Eksperci branży lotniczej często powtarzają, że ostatni pilot samolotu bojowego już się urodził i w perspektywie kolejnych kilku dekad lotnictwo wojskowe zostanie zdominowane przez drony. Pierwszym operacyjnie rozmieszczonym na lotniskowcach bezzałogowcem ma szansę stać się amerykański MQ- Stingray (Płaszczka), który – przynajmniej początkowo –będzie głównie pełnił rolę powietrznego tankowca.
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych US Navy zaczęła poszukiwać maszyny bezzałogowej zdolnej do pełnienia misji uderzeniowych. Parę lat później powstały prototypy dwóch maszyn: X-45 Boeinga i X-47 Northropa Grummana. Ten ostatni był pierwszym dronem, który wystartował z pokładu lotniskowca. Miało to miejsce w maju 2013 roku na pokładzie USS George H.W. Bush. W tym samym roku cztery firmy – Boeing, Northrop Grumman, Lockheed Martin oraz General Atomic Aeronautical System – otrzymały od US Navy po 15 mln USD na wstępną analizę projektu maszyny rozpoznawczo-bojowej (projekt UCLASS, Unmanned Carrier Launched Airborne Surveillance and Strike). Konstrukcja miała mieć właściwości stealth i możliwość przenoszenia uzbrojenia o masie 454 kg. Jednak w 2016 roku zrezygnowano z funkcji uderzeniowej oraz rozpoznawczej. Zdecydowano, że pierwszy typ drona, jaki trafi do służby na lotniskowcach, będzie pełnił funkcję powietrznego tankowca. Pod koniec sierpnia tego roku konkurs na jego opracowanie wygrał Boeing. Harmonogram prac zakłada, iż pierwsze MQ-25 Stingray uzyskają gotowość operacyjną w 2024 roku. I mimo że nie będzie pełnił misji uderzeniowych, ani nawet rozpoznawczych, może znacząco podnieść potencjał bojowy skrzydła lotniczego.
Po wycofaniu ze służby KA-6D, a następnie S-3 Viking, amerykańska marynarka wojenna straciła maszyny pełniące rolę powietrznego tankowca. Ich zadania przejęły F/A-18 E/F Super Hornet. Wymusiło to pewne zmiany koncepcji użycia tych maszyn, a także przełożyło się na zdecydowanie szybsze wyczerpywanie resursów. Szacuje się, że 20–30 procent misji Super Hornetów polega na powietrznej dostawie paliwa. Dzielą się one na tzw. misje odzyskania i przedłużenia zasięgu. W pierwszym przypadku tankowany jest samolot powracający na lotniskowiec już po wykonaniu misji, w drugim wciąż ją wykonujący. Skoro część Super Hornetów zmuszona jest pełnić funkcję logistyczną na korzyść pozostałych, nie może uczestniczyć w misjach uderzeniowych bądź wiążących się z zapewnieniem parasola lotniczego dla lotniskowca i jego grupy bojowej.
Wprowadzenie do służby bezzałogowca pozwoli na zmniejszenie nalotu maszyn załogowych, a zatem również obniżenie kosztów eksploatacji. Zostanie też znacząco zwiększony zasięg realizowanych misji i liczby płatowców biorących w nich udział. W dodatku dzięki właściwościom stealth możliwe będzie uzupełnianie paliwa również w obrębie strefy obrony powietrznej potencjalnego adwersarza.
Zgodnie z wymogami marynarki Stingray ma być zdolny do przekazania niemal 7 t paliwa w odległości ok. 900 km od okrętu. To pozwoli na wydłużenie promienia działania lotnictwa pokładowego o 550–740 km (dziś promień ten wynosi ok. 830 km). Pojedynczy Stringray będzie mógł przekazać paliwo dla 4–6 samolotów.
Boeing wyprodukował do tej pory jeden prototyp MQ-25. Jednak do 2024 roku wstępną gotowość operacyjną mają osiągnąć cztery drony. Pierwszymi lotniskowcami, które zostaną przystosowane do współpracy z nimi będą USS G.H. Bush oraz USS D.D. Eisenhower.
Marynarka planuje zamówić 72 Stingraye, które trafią na wyposażenie poszczególnych skrzydeł.
autor zdjęć: Lockheed Martin
komentarze