Żołnierze pełniący służbę w Kabulu w ramach Resolute Support Mission zasiedli razem przy wigilijnym stole. Poza tradycyjnymi potrawami, jak kapusta z grochem czy kompot z suszonych owoców, pojawiły się też afgańskie akcenty, np. chleb i granaty. Podobne Wigilie zorganizowali żołnierze PKW w bazach Bagram i Gamberi – pisze z Kabulu ppłk Andrzej Łydka, znawca i miłośnik historii wojskowości, publicysta portalu polska-zbrojna.pl.
Każda gospodyni stara się, aby na wigilijnym stole było wymagane zwyczajem 12 potraw. Może to jednak sprawiać trudność, gdy jesteśmy uzależnieni od dostaw realizowanych przez logistykę kontyngentu podczas misji poza granicami kraju.
Logistycy z Narodowego Elementu Wsparcia Polskiego Kontyngentu Wojskowego stacjonujący w Bagram dostarczyli do Kabulu produkty żywnościowe typowe dla kolacji wigilijnej, choć nie wyczerpywały one całego tradycyjnego jadłospisu.
O wyznaczonej godzinie wszyscy Polacy z Kabulu, którzy w tym dniu mogli znaleźć się w kwaterze dowództwa misji, zasiedli do stołu. Oprócz tradycyjnych potraw, włączając kapustę z grochem, kompot z suszonych owoców oraz jabłka zapiekane z cynamonem, pojawiły się też afgańskie produkty: miejscowy chleb oraz poustawiane w równych odstępach na stole granaty z Kandaharu (uważane za najlepsze owoce Afganistanu). Można z czystym sumieniem stwierdzić, że ta kolacja w zasadzie w niczym nie różniła się od kolacji wigilijnych w polskich domach. Podobne Wigilie zorganizowali żołnierze PKW w pozostałych miejscach stacjonowania, tj. w bazach Bagram i Gamberi.
Pasterkę odprawił kapelan US Army w drewnianej kaplicy na terenie bazy (najbezpieczniejszy budynek w mieście), a wieczór wigilijny zakończył polski akcent. Po tradycyjnej kolędzie „Silent night” huknęła a capella, z prawie dziesięciu (w tym kilku przeziębionych) gardeł, złożona z oksymoronów stara kolęda Karpińskiego „Bóg się rodzi”. Był aplauz i wiele emocji. Odśpiewanie kolędy można uznać za spory sukces, gdyż połowę śpiewających stanowili oficerowie artylerii, którzy, jak wiadomo, po kilkunastu latach służby osiągają pierwszy stopień muzykalności, tzn. rozróżniają jedynie, kiedy „grają” a kiedy „nie grają”.
Od ponad 20 lat znaczna liczba polskich żołnierzy, ze względu na zwiększony udział w operacjach koalicyjnych, spędzała Święta Bożego Narodzenia (i nie tylko je) z dala od rodzin, poza krajem. Co prawda Polacy już od 1953 roku brali udział w misjach zagranicznych (głównie misje ONZ), lecz w stosunku do ówczesnej wielkości wojska nie były to duże proporcje. Niemniej jednak, kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy miało okazję lub było zmuszonych okolicznościami do organizacji Wigilii w warunkach, nazwijmy to, polowych.
Przy okazji, w tym roku mija 100 rocznica pierwszej polskiej wojennej Wigilii w XX wieku spędzanej w okopach. Zorganizowali ją sobie legioniści I Brygady podczas bitwy pod Łowczówkiem. Jak wspominali uczestnicy bitwy, była to dość specyficzna polska Wigilia. Po wieczerzach, te same polskie kolędy były śpiewane w okopach po obu stronach frontu.
komentarze