Do połowy 2017 roku Szkoła Orląt spełni warunki pozwalające na nazwanie jej akademią. Dzięki temu staniemy się jeszcze bardziej elitarni. Szykujemy się do szkolenia cudzoziemców na pilotów, kupujemy nowy sprzęt, zmieniamy programy i kierunki kształcenia – mówi płk pil. dr Piotr Krawczyk, nowy rektor-komendant Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie.
Szkoła Orląt jest jedyną placówką w Polsce kształcącą przyszłych pilotów wojskowych. To już czyni ją wyjątkową. O jedno miejsce na studiach mundurowych ubiega się dziesięć osób. Ale przyciąga też cywili. Co w niej jest takiego?
Pułkownik pilot doktor Piotr Krawczyk, rektor-komendant Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie: U nas, jak nigdzie indziej, czuć ducha przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Jesteśmy silnie związani z naszą 91-letnią tradycją, a jednocześnie bardzo nowocześni. Mamy bogatą bazę dydaktyczną, na miarę XXI wieku, w tym nowoczesne statki powietrzne i symulatory oraz nowatorskie podejście do kształcenia. Jeśli dodać do tego dużą liczbę specjalności i certyfikowanych ośrodków szkolenia lotniczego, to trudno znaleźć uczelnię o podobnym potencjale, nie tylko na terenie Polski, lecz również w Europie. Jesteśmy uczelnią-symbolem. A naszą solą są ludzie, którzy kształcąc się w Dęblinie, realizują jednocześnie swą największą pasję. Nie mamy studentów z przypadku. Kandydaci przychodzą z pełną świadomością drogi życiowej i ogromną motywacją.
Słyszałam o zmianach w rekrutacji kandydatów na wojskowe studia. Może pan zdradzić szczegóły?
Podczas sprawdzania kandydatów wciąż będą brane pod uwagę: zdrowie, intelekt, wiedza, kondycja oraz sprawność psychofizyczna i doświadczenie lotnicze. Chcemy jednak zmienić wagę poszczególnych elementów i znaleźć złoty środek, czyli to, co naprawę jest ważne. Dotąd duże znaczenie miało właśnie lotnicze doświadczenie. Ktoś, kto miał na koncie skoki spadochronowe czy loty na szybowcach, wydawał się idealnym kandydatem. Ale dziś patrzymy na to nieco inaczej. Tym bardziej że zdobycie uprawnień lotniczych to spory wydatek. Są przypadki, że rodzice biorą kredyty, by zapewnić swojemu dziecku, kandydatowi do Szkoły Orląt, odpowiednie punkty. Chcemy zatem dać równe szanse także osobom, które są sprawne fizycznie, zdolne intelektualnie, ambitne, ale których nie stać na zdobycie lotniczej licencji z powodów finansowych. Na to przyjdzie czas w naszej uczelni.
A jakie uczelnia ma plany wobec studentów cywilnych? Będziecie ograniczać ich liczbę?
Wszędzie słychać opinie, że w uczelniach wojskowych zostały zachwiane proporcje co do liczby podchorążych i cywilnych studentów. W Dęblinie ta proporcja i tak jest najkorzystniejsza, bo na jednego studenta w mundurze przypada pięciu studiujących cywili. Jednak zgodnie z wytycznymi resortu będziemy te proporcje zmieniać na korzyść większej liczby studentów wojskowych. Pierwotnie mieliśmy w tym roku przyjąć niewielu ponad 70 podchorążych, ale limit ten zwiększono do ponad 90. W roku 2017 planujemy przyjąć 130 kandydatów na oficerów. Nie zamierzamy rezygnować całkowicie ze studentów cywilnych z prostej przyczyny: cywilno-wojskowy charakter studiów pozwala na utrzymywanie kadry na najwyższym poziomie. Absolwenci cywilni stanowią naturalne zaplecze dla sił powietrznych jako kadra rezerwowa. Znają specyfikę lotnictwa i mogą zasilić kadry lotnictwa cywilnego, a więc jest to z korzyścią dla naszego państwa. Mogą też być wsparciem dla zawodowych żołnierzy, czy nowo tworzonych wojsk obrony terytorialnej. Choć w konsekwencji wzrost liczby podchorążych może pociągnąć za sobą redukcję miejsc na studiach cywilnych.
