USNS „Bob Hope” okręt transportowy typu Ro-ro wykorzystywany przez marynarkę wojenną USA dotarł wczoraj do albańskiego Durres. Przetransportował ponad 800 wojskowych pojazdów i kontenerów ze sprzętem, który zostanie wykorzystany podczas ćwiczeń „Defender Europe ‘21”. Według Amerykanów to symboliczny początek europejskiej odsłony tego przedsięwzięcia.
Potężny transportowiec pojawił się na redzie portu wczesnym rankiem. – To wielka przyjemność widzieć USNS „Bob Hope” w Durres. Wkrótce dołączą do niego dwie kolejne jednostki – zapowiadała na Twitterze Yuri Kim, ambasador USA w Albanii. Okręt wyruszył z Jacksonville, po drodze zahaczając jeszcze o Portsmouth w Wirginii. W każdym z tych portów na pokład wjeżdżały wojskowe pojazdy i kontenery ze sprzętem. Potem „Bob Hope” obrał kurs na południową Europę. Jego rejs stanowił część zakrojonej na szeroką skalę operacji logistycznej. Miała ona sprawdzić gotowość US Army do szybkiego przerzutu sił przez Atlantyk. Kolejnym krokiem będzie cykl ćwiczeń z sojusznikami. Całe przedsięwzięcie zostało opatrzone kryptonimem „Defender Europe ‘21”. I właśnie wejście pierwszego z transportowców do Durres Amerykanie uznali za symboliczny początek jego europejskiej odsłony. Faktycznie jednak „Defender” nabierał rozpędu od kilku tygodni, o czym US Army skrzętnie donosiła na swoich stronach i w mediach społecznościowych.
W połowie kwietnia na poligon Grafenwoehr w Niemczech zaczął docierać sprzęt na co dzień przechowywany w holenderskiej miejscowości Eygelshoven. Mieści się tam jeden z APS-ów, czyli magazynów amerykańskiej armii. Za przerzut wyposażenia odpowiedzialni byli specjaliści z 405 Polowej Brygady Wsparcia Armii USA. – W transfer zaangażowani zostali żołnierze z trzech różnych batalionów. Dla nas to najważniejszy test gotowości. Pozwala zweryfikować wszelkie procedury w praktycznym działaniu – podkreśla ppłk Rebecca Milkowski-Gerdelman, dowódca jednego z batalionów. Sprzęt z APS przejmą żołnierze, którzy stopniowo docierają do Europy wprost ze Stanów Zjednoczonych. Nie wszystkie wojska wyruszyły bowiem w drogę ze swoim wyposażeniem. Tak było choćby w przypadku specjalistów od łączności z Fort Bragg, gdzie na co dzień stacjonuje 82 Dywizja Powietrznodesantowa. – Moi żołnierze podczas „Defender Europe ‘21” wesprą sześć odrębnych jednostek. Każdy z naszych zespołów dysponuje węzłem łączności, który umożliwi zabezpieczone przesyłanie danych, łączność telefoniczną czy zorganizowanie telekonferencji – wyjaśnia ppor. Kristopher Imhof.
Do „Defendera” intensywnie przygotowują się także żołnierze sojuszniczych armii. Wśród nich są Polacy z 6 Brygady Powietrznodesantowej. Już niebawem 500 z nich weźmie udział w międzynarodowym desancie na poligon Boboc w Rumunii. Jeszcze pod koniec marca setki spadochroniarzy skakały z samolotów CASA oraz Hercules nad Pustynią Błędowską. – Na początku maja przyjadą do nas oficerowie z Rumunii, Holandii oraz USA, by omówić ostatnie szczegóły związane z ćwiczeniami, a samych żołnierzy czeka jeszcze jeden duży trening – wyjaśnia kpt. Agata Wilga z 6 BPD. Wówczas to desantowany ma być także sprzęt, między innymi pojazd aeromobilny i moździerz.
W kolejnych dniach epizodów związanych z „Defenderem” będzie przybywać. Niebawem w Albanii Amerykanie przeprowadzą operację określaną jako JLOTS. Polega ona na rozładunku statków i okrętów bez korzystania ze stałych portów. Na początku przyszłego miesiąca jednostki wypełnione sprzętem będą zawijać między innymi do portów w Grecji i Chorwacji, kolejne zaś samoloty z żołnierzami wylądują w Sarajewie czy Tiranie. Ruch zacznie się też na poligonach. Najszybciej w Estonii. Już 5 maja rozpoczną się tam symulowane strzelania wojsk rakietowych, a dwa dni później lotnictwo przećwiczy nocne uderzenia na wybrane cele.
Okręt USNS „Bob Hope” wypływający z portu Jacksonville.
W ramach „Defendera” Amerykanie wraz z sojusznikami planują przeprowadzić kilka dużych ćwiczeń. Będą odbywać się przede wszystkim na południu Europy. „Swift Response” upłynie pod znakiem połączonych operacji desantu powietrznego na terytorium Rumunii, Bułgarii, a także Estonii. Weźmie w nich udział siedem tysięcy spadochroniarzy z jedenastu krajów. Podczas „Immediate Response” pięć tysięcy żołnierzy z ośmiu państw zostanie zaangażowanych w strzelania prowadzone na 31 poligonach. Z kolei w programie „Saber Guardian” znalazły się działania ogniowe, przeciwlotnicze, przeciwrakietowe oraz ewakuacja medyczna na dużą skalę. W manewrach weźmie udział 13 tysięcy żołnierzy z 16 państw.
„Defender Europe 21” zostanie skorelowany z dwoma innymi przedsięwzięciami. Pierwsze to ćwiczenia „African Lion” na poligonach Maroka, drugie – „Steadfast Jazz”, przy okazji których Amerykanie wraz z sojusznikami chcą sprawdzić, jak szybko będą w stanie zareagować na zmieniającą się sytuację i pojawienie się nowych zagrożeń w Europie.
W sumie w „Defenderze” weźmie udział 30 tysięcy żołnierzy z 27 państw. Będzie to pierwszy tak duży test dla Dowództwa Wojsk Lądowych USA w Europie i Afryce, które zostało powołane w listopadzie ubiegłego roku.
Aktywność wojsk USA nie pozostała bez echa w Rosji. W wywiadzie dla „Ria Novosti” rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu stwierdził, że wojska Federacji są gotowe zareagować na „niekorzystny rozwój” sytuacji w tej części świata. Przekonywał też, że wobec takiego zaangażowania NATO na południu Europy Rosja ma prawo wzmacniać swą obecność militarną na okupowanym Krymie.
autor zdjęć: Michał Niwicz, Kimberly Spinner / US Army
komentarze