Podczas pożaru w warszawskim metrze zachowali zimną krew: gasili płonący wagon i wyprowadzali na zewnątrz pasażerów. Dziś dwaj żołnierze Żandarmerii Wojskowej z Mińska Mazowieckiego zostali nagrodzeni przez prezesa spółki, a kilka dni wcześniej – przez swojego dowódcę.
Do dramatycznych wydarzeń doszło 17 listopada. W Warszawie trwał Szczyt Klimatyczny, dlatego też w myśl zarządzenia premiera żołnierze Żandarmerii Wojskowej wspierali na ulicach stolicy policję. Kpr. Dominik Laskowski i st. szer. Mirosław Piekarski z Oddziału Specjalnego ŻW w Mińsku Mazowieckim patrolowali właśnie jedną ze stacji metra. Nagle zasnuły ją kłęby dymu. Jak się później okazało, zapaliło się podwozie jednego z wagonów.
– Ludzie zaczęli wybiegać na zewnątrz, wybuchła panika. Chwyciliśmy gaśnice i staraliśmy się stłumić ogień – opowiada kpr. Laskowski. Pomagali też pasażerom opuścić pociąg. – W pewnym momencie jeden z mężczyzn powiedział nam, że ludzie są także w tunelu metra – wspomina kpr. Laskowski. – Sprawdziliśmy więc, czy linia nie znajduje się czasem pod napięciem, a potem pobiegliśmy we wskazanym kierunku – zaznacza. Wkrótce dotarli do czterech osób. – Wyprowadziłem je z tunelu, a kolega, razem z dyżurnym, poszedł dalej. Na szczęście nikogo już tam nie było – mówi kpr. Laskowski.
Pod koniec listopada żołnierze otrzymali nagrodę finansową od komendanta Oddziału Specjalnego ŻW w Mińsku Mazowieckim. Pogratulował im także szef Komisariatu Policji Metra Warszawskiego. – Oceniając zachowanie żołnierzy w trakcie akcji ratunkowej należy podkreślić ich niestandardowe zaangażowanie, cechujące się wysokim poziomem profesjonalizmu, odwagą oraz szybkością i trafnością podjętych czynności – podkreślał podinsp. Robert Głowacki w liście przesłanym do komendanta głównego ŻW.
Dziś z żołnierzami spotkał się Jerzy Lejk, prezes spółki Metro Warszawskie. Także on wręczył żołnierzom nagrody pieniężne i pochwalił za odwagę i umiejętności.
– To bardzo miłe – przyznaje kpr. Laskowski. – Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, tym bardziej że decyzje musieliśmy podejmować w ciągu sekund. Groźny był sam pożar, ale też panika, która wybuchła w metrze. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło – podsumowuje.
Pożar wybuchł w składzie pomiędzy stacjami Centrum a Politechnika. W jego wyniku trzeba było ewakuować około 150 pasażerów. Dziewięć osób, w tym trzech policjantów, trafiło do szpitala z objawami podtrucia dymem.
komentarze