Będzie też więcej studentów zagranicznych. Podczas przemówienia inaugurującego rok akademicki wspomniał Pan o dużym zainteresowaniu innych krajów szkoleniem w dęblińskiej uczelni. Są już jakieś konkrety?
Ambicją Szkoły Orląt od dawna było powołanie międzynarodowego ośrodka szkolenia lotniczego w Dęblinie. Zamierzenia te zaczynają się obecnie urzeczywistniać. Wiele krajów jest poważnie zainteresowanych kształceniem swoich przyszłych pilotów i nawigatorów właśnie w naszej uczelni. Już w listopadzie planowane jest przyjęcie pierwszej grupy studentów ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich na szkolenie w celu uzyskania licencji zawodowej. Trwają negocjacje dotyczące zawarcia umów o współpracy między innymi z Arabią Saudyjską i Kuwejtem. Chęć wysłania do Dęblina studentów na podstawowe szkolenie lotnicze wyrazili także przedstawiciele Wietnamu, Korei Południowej i Algierii. Dla nas to spore wyzwanie. Musimy przygotować kadrę i dostosować programy nauczania do kształcenia w języku angielskim. Tu nie ma możliwości dokonywania poprawek. Wszystko musi być zorganizowane i przygotowane od razu na najwyższym poziomie, bo pierwsza grupa, która ukończy u nas szkolenie, będzie naszą wizytówką za granicą. Jeśli spełnimy oczekiwania partnerów z zagranicy, to za nimi pójdą kolejni. Będzie to powód do dumy i przyczyni się do dalszego rozwoju naszej szkoły.
Już są pierwsze wizytówki, bo przecież rozwija się współpraca z zagranicznymi szkołami wyższymi?
Coraz prężniej. Podpisaliśmy umowy z dziesięcioma uczelniami w ramach programu Erasmus+. Nasi wykładowcy i pracownicy wyjeżdżają na zagraniczne staże, a studenci wojskowi i cywilni – na studia i praktyki m.in. na Uniwersytecie Obrony w Brnie, Henri Coanda Air Force Academy w Brasov w Rumunii czy w Wojskowym Uniwersytecie Vassil Levski w Bułgarii. Wymiany odbywają się także z cywilnymi uczelniami: politechniką w Madrycie, uniwersytetem w Leon w Hiszpanii, Estońską Akademią Lotniczą w Tartu, ENAC – Ecole Nationale del' Aviation Civile w Tuluzie, słowackim Uniwersytetem Technicznym w Koszycach, a także National Public Service University w Budapeszcie. W minionym roku akademickim w ramach Erasmusa wyjechało za granicę w sumie 30 studentów oraz dziesięciu wykładowców, natomiast w ramach wymiany przyjechało do WSOSP 22 studentów i pięciu wykładowców z uczelni partnerskich. Planujemy zawarcie kolejnych umów.
Uczestniczymy też w przedsięwzięciach objętych Programem Wymiany Oficerów Młodszych, czyli European Initiative for the Exchange of Military Young Officers, znanym jako Military Erasmus. Nasi podchorążowie biorą udział w międzynarodowych warsztatach, tygodniach kadeta, konferencjach, wydarzeniach kulturalno-sportowych organizowanych przez wojskowe uczelnie zagraniczne, m.in.: US Air Force Academy, chiński Aviation University w Changhun, francuską Akademię Sił Powietrznych w Salon de Provence, Chorwacką Akademię Obrony czy Bałtycką Akademię Obrony. Warto dodać, że nasza uczelnia należy również do EUAFA (European Air Force Academies), która zrzesza europejskie wojskowe uczelnie lotnicze.
Wiceminister obrony profesor Wojciech Fałkowski zapowiedział, że polskie uczelnie wojskowe mają być silnymi eksperckimi placówkami, dostosowanymi w swojej działalności do bieżących wyzwań armii. Jak zamierzacie ten plan realizować?
