doskonale, gdyż pokazała, że także w ten sposób możemy kreować świadomych dowódców-liderów, odpowiedzialnych za podwładnych oraz podejmowane decyzje – mówi mjr dr Piotr Pietrakowski, kierownik Zakładu Przywództwa i Zarządzania Kadrami na Wydziale Zarządzania AWL. W tegorocznym kursie bierze udział 12 instruktorów oraz 32 podchorążych z USA z West Point oraz z Europy. Do Wrocławia przyjechali żołnierze z Grecji, Łotwy, Włoch, Belgii i Austrii.
„Wyspa złoczyńców” i bitwa pod Cedynią
Kurs zaczął się od zajęć teoretycznych i warsztatów organizowanych w murach wrocławskiej Akademii. Zajęcia dotyczyły m.in.: taktyki pododdziałów, przywództwa strategicznego i procesu decyzyjnego. – Z wykorzystaniem symulatora taktycznego VBS3 podchorążowie mogli przenieść się na wirtualne pole walki i dowodzić pododdziałem. Ćwiczyli zgodnie z różnymi scenariuszami. W jednym z nich podczas patrolu złapali gumę w pojeździe, potem doszło do kontaktu ogniowego z przeciwnikiem. Sprawdzaliśmy, jak żołnierze pracują w grupach, jak podejmują decyzje, jak rozwiązują pojawiające się po drodze problemy – mówi oficer z AWL. Żołnierze przeszli też zajęcia przygotowujące do współpracy z mediami. Dowiedzieli się, jak występować przez kamerą, w jaki sposób przekazywać informacje podczas wywiadów, jak unikać nadmiernej gestykulacji.
Jak podkreślają organizatorzy, program tej edycji kursu różni się nieco od ubiegłorocznego. – Szkoląc przyszłych dowódców, nadal oczywiście kładziemy główny nacisk na obszar przywództwa, czyli budowanie zespołu i motywowanie podwładnych. Ale doświadczenia z ubiegłego roku pokazały nam, że większą uwagę musimy zwrócić na elementy strategii i komunikacji. Poprzez różne zadania chcemy więc wyrobić w podchorążych umiejętność przewidywalnego myślenia – mówi mjr Pietrakowski.
Do tego celu organizatorzy wykorzystali gry strategiczne. Na przykład dowódca w ciągu pięciu sekund, pod presją czasu, w hałasie i przy innych bodźcach zewnętrznych, musiał podjąć odpowiednie decyzje. Podchorążowie grali też w „Wyspę złoczyńców”. W czasie rozgrywki doszło do wybuchu epidemii, a kadeci, rozważając różne warianty, musieli zaplanować przerzut wojsk i ludności cywilnej, wytyczając ścieżki ewakuacji nie na komputerach, lecz na papierowych mapach. Nie zabrakło gier wojennych, np. „Bitwy pod Cedynią”. Na początek uczestnicy zapoznali się z przebiegiem potyczki, potem musieli poprowadzić ją sami, stosując inną niż w rzeczywistości taktykę.
Ale jak zaznacza mjr Pietrakowski, zajęcia z użyciem gier miały też inny cel. – Społeczeństwo nowej generacji bardzo łatwo nawiązuje relacje w sieci, natomiast w kontaktach bezpośrednich często pojawiają się bariery komunikacyjne. Ta bezpośredniość jest jednak bardzo ważna, tym bardziej na współczesnym polu walki, gdzie utrata łączności czy prądu ogranicza lub wręcz uniemożliwia wykorzystanie nowych technologii. Gry, które zaproponowaliśmy, pozwalają trenować umiejętności wzajemnej komunikacji. Ci podchorążowie siłą rzeczy musieli razem usiąść i wspólnie wypracować rozwiązania danych sytuacji – wyjaśnia major z AWL.
SERE i negocjacje
Teraz uczestnicy kursu są już w Szklarskiej Porębie, gdzie w Ośrodku Szkolenia Górskiego „Wysoki Kamień” w praktyce zdobywają umiejętności niezbędne dobremu przywódcy. Praktyczne zajęcia w górach rozpoczęli od 16- kilometrowego patrolu. Jego głównym celem było zapoznanie kadetów z terenem prowadzenia działań, ale organizatorzy chcieli też sprawdzić umiejętność nawigacji żołnierzy. – Dowódcy dostali mapy i musieli poprowadzić swój pluton w wyznaczone miejsce. Tym zadaniem chcieliśmy pokazać, że wiedza dowódcy dotycząca lokalizacji i nawigacji buduje zaufanie podległych. Jeśli żołnierze przez złe decyzje dowódcy zabłądziliby w terenie, straciłby na tym jego autorytet – mówi mjr Pietrakowski.
Przez kilka najbliższych dni żołnierze, podzieleni na dwie grupy Alfa i Bravo, będą się mierzyć w kolejnych zadaniach. Wszystkie będą wymagały od kadetów umiejętności współpracy zespołowej, budowania teamu, podejmowania decyzji w warunkach zmęczenia i ograniczeń czasowych.
Czekają ich np. praktyczne zajęcia z negocjacji oraz zadania z elementami SERE. Jednym z nich będzie dotarcie do zaginionego i poszkodowanego żołnierza. Aby nawiązać z nim kontakt, wcześniej kadeci będą musieli rozwiązać krzyżówkę i podać jej hasło. Dopiero wtedy poszkodowany powie im, gdzie mają dalej iść. – Będą też musieli zbudować nosze, przetransportować rannego, a potem pokonać wysoką ścianę za pomocą zbudowanej z siebie piramidy. Tu też będzie się liczyła współpraca i wspólny pomysł na wykonanie zadania – mówi mjr Pietrakowski.
Podczas wszystkich zadań żołnierze będą zamiennie odgrywać role dowódców i w tych rolach będą bacznie obserwowani przez instruktorów. Ci sprawdzą, jak kadeci podejmują decyzje pod presją czasu, jak stawiają zadania, a potem jak je egzekwują, czy potrafią zmotywować swoich żołnierzy i zbudować zgrany team.
Uczestnicy pozytywnie oceniają kurs. – Takich zajęć, uczących przywództwa od praktycznej strony, i z podwójnej perspektywy – dowódcy i podwładnego, nie mamy na co dzień. Co więcej, możemy też poszerzyć swoje horyzonty, współpracując z kadetami z innych państw, z którymi wcześniej się nie znaliśmy. To niełatwe, ale na pewno uczące współdziałania na wysokim poziomie – mówi pchor. Jakub Krawczyk, dowódca polskich kadetów. Dodaje, że kurs pozwala też dostrzec, jak wiele znaczą dla zespołu umiejętności dowódcy. – Musi być komunikatywny, w jasny i klarowny sposób przekazywać informacje, umieć przewidywać. Ale kluczem jest orientacja na drugiego człowieka. Dowódca musi umieć pociągnąć ludzi za sobą, a żeby to zrobić, musi umieć zbudować team, zdobyć zaufanie żołnierzy – mówi pchor. Krawczyk.
Wysokie oceny dla inicjatywy wrocławskiej Akademii wystawiają też sojusznicy. – Nasi żołnierze biorą w tym kursie udział po raz pierwszy. Jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni, a szczególnie interesująca jest internacjonalizacja. Nie na co dzień ma się okazję współpracować w gronie tak wielu państw. Może warto pomyśleć, by kurs stał się stałą ofertą platformy edukacyjnej państw Unii Europejskiej oraz NATO – mówi gen. Efthymios Charokopos z greckiej Hellenic Army Academy.
autor zdjęć: st. szer. pchor. Adrian Jastrowicz / AWL
komentarze