Żołnierze służący na misjach we Włoszech, na Łotwie i w Kosowie wrócą do domu później, niż pierwotnie planowano. Powód: pandemia COVID-19. Koronawirus przez ostatnie miesiące w mniejszym lub większym stopniu krzyżował szyki wszystkim polskim kontyngentom. A mimo to udało im się zrobić całkiem sporo.
PKW Rumunia
Żołnierze służący obecnie na kilku misjach powoli sposobią się do powrotu. Część z nich dotrze do domu później, niż pierwotnie zakładano. Zwłoka zwykle wynosi kilka tygodni. Jak tłumaczy Dowództwo Operacyjne RSZ, ma to związek z pandemią. – Po powrocie wszyscy żołnierze są skrupulatnie badani przez komisję lekarską. Trwa to minimum sześć dni. Dodatkowo żołnierze muszą przejść testy na obecność koronawirusa, co wydłuża badania o kolejne dwa dni – tłumaczy kmdr ppor. Anna Maciejowska-Krześniak z Wydziału Prasowego DORSZ. Teraz większość lekarzy jest zaangażowana w walkę z COVID-19, tak więc rotacje, jak wyjaśnia oficer, zostały przesunięte właśnie po to, by rozłożyć równomiernie obciążenia personelu medycznego.
Same kontyngenty przez ostatnie miesiące funkcjonowały w specyficznych warunkach. COVID-19 w niejednym przypadku wymógł na żołnierzach zmianę planów. Mimo trudnych warunków udało się jednak zrobić całkiem sporo. 73 misje patrolowo-rozpoznawcze i 394 godziny spędzone w powietrzu – to bilans lotników wchodzących w skład II zmiany PKW „Irini”. Główne polskie siły stacjonują w bazie Sigonella na Sycylii. Żołnierze mają do dyspozycji samolot Bryza. Latają nad Morzem Śródziemnym aż do granic Libii. Cel: przede wszystkim pilnować przestrzegania nałożonego przez ONZ embarga na handel bronią i ropą naftową. – Lotnicy namierzają podejrzane statki, próbują nawiązać z nimi łączność i dowiedzieć się jak najwięcej o ich ładunku, celu podróży, kompletują dokumentację zdjęciową. Materiał jest wysyłany do Rzymu, gdzie mieści się dowództwo operacji – mówi kmdr por. Mirosław Makuch, dowódca II zmiany. Jego podwładni przyjechali na Sycylię w połowie maja. Świat zmagał się już wówczas z pandemią COVID-19. Żołnierze przed rozpoczęciem misji musieli odbyć dwutygodniową kwarantannę, a potem pamiętać o społecznym dystansie, maseczkach i w miarę możliwości ograniczyć międzyludzkie kontakty. – Nałożone na nas zadania udało się jednak realizować. Włosi i Grecy, którzy na zmianę kierują operacją, byli z nas zadowoleni – przyznaje kmdr por. Makuch. Teraz żołnierze powoli przygotowują się do powrotu.
PKW Łotwa
W podobnej sytuacji są wojskowi z PKW Łotwa. W Adazi stacjonuje w tej chwili 200 mundurowych, którzy do dyspozycji mają m.in. czołgi PT-91 Twardy. Mają ćwiczyć wspólnie z sojusznikami i demonstrować obecność NATO na wschodniej flance. Mimo obowiązujących na Łotwie obostrzeń żołnierzom udało się przeprowadzić kilka dużych ćwiczeń. – Dla nas najważniejszym sprawdzianem były „Iron Spear” „Winter Shield” i „Silver Arrow” – wymienia por. Błażej Masiarek, rzecznik PKW Łotwa. Podczas pierwszych z tych ćwiczeń czołgi z kilku państw miały w jak najkrótszym czasie pokonać pętlę taktyczną, a w trakcie przejazdu zrealizować kilka zadań ogniowych. Załogi strzelały zarówno w miejscu, jak i w ruchu. Działania były wspierane przez lotnictwo: amerykańskie Black Hawki oraz samoloty uderzeniowe z misji „Baltic Air Policing”. Przy okazji „Winter Shield” polscy czołgiści ćwiczyli ramię w ramię z żołnierzami Batalionu Bałtyckiego, stacjonującej na Łotwie Batalionowej Grupy Bojowej NATO oraz Dowództwa Sił Operacji Specjalnych USA w Europie. Z kolei „Silver Arrow” stanowiła test gotowości wojsk sojuszniczych do obrony części wschodniej flanki. W ćwiczeniach wzięło udział 3 tys. żołnierzy z kilkunastu państw NATO.
Do kraju niebawem wrócą także żołnierze XII zmiany PKW Afganistan, którzy biorą udział w operacji „Resolute Support”. Jak przyznaje rzecznik kontyngentu mjr Paweł Kierach, koronawirus stanowił największe wyzwanie, z jakim mierzyli się przez ostatnie kilka miesięcy. – Charakter polskiej misji częściowo się zmienił. Byliśmy zmuszeni zrezygnować z działalności doradczej, a skupić się na zadaniach związanych z ochroną obiektów ważnych dla funkcjonowania baz w Afganistanie – przyznaje oficer. Zmieniło się też funkcjonowanie samych baz. – Zamknięte zostały siłownie, boiska sportowe, sklepy, restauracje i kawiarnie. Wprowadzono nowe zasady funkcjonowania stołówek, każde zaś przemieszczenie się poza bazę wymaga wykonania badań, które wykluczałyby koronawirusa – wylicza mjr Kierach. Podczas kończącej się zmiany postawione zadania udało się jednak zrealizować. W początkach października na przykład żołnierze przećwiczyli odparcie symulowanego ataku na bazę Bagram. Według scenariusza, z pojazdu zaparkowanego w pobliskiej wiosce rebelianci wystrzelili kilka rakiet, po czym sforsowali mur, który otacza kompleks. Siłami pododdziałów z USA, Polski, Rumunii oraz Gruzji atak udało się jednak odeprzeć.
PKW Kosowo
Pomimo pandemii aktywni starali się być również żołnierze VII zmiany PKW Rumunia. To drugi z polskich kontyngentów działający na wschodniej flance NATO. Kilkakrotnie żołnierze wyjeżdżali na poligony, by szkolić się wspólnie z rumuńskimi partnerami. W Redea plutony ćwiczyły wychodzenie z zasadzki czy szturm na bunkier, z którego był prowadzony ostrzał. W Cincu z kolei Polacy szkolili się wespół z żołnierzami 22 Batalionu Piechoty z Craiovej. Rotacja PKW nastąpi w najbliższych tygodniach.
Wkrótce do kraju wrócą też kolejne zmiany kontyngentów z Libanu czy Kosowa, które w rejonach swojej odpowiedzialności mają pilnować przestrzegania pokojowych porozumień. W ciągu ostatnich miesięcy żołnierze realizowali programy pomocowe kierowane do lokalnej ludności oraz patrolowali granice, odpowiednio libańsko-izraelską i kosowsko-serbską.
Łącznie Polacy biorą udział w dziewięciu misjach na trzech kontynentach. – Bez względu na sytuację zmiany w kalendarzu rotacji zawsze są możliwe. Monitorujemy bieg wydarzeń i jesteśmy przygotowani na różne scenariusze. A wszystko po to, aby żołnierze bezpiecznie wrócili do kraju i swoich rodzin – podsumowuje kmdr ppor. Maciejowska-Krześniak.
autor zdjęć: szer. Patrycja Szewczyk, st. chor. sztab. Grzegorz Domeła, st. sierż. Patryk Cieliński
komentarze