13 czerwca 1915 r. 2 szwadron II Brygady Legionów Polskich zaatakował rosyjskie okopy pod Rokitną i poniósł ciężkie straty. Zadanie zostało wykonane bohatersko. Decyzja o szarży nie należała jednak do polskich oficerów – pisze Tomasz Stańczyk, dziennikarz zajmujący się tematyką historyczną.
Pod względem determinacji i odwagi walczących przyrównywano szarżę pod Rokitną do szwoleżerów pod Somosierrą. Szwoleżerowie, atakując z sukcesem baterie hiszpańskich dział, otworzyli Napoleonowi drogę na Madryt. Natomiast ułani legionowi nie zdobyli pozycji rosyjskich.
Ostrzelani z okopów
Na początku czerwca 1915 r. II Brygada znajdująca się na Bukowinie zbliżyła się do Rokitnej, pierwszej wsi w Besarabii. Rosjanie stworzyli tam linię obronną. 12 i 13 czerwca rano piechota legionowa atakowała ją bez rezultatu. Co więcej, zagrożona została 42 dywizja piechoty austro-węgierskiej, sąsiadująca z II Brygadą. Gdy z XI korpusu nadszedł do brygady rozkaz ponownego przejścia do ataku, jej dowództwo dysponowało tylko jedną rezerwą: dywizjonem kawalerii złożonym z dwóch szwadronów. Dowodził nim rotmistrz Zbigniew Dunin-Wąsowicz.
Rozkaz szefa sztabu brygady nakazywał ułanom zaatakować pozycje rosyjskie. Wspierać ich miała piechota legionowa.
W szarży wzięło udział 62 ułanów z 2 szwadronu. Pierwszy okop był opuszczony, lecz szarżujący zostali ostrzelani z boku. Silny ogień z drugiego i trzeciego okopu powodował coraz większe wyrwy w szeregach atakujących. Przez moment wydawało się, że zwycięstwo jest w zasięgu ręki, gdy rotmistrz Dunin-Wąsowicz zaczął krzyczeć do żołnierzy rosyjskich, by się poddali. Zawahali się przez moment, lecz widząc, że już tylko nieliczni ułani ich atakują, nie rzucili broni.
„Padła »Hochla« pod rotmistrzem, chcieli go ratować – dał znak ręką, by jechali dalej, z rewolwerem w ręku zerwał się, strzelił kilkakrotnie wzdłuż okopu, ale wnet się zachwiał, słaniając się przeszedł kilkanaście kroków i upadł z przestrzelonym na wylot bokiem. Krew musiała gwałtownie uchodzić, osłabł – i usnął na wieki” – tak Stanisław Rostworowski, wówczas wachmistrz w 2 szwadronie, opisał śmierć Dunin-Wąsowicza. Poległo także dwóch pozostałych oficerów: Jerzy Topór-Kisielnicki i Roman Prawdzic-Włodek.
Podczas kilkunastominutowej szarży zginęło 15 jej uczestników, 2 zmarło w wyniku odniesionych ran. Rany odniosło też blisko 30 ułanów, a spośród nich 4 dostało się do niewoli.
15 maja 1915 r. na cmentarzu w Rarańczy odbył się pogrzeb poległych. Trumna rtm. Zbigniewa Dunin-Wąsowicza została okryta biało-czerwonym sztandarem. Położono na niej ułańskie czako i złamaną szablę. W 1923 r. prochy poległych przeniesione zostały z cmentarza w Rarańczy, wówczas znajdującej się w Rumunii (dziś na Ukrainie), na cmentarz Rakowicki w Krakowie. Podczas uroczystości pogrzebowej, która odbyła się 26 lutego 1923 r., marszałek Józef Piłsudski udekorował trumny Orderami Virtuti Militari.
To nie musiała być klęska
Brawurowa, bohaterska i wykonana z determinacją szarża 2 szwadronu zakończyła się klęską, choć tak być nie musiało. Nie była to wina ułanów. Dowódca II Brygady płk. Ferdynand Küttner w rozkazie wydanym po boju stwierdził, że szwadron uczynił więcej niż swoją powinność i jeśli spodziewanego rezultatu nie było, należy sprowadzić to do innych nieszczęśliwych okoliczności.
Szarży nie poprzedziło przygotowanie artyleryjskie. Działa austriackie odezwały się dopiero podczas szarży, a ich pociski raziły także legionistów. Nie dotarł na czas rozkaz do piechoty, by wsparła ułanów. Miało się to stać z winy oficera, który za późno przekazał rozkaz. Dyskusyjną kwestią jest, czy wparcie piechoty zapewniłoby sukces w przełamaniu pozycji rosyjskich. Nie wiadomo też, czy rotmistrz Dunin-Wąsowicz zostawił w odwodzie 3 szwadron, nie zamierzając użyć go w boju, czy też oficer stojący na czele tego szwadronu źle zrozumiał rozkaz rotmistrza, który w istocie nakazywał uderzenie w drugim rzucie.
Stanisław Rostworowski w „Przeglądzie Kawaleryjskim” wydanym dwadzieścia lat po szarży napisał, że była ona zadaniem śmiertelnie niebezpiecznym, lecz z szansą na powodzenie. Stwierdził, że do takich zadań żołnierze powinni być przygotowywani podczas pokoju.
Szarża pod Rokitną została upamiętniona na tablicach Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie, trafiła do pieśni „Czerwone maki na Monte Cassino”, a jej malarską wizję przedstawił Wojciech Kossak.
komentarze