Zmiany tak naprawdę następują cały czas. W naszym przypadku związane są chociażby z pojawieniem się nowego sprzętu, nowelizacją procedur i przepisów lotniczych, rozwojem techniki lotniczej, a także z przeobrażeniami w obrębie całych Sił Zbrojnych RP. Na te wszystkie pojawiające się wyzwania reagujemy na bieżąco.
To znaczy?
Modyfikujemy na przykład programy kształcenia czy szkolenia kursowego oficerów. W swojej ofercie mamy ich ponad 230, a rocznie bierze w nich udział około 2400 słuchaczy. W skondensowany sposób musimy więc przekazać im jak aktualną wiedzę. Do nowych wyzwań dostosowujemy także strukturę uczelni, prowadząc na przykład unikatowe na skalę kraju kształcenie. Mowa chociażby o Ośrodku Szkolenia Personelu Służb Ruchu Lotniczego, znakomicie wyposażonym w systemy symulowania pracy kontrolerów wież. Jako jedyni w Polsce posiadamy uprawienia do szkolenia specjalistów lotniskowej służby informacji powietrznej, czyli AFIS – Aerodrome Flight Information Service.
Odpowiedzią na wyzwania nowych czasów jest trwająca rozbudowa Ośrodka Kształcenia Operatorów Bezzałogowych Statków Powietrznych, stosunkowo młodego w naszych strukturach. Personel uzyskał już niezbędne uprawnienia, mamy sprzęt, także symulatorowy, więc niebawem będziemy występować o certyfikat do Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Z kolei nasz Ośrodek Szkolenia Personelu Taktycznych Zespołów Kontroli Obszaru Powietrznego, prowadzący kursy między innymi dla wysuniętych nawigatorów naprowadzania lotnictwa – JTAC (Joint Terminal Attack Controller Initial Qualification Course ), uzyskał certyfikację NATO i jako pierwszy w państwach Europy Środkowej może nadawać uprawnienia JTAC oraz szkolić kandydatów z innych państw Sojuszu. Cały czas wzbogacamy też wyposażenie Akademickiego Ośrodka Szkolenia Lotniczego. W związku z coraz większą liczbą osób chcących uczyć się w naszej uczelni planujemy zakupy m.in. samolotów i śmigłowców.
Resort chce, by w Dęblinie kształcili się przede wszystkim świetni piloci i nawigatorzy, a także eksperci od transportu lotniczego. Inaczej niż teraz ma też wyglądać kształcenie logistyków i specjalistów z dziedziny bezpieczeństwa narodowego. Co się zmieni?
Główną intencją są zmiany na kierunkach prowadzonych właśnie na Wydziale Bezpieczeństwa Narodowego i Logistyki. Chcemy, by były one bardziej ukierunkowane na specyfikę lotniczą. Zrezygnujemy więc z logistyki ogólnej na rzecz tej dotyczącej stricte zabezpieczenia logistycznego baz i portów lotniczych oraz operacji lotniczych w cywilnych portach. Podobnie rzecz się ma z bezpieczeństwem, które z narodowego przekształci się w powietrzne. Nie ma dziś w Polsce ośrodka naukowego, akademickiego, który zajmowałby się właśnie sferą bezpieczeństwa portów lotniczych, czy w ogóle powietrznego. Chcemy więc rozbudować te specjalności u nas. Prowadzimy już prace zmierzające do modyfikacji programu studiów, żeby w kolejnym roku akademickim była stosowana już nowa formuła. Trwają też przygotowania do otwarcia w przyszłym roku nowego kierunku studiów, jakim jest transport. Zajmuje się tym zespół Instytutu Logistyki i Organizacji Transportu, który powołaliśmy 1 października tego roku.
A jak uczelnia zamierza realizować kolejny plan MON, zakładający wymianę wykładowców i studentów między uczelniami wojskowymi?
