Sejm pracuje właśnie nad reformą dowodzenia i jeśli zostanie ona przeprowadzona, to będziemy mieć prawdziwą rewolucję instytucjonalną. A rewolucjom zawsze towarzyszy ferment. Dlatego tak ważne jest, by na nowych dowódców armii wybrać odpowiednie osoby – podkreśla publicysta „Gazety Wyborczej” Paweł Wroński.
Generał Mieczysław Gocuł jest naturalnym kandydatem na szefa Sztabu Generalnego WP – jest przecież I zastępcą szefa sztabu, a w przeszłości zajmował się kwestiami wywiadowczymi w zarządzie P-2.
Po reformie struktur dowodzenia zmieni się rola Sztabu Generalnego. Będzie on instytucją planistyczną, a gen. Gocuł jest znakomitym sztabowcem.
Również generał Marek Tomaszycki, kandydat na dowódcę operacyjnego, to bardzo zdolny oficer. Jego kariera została zastopowana po sprawie Nangar Khel. Tomaszycki dowodził wówczas PKW i bardzo dobrze sobie radził. Gdy wyszła sprawa Nangar Khel, pojawiły się głosy, że on również jest za to odpowiedzialny. Szybko jednak został oczyszczony z podejrzeń. Podkreślano także, że nie próbował tuszować sprawy.
Zarówno generał Gocuł, jak i generał Tomaszycki to oficerowie nowego pokolenia – są świetnie wykształceni, studiowali na zachodnich uczelniach, dobrze znają struktury i specyfikę NATO.
Myślę, że przedstawieni wczoraj kandydaci na szefów Sztabu Generalnego oraz Dowództwa Operacyjnego SZ RP będą zajmować te stanowiska także po wejściu w życie reformy dowodzenia. To dobry wybór.
komentarze