Czy kobiety, które mają za sobą misje wojskowe, cierpią na zespół stresu pourazowego? Jeśli tak, czy korzystają z terapii? Jak radzą sobie z dolegliwościami, które niesie ta choroba? Płk rez. dr Beata Czuba z Wojskowej Akademii Technicznej rozpoczyna badania na ten temat i szuka uczestniczek misji, które opowiedzą jej swoją historię.
– Kiedy weszłam na stronę Centrum Weterana, znalazłam tam zakładkę, w której umieszczone są historie z misji. Żołnierze opowiadają o swoich doświadczeniach, o tym, jak wyglądał ich powrót do domu i tak dalej. Po chwili dotarło do mnie, że wśród tych historii nie ma ani jednej, którą opowiedziałaby kobieta – mówi płk rez. dr Beata Czuba, wykładowca Wojskowej Akademii Technicznej.
Doktor Czuba zajmuje się teoretyczną stroną zespołu stresu pourazowego – PTSD. Prowadzi ze studentami zajęcia dotyczące przyczyn, objawów, sposobów leczenia tej choroby. I dziwi się, że wśród omawianych dotąd przypadków PTSD nie było kobiet. – Przeczytałam książkę Grażyny Jagielskiej, żony reportera wojennego Wojciecha Jagielskiego, która swoje PTSD leczyła w szpitalu psychiatrycznym. W książce „Anioły jedzą trzy razy dziennie” opisuje pacjentów cierpiących na zespół stresu pourazowego i znowu – nie ma tam kobiet. Tak naprawdę jedyną kobietą z PTSD jest Grażyna Jagielska – zauważa dr Czuba. Zaczęła się zatem zastanawiać, czy może być tak, że kobiety nie mają problemu z PTSD. – Fakt, że kobiety na misjach nie wykonują zadań bojowych tak często jak mężczyźni, ale czasem wystarczy być w miejscu wojny, zobaczyć straszne rzeczy, by cierpieć. Kobiety zajmujące się opieką medyczną non stop stykały się z dramatycznymi obrazami osób rannych bądź martwych. Czy to nie wpłynęło na nie w żaden sposób? Wydaje mi się, że to niemożliwe – stwierdza naukowiec z WAT.
Badaczka chce zatem porozmawiać z kobietami, które były choć raz na misji. Niekoniecznie w Afganistanie czy w Iraku. Mogą mieć za sobą na przykład misje ONZ, wszystkie, w które zaangażowała się Polska. Kobiety nie muszą też być żołnierzami. – Z chęcią wysłucham opowieści pracowników wojska albo dziennikarek, które wyjechały na misje, by relacjonować, co się tam dzieje – mówi doktor Czuba.
Każda z kobiet, która zgłosi się na rozmowę, ma zagwarantowaną anonimowość. – Będę prosiła, by wypełniła ankietę, ale chciałabym również z każdą z kobiet przeprowadzić wywiad. Zapewniam, że żadnej nie zamierzam zmuszać do opowieści, szanuję potrzebę zachowania czegoś dla siebie – wyjaśnia badaczka.
Na razie prowadzi badania na własny użytek, ale jeśli zbierze odpowiednio dużo historii, planuje publikację na ten temat. – Jeśli mi się uda, chciałabym wydać te opowieści, by dać głos kobietom, które przeżyły wiele, ale nikt ich nie wysłuchał. Interesuje mnie perspektywa spojrzenia kobiet na rzeczywistość wojenną. Kobiety pełnią inne role niż mężczyźni, mają inne doświadczenia, świat wartości. Ich sposób postrzegania rzeczywistości jest nie mniej ciekawy niż mężczyzn – mówi dr Czuba.
Uczestniczki misji, które chciałyby spotkać się z płk rez. dr Beatą Czubą, proszone są o kontakt e-mailowy: beata.czuba@wat.edu.pl.
Według statystyk prowadzonyc w 2013 roku przez Dowództwo Operacyjne RSZ w misji w Iraku wzięło udział niemal 200 kobiet (1,33% wszystkich żołnierzy). 24 z nich była na misji więcej niż jeden raz. Były to osoby około 30 roku życia i zwykle zajmowały stanowiska medyczne. Ani jedna z nich nie była dowódcą.
Na misji w Afganistanie służyło prawie 400 kobiet (2,2%). 74 z nich decydowalo się na wyjazd na misję więcej niż jeden raz. Prócz stanowisk medycznych, zajmowały również stanowiska lotnicze i inne ogólnowojskowe. Zmieniła się również liczba kobiet - dowódców. Od III do XI miany taką służbę pełniły 34 kobiety.
autor zdjęć: st. chor. sztab. Adam Roik / Combat Camera DORSZ
komentarze