Zakładamy szeroką współpracę z innymi rodzajami wojsk. Zdajemy sobie przy tym sprawę, że jest konieczność zaznajamiania przyszłych oficerów ze specyfiką działania na przykład wojsk lądowych czy marynarki wojennej. Ta integracja już następuje. Nasi podchorążowie, a także instruktorzy i dowódcy plutonów, mają kontakt z innymi wojskowymi już podczas wstępnego szkolenia ogólnowojskowego, które jest prowadzone w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu. Kolejny wspólne szkolenie odbywa się na poligonach wojsk lądowych. Nawiązaliśmy też współpracę z 21 Brygadą Strzelców Podhalańskich. Chcemy wymieniać z nią kadrę i organizować wspólne ćwiczenia. Planowana jest również współpraca między samorządami studenckimi różnych szkół oficerskich. Ponadto mamy wstępne porozumienie z uczelnią wrocławską, dotyczące cyklicznej wymiany dowódców plutonów. Nasi podchorążowie uczestniczą już także w szkoleniu w kieleckim Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych.
Są szanse na to, by dęblińska Szkoła Orląt stała się Akademią Sił Powietrznych?
Przekształcenie uczelni w akademię to bardziej kwestia formalnoprawna. Wiąże się bowiem z wymogiem posiadania dwóch uprawnień do nadawania stopnia doktora. Obecnie mamy jedno takie uprawnienie, które ma Wydział Lotnictwa na kierunku lotnictwa w dziedzinie nauk technicznych i dyscypliny z zakresu budowy i eksploatacji maszyn. Jeśli zaś chodzi o drugie uprawnienie, to jesteśmy na dobrej drodze, by już wkrótce je uzyskać. W maju tego roku kierunek bezpieczeństwo narodowe został pozytywnie oceniony pod kątem jakości kształcenia przez zespół kontrolujący Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Spełniliśmy więc ostatni, formalny warunek niezbędny do wystąpienia z wnioskiem o przyznanie uprawnienia do nadawania stopnia doktora. Przy założeniu, że zostanie on zaopiniowany pozytywnie, Wydział Bezpieczeństwa Narodowego i Logistyki powinien otrzymać to uprawnienie do końca drugiego kwartału 2017 roku. Wtedy będziemy spełniać warunki, by używać w nazwie słowa „akademia”.
Akademia brzmi dumniej?
Na pewno. To potwierdzenie potencjału pracujących tu ludzi, kadry naukowej i naukowo-dydaktycznej, a także tego, że jesteśmy w pełni przygotowani do działalności eksperckiej w określonych obszarach naukowych. Dzięki temu staniemy się jeszcze bardziej elitarni, wzmocniony zostanie również prestiż uczelni.
Pułkownik pilot doktor inżynier Piotr Krawczyk ukończył Szkołę Orląt w 1992 roku. Jest pilotem pierwszej klasy, za sterami spędził ponad 1200 godzin, w większości w samolotach odrzutowych: TS-11 Iskra oraz MiG-21. Obecnie wykonuje jako pilot loty na transportowych M-28B/PT w wersji Glass Cockpit. Po ukończeniu studiów służył w 11 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego, gdzie zajmował stanowiska od pilota do dowódcy eskadry. W 2008 roku przeszedł do Dowództwa Sił Powietrznych. Był szefem Oddziału Zabezpieczenia Lotniczego w Inspektoracie Sił Powietrznych Dowództwa Generalnego Rodzaju Sił Zbrojnych. Od 1 lipca 2016 roku jest rektorem-komendantem Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. Brał udział m.in. w pracach nad regulaminem lotów lotnictwa Sił Zbrojnych RP (RL-2012). Jest współautorem „Instrukcji kwalifikowania pilotów i nawigatorów lotnictwa Sił Zbrojnych RP” oraz znowelizowanej instrukcji ich licencjonowania. Publikował prace m.in. na temat taktyki działania lotnictwa myśliwskiego w odniesieniu do zagrożeń dla lotnisk oraz przewozu najważniejszych osób w państwie. W 2004 roku uzyskał w AON stopień doktora nauk wojskowych w specjalności lotnictwo. Ukończył też studia podyplomowe z pedagogiki.
autor zdjęć: arch. WSOSP
komentarze