Z moich trzech miłości na pierwszym miejscu stawiam wojsko – mówi st. szer. Piotr Maletka, pierwszy żołnierz 12 Brygady Zmechanizowanej, który po powrocie z misji w Afganistanie dostał odznakę „Za Rany i Kontuzje”. Teraz studiuje bezpieczeństwo narodowe i ma zamiar zostać oficerem.
Tradycje i zamiłowanie do munduru Piotr wyniósł z rodzinnego domu. Dziadek pilot latał na samolotach IŁ-28. Ojciec, absolwent Wojskowej Akademii Technicznej, służył w jednostce wojskowej w Sochaczewie. – Odkąd pamiętam, chciałem zostać pilotem myśliwca – wspomina 30-letni dziś starszy szeregowy. Życie jednak zmodyfikowało te plany. Niewielka wada wzroku (zaledwie minus 0,5) zamknęła mu drzwi do podniebnej kariery. Mógł latać na śmigłowcach, ale to nie to samo. Ostatecznie zgłosił się do Batalionu Sił Szybkiego Rozwinięcia SHIRBRIG w Szczecinie. – Fascynowało mnie wojsko i jednostki specjalne, skoki na spadochronie, nurkowanie – dla mnie to esencja bycia żołnierzem – mówi Piotr.
Adrenalina zawsze pchała go do przodu, dlatego zaciągnął się na misję do Afganistanu. Wyjechał wraz z IV zmianą Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Trafił do bazy Ghazni do grupy bojowej Alfa. Wziął udział w 130 patrolach i konwojach, również humanitarnych.
Szczególnie zapamiętał operację „Roksana”. Ochraniał konwój 19 ciężarówek, które wiozły do Malistanu pomoc humanitarną. Pokonanie 100 km górskich dróg zajęło im aż trzy dni. Za udział w polsko-amerykańskich patrolach z EOD (patrol rozminowania) został wyróżniony przez gen. dyw. Jeffreya Schloessera. – W Afganistanie zawsze można było na nim polegać. To dobry i sumienny żołnierz – ocenia st. szer. Oktawiusz Sobczyk, kolega z 3 Batalionu 12 Brygady Zmechanizowanej, który razem z Piotrem był na misji.
Podczas jednego z patroli miał usunąć kłębowisko metalowych rur, które tarasowały drogę. Akcja skończyła się kontuzją, trafił do szpitala, nie obyło się bez operacji. – Na szczęście był to już koniec zmiany, wyjeżdżałem bez poczucia winy, że zawiodłem – podkreśla Piotr. Ma status weterana poszkodowanego (jest członkiem Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju). Pod koniec września dostał od ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka odznakę „Za Rany i Kontuzje” odniesione na misji.
Piotr jest studentem drugiego roku na kierunku bezpieczeństwo narodowe na Uniwersytecie Szczecińskim. – Chcę skończyć szkołę podoficerską, a później zostać oficerem – opowiada. Myśli też o wyjeździe na kolejną misję.
Jest jednym z pomysłodawców projektu „Młody patriota”. Pomysł pojawił się, gdy przeczytał w Internecie wpisy obrażające polskich żołnierzy na misjach. Internauci pisali o najemnikach, okupantach, mordercach. Podczas spotkania poszkodowanych weteranów z prezydentem Bronisławem Komorowskim zaproponował, aby w każdej jednostce powstał kilkuosobowy zespół, który będzie wyjaśniał młodym ludziom, czym jest służba wojskowa i co robią w Afganistanie polscy żołnierze. Projekt ruszy w tym miesiącu – do 12 Brygady zostaną zaproszeni pierwsi uczniowie. – Piotr jest konsekwentny. Zawsze wciela w życie swoje pomysły – zaznacza Daniel Kubas, wiceprezes Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju.
Piotr przyznaje, że w jego życiu są trzy miłości: pierwszą jest wojsko, drugą rodzina, trzecią owczarki niemieckie. Jego oczko w głowie – 10-miesięczny synek Tomasz wyrasta w wojskowym domu – jego mama Anna jest ratownikiem medycznym. – Można powiedzieć, że żonę dostałem z wojskowego przydziału – żartuje Piotr.
autor zdjęć: Archiwum st. szer. Piotra Maletki
komentarze