41 Baza Lotnictwa Szkolnego przygotowuje się do eksploatacji nowych odrzutowych samolotów szkolnych M-346 Master – czytamy w najnowszym miesięczniku „Polska Zbrojna”. Dzięki temu w Dęblinie mogliby w przyszłości szkolić się nie tylko polscy piloci, lecz także lotnicy z innych krajów. A 41 Baza ma szansę zyskać status jednego z kluczowych ośrodków szkolenia lotniczego NATO.
Przygotowania do przyjęcia w Dęblinie nowych samolotów szkolenia zaawansowanego idą pełną parą. To tu będą użytkowane M-346 Master, nazywane także AJT czy LIFT.
Już wiosną z 41 Bazy Lotnictwa Szkolnego przeniesiono część komponentu lotniczego do Radomia, gdzie przyleciały także wiekowe TS-11 Iskra, które wciąż są jedynym typem szkolnego odrzutowca w polskiej armii. Jednocześnie w Szkole Orląt pracują specjalne zespoły odpowiedzialne za wdrożenie systemu szkolenia z wykorzystaniem masterów – pisze w „Polsce Zbrojnej” publicysta Norbert Bączyk.
Autor podkreśla, że jednocześnie na świecie daje się zauważyć tendencję do ograniczania narodowego szkolenia lotniczego. Choć na rynku jest kilka konstrukcji zaliczanych do klasy LIFT, np. M-346, T-50 czy Hawk AJT, to jednak w wielu krajach podstawą szkolenia wciąż pozostają stare odrzutowce szkolne, jak choćby Alpha Jet lub starsze odmiany hawków. A Amerykanie nadal eksploatują wiekowe T-38 Talon (w służbie od 50 lat!). „Kontrast między tymi samolotami a bojowymi odrzutowcami, takimi jak tajfuny, rafale czy wreszcie F-35, staje się coraz ostrzejszy” – pisze Bączyk. Kilka państw, choć wycofało stare konstrukcje, nie kupiło następców, a szkolenie na odrzutowcach przeniosło do innych krajów. Dziś nawet Luftwaffe wysyła swoich pilotów za ocean. Powód? Opracowanie i wdrożenie do linii zupełnie nowego konstrukcyjnie samolotu szkolenia zaawansowanego stało się równie skomplikowane – choćby z powodu kurczących się budżetów obronnych – jak zbudowanie samolotu bojowego.
Przez kilka lat wydawało się, że Polska pójdzie drogą tych krajów, które wyrzekły się autonomii w dziedzinie szkolenia i oprze się na szkołach międzynarodowych. W końcu przeważyła jednak opinia, że w Wyższą Szkołę Oficerską Sił Powietrznych należy zainwestować i utrzymać kompleksowy system narodowy. Ta druga decyzja została przyjęta w lotnictwie z dużym entuzjazmem. To ogromny krok naprzód dla dęblińskiej szkoły – zauważa publicysta i zastanawia się, czy Dęblin ma szansę stać się międzynarodowym ośrodkiem szkolenia.
Więcej o zmianach w Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych i o wprowadzaniu do linii nowych samolotów szkolenia zaawansowanego M-346 Master we wrześniowym numerze „Polski Zbrojnej”.
autor zdjęć: Alenia Aermacchi
komentarze