Nawet jeśli przyjąć, że wdrażany właśnie program modernizacji technicznej Marynarki Wojennej jest niezbędnym minimum potrzeb, to i tak skala tego przedsięwzięcia musi robić wrażenie. Najważniejsze jest to, że przeszliśmy już z fazy trwających wiele lat dyskusji koncepcyjnych w fazę realizacji. To musi napawać optymizmem - ocenia poseł Jerzy Budnik (PO) z sejmowej komisji obrony narodowej.
Realizacja programu modernizacyjnego dla Marynarki Wojennej była tematem ostatniego posiedzenia podkomisji ds. polskiego przemysłu obronnego oraz modernizacji technicznej Sił Zbrojnych. Z informacji, które przedstawili posłom Czesław Mroczek, wiceminister obrony odpowiedzialny w MON za zakupy dla armii oraz kmdr Dariusz Olejnik, przedstawiciel Inspektoratu Uzbrojenia MON, wynika, że przyjęte dla poszczególnych zadań harmonogramy są dotrzymywane a środki finansowe zabezpieczone w wystarczającej wysokości.
Dotrzymywana jest także obietnica złożona przez premiera Donalda Tuska oraz Tomasza Siemoniaka, Ministra Obrony Narodowej, że proces modernizacji Marynarki Wojennej, będzie maksymalnie - jak tylko to możliwe - "polonizowany". To oznacza, że na każdym etapie programu unowocześniającego polską armię, a więc prac projektowych, badań naukowo-technicznych, samej budowy, wyposażenia, uzbrojenia, zaangażowana będzie polska myśl naukowa i techniczna. Chodzi także o krajowy potencjał wykonawczy stoczni, kooperujących z nimi polskich podwykonawców i dostawców. Rządowi zależy, by beneficjentami programu modernizacyjnego, oszacowanego wstępnie na około 15 mld zł, oprócz Marynarki Wojennej, były również polskie jednostki naukowo-badawcze i krajowy przemysł. I tak właśnie się dzieje.
komentarze