Prawie 11 godzin trwała akcja związana z pobraniem i transportem serca do przeszczepu, w której wzięły udział aż dwie załogi samolotu Bryza z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Piloci zmagali się z kiepską pogodą, która groziła fiaskiem tej skomplikowanej „Akcji Serce”. Ostatecznie jednak operacja zakończyła się sukcesem.
Wszystko zaczęło się jeszcze wczoraj, w piątek przed północą. – Dostaliśmy wówczas informację, że jesteśmy potrzebni, by wziąć udział w kolejnej „Akcji Serce”. Mieliśmy przewieźć z Warszawy do Trójmiasta specjalistów, którzy pobiorą organ do przeszczepu, a potem przetransportować ich z powrotem do kliniki – wspomina kpt. pil. Jarosław Jastrzębski, pilot transportowej Bryzy. Problem w tym, że załoga samolotu dopiero co zakończyła loty szkoleniowe. A w regulaminie czas, który lotnicy mogą spędzić w powietrzu, jest ściśle określony. Po wypełnieniu tej normy piloci muszą mieć 11 godzin odpoczynku. – Już wtedy było więc wiadomo, że zadanie musimy podzielić na części, a do jego wykonania zaangażować dwie załogi – wyjaśnia kpt. pil. Jastrzębski.
Dowodzony przez niego samolot wystartował z Gdyni o 3.14 nad ranem. Wkrótce lotnicy zameldowali się na lotnisku na warszawskim Okęciu. – Zgodnie z planem powinniśmy zabrać na pokład personel medyczny i polecieć do Gdańska. Stamtąd lekarze mieli przejechać do Elbląga, gdzie pobierali serce do przeszczepu – tłumaczy kpt. pil. Jastrzębski. – Niestety, jeszcze w Warszawie dowiedzieliśmy się, że pogoda na lotnisku docelowym jest na tyle kiepska, że nie damy rady tam wylądować – dodaje. Dowódca załogi podjął szybką decyzję: lecimy do Gdyni. O 7.05 Bryza lądowała w macierzystej bazie, a kilka minut później lekarze byli już w drodze do Elbląga.
W Gdyni nastąpiła zmiana załogi. – Od momentu pobrania organu lekarze mają zaledwie cztery godziny, by rozpocząć zabieg transplantacji. Dlatego koledzy postanowili nie czekać bezczynnie na lotnisku – wyjaśnia kpt. pil. Jastrzębski. Zdecydowali się nieco skrócić trasę lekarzom i czekać na nich w Pruszczu Gdańskim. Mieści się tam 49 Baza Lotnicza, w której na co dzień stacjonują śmigłowce wojsk lądowych. O 11.16 samolot z personelem medycznym wystartował do Warszawy. Ostatecznie do gdyńskiej bazy wrócił o 14.11. – Dwie godziny później otrzymaliśmy informację, że operacja przeszczepu, prowadzona przez zespół lekarzy z Kliniki Kardiochirurgii i Transplantologii w Aninie pod kierunkiem prof. Mariusza Kuśmierczyka, przebiegła pomyślnie – podkreśla kmdr ppor. Czesław Cichy, rzecznik Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej.
Lotnicy polskiej armii pomagają transportować organy do przeszczepu od końca lat 80. Współpraca z czasem przybrała formę „Akcji Serce”. Swój rozdział zapisują w niej lotnicy morscy. – W 2007 roku podjęliśmy też stałą współpracę z Kliniką Kardiochirurgii Akademii Medycznej w Gdańsku – informuje kmdr ppor. Cichy. W lotach z lekarzami na pokładzie brały udział zarówno załogi śmigłowców ratowniczych, jak i patrolowych oraz transportowych samolotów Bryza. – Dla mnie to jedno z tych zadań, które przynosi największą satysfakcję – przyznaje kpt. pil. Jastrzębski.
Skład pierwszej załogi samolotu Bryza: kpt. pil. Jarosław Jastrzębski (dowódca), kpt. pil. Marek Buczek (drugi pilot), st. chor. Marek Duszyński (technik pokładowy).
Skład drugiej załogi samolotu Bryza: kpt. pil. Tomasz Kawula (dowódca), por. pil. Przemysław Jabłoński (drugi pilot), st. bosm. Henryk Gamrot (technik pokładowy).
autor zdjęć: 49 Baza Lotnicza, Marian Kluczyński
komentarze