JET-2 – system odrzutowych celów powietrznych dla przeciwlotników, Feniks – lekki robot bojowo-zwiadowczy dla saperów oraz przeciwpancerna mina Tulipan, którą można umieścić na drzewie – to kolejne trzy produkty wyróżnione nagrodami Defender na tegorocznym Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach.
Innowacyjność i nowatorstwo – tymi cechami mają się wyróżniać produkty obronne, aby móc ubiegać się o przyznawane od dwóch dekad na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach nagrody Defender. W tym roku jury składające się z przedstawicieli pięciu ministerstw oraz wojska i innych służb mundurowych za takie uznało dziesięć rozwiązań. Dziś prezentujemy ostatnią trójkę.
Latający cel
Przeciwlotnicy wykorzystują bezzałogowe statki powietrzne w procesie szkolenia od połowy lat trzydziestych ubiegłego wieku. Jako pierwsi sięgnęli po to rozwiązanie Amerykanie, którzy drona o enigmatycznej nazwie RP-5 wprowadzili do służby w 1941 roku. Obecnie latającymi celami dysponują wszystkie armie na świecie. I wszystkie zmagają się z tą samą słabością – zbyt małym ich realizmem. Szkolenie prowadzone z użyciem tego typu obiektów ma sens bowiem tylko wtedy, gdy jak najwierniej udają one współczesne statki powietrzne.
Polska armia już kilkanaście lat temu uznała, że aby cele powietrzne dobrze odgrywały swoją rolę, powinny poruszać się z prędkością co najmniej 500 km/h. Co oznacza, że muszą dysponować nie silnikiem tłokowym (czyli śmigłowym), lecz odrzutowym. Rodzimy przemysł od ponad dekady stara się sprostać temu wyzwaniu.
Opracowany w 2005 roku przez inżynierów z Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych oraz ze spółki MSP Marcin Szendler dron TurboKomar osiągał prędkość maksymalną 300 km/h, a zaprezentowany w 2009 roku Jet – 360 km/h. Specjalistom z ITWL oraz MSP udało się spełnić oczekiwania polskiej armii w 2014 roku. Konstrukcja JET-2 osiągnęła prędkość 500 km/h. Od trzech lat Instytut ją dopracowuje i obecnie JET-2 lata już z prędkością ponad 540 km/h.
– To jest produkt, z którego możemy być dumni. Jet-2 jest kompleksowym, sterowanym w pełni cyfrowo systemem szkoleniowym dla naszych przeciwlotników – wyjaśnia dr Jarosław Sulkowski, zastępca dyrektora ds. rozwoju i wdrożeń ITWL. Podkreśla, że dla Jeta można zaprogramować trudne, wariantowe zadania, które sprawiają, że jest godnym przeciwnikiem dla obsług przeciwlotniczych zestawów rakietowych.
Innowacyjność rozwiązania doceniło jury konkursu Defender, które wyróżniło Jet-2 w kategorii sprzętu szkoleniowego.
Pomocnik sapera
Przemysłowy Instytut Automatyki i Pomiarów (PIAP) jest jednym z czołowych w Europie producentów robotów saperskich i inżynieryjnych. Z opracowanych przez inżynierów Instytutu maszyn korzystają żołnierze, policjanci i komandosi oraz funkcjonariusze formacji mundurowych z całego świata, w tym i polscy. Nasi żołnierze używali piapowskich konstrukcji Inspector i Expert m.in. w Iraku i Afganistanie.
W zeszłym roku PIAP zdobył wart ponad 15,5 mln zł trzyletni kontrakt na dostawę dla naszej armii 53 lekkich (o masie, w zależności od dodatkowego wyposażenia i manipulatorów, od 15 do 20 kg) robotów wsparcia misji usuwania ładunków wybuchowych i niebezpiecznych materiałów. Pierwsza Balsa, bo taki wojskowy kryptonim otrzymały maszyny, została przekazana siłom zbrojnych w 2016 roku, w tym do jednostek ma trafić 26 sztuk, w przyszłym – kolejne 26.
Na tegorocznym MSPO w Kielcach można było zobaczyć Feniksa, czyli robota, na bazie którego powstała Balsa. Jak podkreśla Andrzej Woźniak, specjalista z działu sprzedaży i marketingu PIAP, Feniks jest kolejną konstrukcją firmy, w której komunikacja z operatorem odbywa się wyłącznie za pomocą łącz cyfrowych. – Dzięki temu znacząco się podnosi nie tylko jakość transmisji danych, lecz przede wszystkim zwiększa ich bezpieczeństwo – wyjaśnia. Nowy robot zastąpi w ofercie spółki model Scout, który, jak informuje A. Woźniak, był jednym z lepszych produktów eksportowych warszawskiej firmy.
Na MSPO jury konkursu o nagrodę Defendera wyróżniło Feniksa za innowacyjność i nowatorstwo w kategorii „Sprzęt wsparcia działań”.
Innowacyjna mina
Należące do Polskiej Grupy Zbrojeniowej Bydgoskie Zakłady Elektromechaniczne „Belma” SA. to obecnie jedyny krajowy producent min przeciwpancernych. Polscy żołnierze korzystają m.in. z produkowanych przez tę spółkę narzutowych min MN-123. Ich masa wynosi 3,7 kg. Wyposażone są w ładunek kumulacyjny EFP (o zdolności penetracji RHA 60 mm) oraz zapalnik magnetyczny niekontaktowy z samolikwidacją i samoneutralizacją.
Podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach Belma podpisała z Inspektoratem Uzbrojenia wart ponad 4 mln zł kontrakt na dostawę 160 kompletów kaset minowych ISM z minami MN-123.
Przedstawiciele Belmy podkreślają, że spółka od kilku lat prowadzi intensywne prace badawczo-rozwojowe nad nowymi typami min przeciwpancernych. Jednym z projektów budzących ogromne zainteresowanie wojska jest Tulipan, czyli sterowany przeciwpancerny przeciwtransportowy ładunek wybuchowy (SPPŁW). Jego wyróżniającą cechą są niewielkie wymiary. Gdy większość dostępnych na świecie kierunkowych min przeciwpancernych to konstrukcje kilkunasto- albo nawet kilkudziesięciokilogramowe, masa Tulipana to niecałe 7 kg.
Co jednak istotne, inżynierowie zapewniają, że konstrukcja z dwukilogramowym ładunkiem wybuchowym, która wykrywa cele za pomocą sensora akustyczno-termalnego, wykona swoje zadanie, czyli zniszczy lub poważnie uszkodzi czołg lub transporter opancerzony przeciwnika. Jak? Atakując go z góry. – Tulipan ma tak niewielkie wymiary, że możemy go umieścić na przykład na drzewie – wyjaśnia Mariusz Bednarski. Prezes bydgoskiej spółki podkreśla, że nowa mina przeszła już niezbędne badania oraz certyfikacje i można ją wdrożyć do seryjnej produkcji.
Innowacyjność SPPŁW Tulipan doceniło jury konkursu Defender, przyznając mu nagrodę w kategorii „Sprzęt wsparcia działań”.
autor zdjęć: Krzysztof Wilewski, Jarosław Wiśniewski
komentarze