Stacja demagnetyzacyjna SD-13 staje na dwóch kotwicach, a z jej pokładu opuszczona zostaje łódź. Siedzący w niej marynarze ustawiają w Zatoce Gdańskiej boje, pod wodą rozmieszają zaś specjalne sondy. Tak oto powstaje przenośny poligon, który pozwala mierzyć pola fizyczne okrętów. Ćwiczenie jest próbą generalną przed pomiarami pól niszczyciela min ORP „Kormoran”.
Każdy okręt emituje pola fizyczne: magnetyczne, elektryczne, hydroakustyczne czy cieplne. Ich wartości nie mogą przekroczyć określonych norm. Dlaczego? Chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo, a co za tym idzie żywotność jednostki. Wystarczy wspomnieć o minach. Te, które są używane obecnie, mają zapalniki pobudzane właśnie przez pole magnetyczne czy dźwięk. Jeśli okręt jest zbyt głośny lub ponad miarę namagnesowany, ryzyko eksplozji staje się większe.
Tymczasem wartości pól fizycznych z czasem ulegają zmianie. Większość okrętów na przykład zbudowana została ze stali, która zachowuje się jak ferromagnetyk. Oddziałuje na nie pole Ziemi, a namagnesowanie kadłuba rośnie. Dlatego też jednostki marynarki wojennej muszą być pod stałą kontrolą.
Pole do kontroli
Pomiary pól fizycznych z reguły przeprowadzane są na poligonie kontrolno-pomiarowym. Znajduje się on na terenie portu wojennego w Gdyni. – Okręty przechodzą wolno ponad rozmieszczonymi na dnie czujnikami, a specjalistyczna aparatura odczytuje dane. Gdy przekraczają one normy, jednostka poddawana jest procedurze minimalizacji pól fizycznych – wyjaśnia kmdr ppor. Piotr Kubis, zastępca komendanta gdyńskiego poligonu kontrolno-pomiarowego. Czujniki pomiarowe zamontowane zostały na różnych głębokościach. – Na naszym poligonie znajdują się one sześć, dziesięć i dwadzieścia metrów pod wodą. Jeśli chcemy wiedzieć, jakie jest oddziaływanie pól okrętu pięćdziesiąt metrów pod powierzchnią morza, przeliczamy to w oparciu o odpowiednie wzory – dodaje kmdr ppor. Kubis. – Tyle że takie wyliczenia zawsze obarczone są ryzykiem błędu – podkreśla.
Bardziej dokładny pomiar można przeprowadzić na przenośnym poligonie, który w Zatoce Gdańskiej rozstawia załoga specjalistycznej jednostki – stacji demagnetyzacyjnej. Dlaczego? – Sondy pomiarowe jesteśmy w stanie rozmieścić nawet na głębokości 50 metrów – informuje kpt. mar. Tomasz Szyjkowski, dowódca stacji SD-13.
Rozstawianie poligonu
Takie możliwości wykorzystują przede wszystkim załogi fregat rakietowych typu Oliver Hazard Perry. – Ze względu na konstrukcję muszą mieć czujniki rozmieszczone głębiej niż na poligonie – zaznacza kmdr ppor. Kubis. Na tym jednak nie koniec. – Z poligonu rozstawionego na morzu korzystają też okręty, które wracają do służby po pobycie w stoczni, a także planują wyjścia na ćwiczenia poza Bałtykiem. Wiele zależy tutaj od decyzji ich dowódców – podkreśla kmdr ppor. Kubis.
Samo rozstawianie poligonu to operacja niełatwa, dlatego marynarze służący na specjalistycznych jednostkach regularnie ćwiczą procedury z tym związane. Od poniedziałku trening taki przechodzi załoga SD-13. – Pierwszym krokiem jest odpowiednie zacumowanie jednostki. Aby zachować stabilność, musi ona stanąć na dwóch kotwicach: dziobowej i rufowej – wyjaśnia kpt. mar. Szyjkowski. Następnie z pokładu stacji opuszczana jest łódź, która oddala się od jej burty na 50–60 metrów. Siedzący w niej marynarze najpierw rozstawiają tak zwane bojki kierunkowe, pomiędzy którymi musi przejść kontrolowany okręt. Następnie spuszczają pod wodę sondy. – Są one połączone kablami ze specjalistyczną aparaturą na pokładzie stacji – informuje kpt. mar. Szyjkowski. – Wykonujemy przede wszystkim pomiary pola magnetycznego, ale przy pomocy sprzętu i specjalistów z Akademii Marynarki Wojennej czy stacji brzegowej możemy zbadać też pole akustyczne – dodaje. Załoga stacji jest również w stanie przeprowadzić minimalizację pól.
Test przed pomiarami „Kormorana”
Prowadzony w tym tygodniu trening jest dla marynarzy SD-13 szczególnie ważny. Stanowi bowiem próbę generalną przed pomiarami pól nowego niszczyciela min ORP „Kormoran”. Okręt jest budowany w gdańskiej stoczni Remontowa Shipbuilding. Wiosną ma rozpocząć próby morskie. Do służby powinien wejść jeszcze w tym roku.
Pomiary pól fizycznych okrętów i jednostek pomocniczych prowadzone są regularnie. Ich częstotliwość zależy między innymi od typu jednostki. Z poligonu w Gdyni korzystają jednak nie tylko Polacy. – Pod koniec marca pomiary przejdzie u nas niszczyciel min z Łotwy – zapowiada kmdr ppor. Kubis. – Wcześniej były u nas już dwa okręty tamtejszej marynarki. To efekt dwustronnego, polsko-łotewskiego porozumienia – dodaje. W Gdyni prowadzone były też pomiary litewskiego niszczyciela min LNS „Kursis”.
Łotwa i Litwa nie mają własnych poligonów pomiarowych.
autor zdjęć: Marian Kluczyński
komentarze