Do końca roku liczba żołnierzy zawodowych ma wzrosnąć z 95 tysięcy do 101,5 tysiąca – ogłosiło MON. Większość, 80 procent, zostanie przyjętych do korpusu szeregowych. A to dopiero początek zmian. Minister Antoni Macierewicz zapowiedział, że w najbliższych latach liczebność armii zwiększy się o połowę.
Obecnie siły zbrojne liczą ponad 95 tysięcy żołnierzy zawodowych. Największy jest korpus szeregowych zawodowych – stanowi 42 proc. armii, podoficerski to około 38 procent. Najmniej jest w wojsku oficerów – około 20 proc. – Przewidujemy zasadniczy wzrost liczebności polskiej armii. W najbliższych latach co najmniej 50-procentowy – zapowiedział minister obrony Antoni Macierewicz. Dodał, że na przełomie roku na wschodzie kraju powstaną trzy brygady obrony terytorialnej, ale zwiększenie liczebności ma dotyczyć także jednostek operacyjnych.
Na razie MON zapowiedziało, że do końca roku w szeregi armii wstąpi 6,5 tysiąca żołnierzy zawodowych. – Wynika to z potrzeby uzupełnienia kadrowego wybranych jednostek – wyjaśnia Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON. Żołnierze znajdą zatrudnienie głównie w jednostkach podległych Dowództwu Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych, między innymi w 10 oraz 34 Brygadzie Kawalerii Pancernej. Ale nie tylko. – W resorcie trwają także prace nad wzmocnieniem tak zwanej ściany wschodniej. Chodzi na przykład o 20 Brygadę Zmechanizowaną, 9 Brygadę Kawalerii Pancernej, 1 Brygadę Pancerną czy 11 Pułk Artylerii – dodaje rzecznik MON.
Siła w szeregowych
Najwięcej, bo około 80 proc. przyjmowanych, ma wstąpić do korpusu szeregowych zawodowych. – Po tym, jak weszły w życie przepisy znoszące 12-letni limit służby, coraz więcej osób interesuje się wstąpieniem do armii – dodaje rzecznik MON.
Potwierdzają to żołnierze z niektórych jednostek wojskowych. – Na organizowane w naszym batalionie kwalifikacje przychodzi więcej niż dotąd osób – przyznaje st. chor. sztab. Jarosław Majka, który w 2 Batalionie Saperów jest pomocnikiem dowódcy ds. podoficerów. Podobną tendencję obserwują kadrowcy z 12 Brygady Zmechanizowanej w Szczecinie. – Po zmianie przepisów spadła liczba wniosków od szeregowych o zwolnienie z zawodowej służby. Jednocześnie coraz więcej osób zgłasza się do nas na cotygodniowe kwalifikacje – mówi kpt. Janusz Błaszczak, oficer prasowy Błękitnej Brygady.
Miejsca dla oficerów i podoficerów
Większy ma być także korpus podoficerów. Zazwyczaj co roku w trzech szkołach w: Poznaniu, Dęblinie i Ustce podoficerskie szlify zdobywało około tysiąca osób. Wojsko zwiększyło jednak limity na kursach, a na szczeblu Dowództwa Generalnego zapadła decyzja o uruchomieniu dwóch dodatkowych szkoleń dla szeregowych. Weźmie w nich udział ponad 400 żołnierzy. Dzięki temu jeszcze w tym roku w armii przybędzie więcej kaprali niż w poprzednich latach.
Najmniej będzie nowych oficerów. – Liczebność tego korpusu zachowana zostanie na zbliżonym poziomie – mówi Bartłomiej Misiewicz. W tym przypadku trudniej jest uzupełnić stanowiska. O ile bowiem rekrutacja do korpusu szeregowych trwa dość krótko, to w przypadku oficerów wymagane jest ukończenie szkoły oficerskiej lub kursów w ramach studium oficerskiego z poszczególnych specjalności. Mogą w nich brać udział podoficerowie, szeregowi oraz cywile, a tegoroczny limit – 334 miejsca – jest niemal dwukrotnie większy od ubiegłorocznego.
Studia na uczelniach wojskowych rozpocznie w tym roku ponad pół tysiąca osób. Tu także zwiększono limit o kilkanaście miejsc. – W kolejnym roku akademickim będziemy nadal zwiększać limity naboru – podkreśla rzecznik MON. Od lat na każdej z wojskowych uczelni o jedno miejsce ubiega się od kilku do kilkunastu kandydatów.
autor zdjęć: chor. Rafał Mniedło
komentarze