Rosja, dzięki pomocy finansowej Indii, rozpoczęła ambitny program wprowadzenia do służby myśliwca wielozadaniowego piątej generacji. – W ten sposób chce zmniejszyć dystans, jaki dzieli ją od Stanów Zjednoczonych w dziedzinie zaawansowanych technologii lotniczych – pisze w najnowszym numerze „Polski Zbrojnej” Paweł Henski, niezależny publicysta.
„Ujawnienie i oblot prototypu T-50 PAK FA wywołało na Zachodzie sporą sensację. Od razu zaczęły się porównania z amerykańskimi myśliwcami piątej generacji. W odniesieniu do F-22A Raptor, rosyjski myśliwiec nazwano nawet żartobliwie „Raptorskij”. Rozpoczęły się spekulacje na temat wielkości przekroju radarowego T-50, jego własności stealth i możliwości bojowych. Zastanawiano się również, w jakim stopniu jest to kopia F-22” – pisze na łamach grudniowej „Polski Zbrojnej” Paweł Henski, niezależny publicysta specjalizujący się w tematyce historycznej i wojskowej.
Zauważa, że to jedynie spekulacje, bo mamy do czynienia z wykazującym jeszcze wiele wad prototypem, na bazie którego dopiero ma powstać właściwa konstrukcja. Podkreśla, że T-50 – począwszy od silników, przez radar, po wiele elementów awioniki – nie jest jeszcze wyposażony w ostateczne komponenty. Z kolei systemy awioniki muszą zostać zintegrowane w ramach jednego sprawnie funkcjonującego systemu operacyjnego.
Henski uważa, że Rosji będzie bardzo trudno mierzyć się w tej dziedzinie ze Stanami Zjednoczonymi, które mają ogromne doświadczenie, wynikające z wieloletniej eksploatacji myśliwca F-117 – pierwszego w historii wprowadzonego do służby samolotu o właściwościach stealth. A także myśliwca piątej generacji F-22 i niewidzialnych dla radarów bombowców B-2. Te ostatnie konstrukcje swoją niską wykrywalność radarową zawdzięczają specyficznemu kształtowi i specjalnej powłoce, pochłaniającej fale radarowe.
Autor przypomina, że eksploatacja samolotów typu stealth jest żmudna i bardzo kosztowna. Gdy F-22 wszedł do służby, miał za sobą setki godzin testów awioniki, systemów pokładowych oraz uzbrojenia. A i tak w czasie użytkowania okazało się, że wymaga kolejnych modernizacji. „Dopiero wówczas stał się prawdziwie wielozadaniową platformą zdolną do działania w środowisku sieciocentrycznym” – pisze Henski.
Dlatego – zdaniem autora artykułu – zbudowanie wersji finalnej T-50 to zaledwie połowa drogi. Rosja nie ma bowiem właściwie żadnego doświadczenia w eksploatacji myśliwców piątej generacji, nie mówiąc o materiałach pochłaniających fale radarowe. „Integracja i testy operacyjne nowych systemów awioniki oraz uzbrojenia pokładowego potrwają kolejne lata i pochłoną dodatkowe koszty. Nie wiadomo też, w jakim stopniu niezawodne okażą się silniki. Wprowadzenie do służby nowego myśliwca będzie więc dużym wyzwaniem, przed którym stoją rosyjski przemysł oraz siły powietrzne” – ocenia Paweł Henski.
Więcej o rosyjskich planach dotyczących wielozadaniowego myśliwca piątej generacji w grudniowym numerze „Polski Zbrojnej”.
autor zdjęć: Suchoj
komentarze