Wymuszone odejście tych najczęściej młodych, silnych ludzi po dwunastu latach służby dla armii jest moim zdaniem stratą wartościowych żołnierzy. Nie przekonują mnie argumenty, że najlepsi z korpusu starszych szeregowych zostaną podoficerami. Większość z nich jest dobra lub bardzo dobra, a podoficerami zostają ci, co mają więcej żołnierskiego szczęścia w zdobyciu etatu podoficera – pisze mjr rez. Tomasz „Burza” Burzyński, były oficer JWK Lubliniec.
O korpusie starszych szeregowych potocznie mówi się „Indianie” i nie jest to określenie obraźliwe. Przeważnie to właśnie ten korpus jest najliczniejszy w każdej jednostce wojskowej. Stanowią go żołnierze zawodowi, bez których mało kto wyobraża sobie dziś funkcjonowanie polskiej armii.
Od pewnego czasu toczy się dyskusja dotycząca maksymalnego czasu, w jakim można służyć w tym korpusie. Nieprzekraczalnym terminem jest 12 lat. Tematem są szczególnie zainteresowani ci żołnierze, których obejmują zapisy starej ustawy emerytalnej. By starsi szeregowi mogli dosłużyć się minimalnej emerytury po piętnastu latach, konieczny jest awans do korpusu podoficerskiego wraz z mianowaniem na kaprala. I tu powstaje wąskie gardło kadrowe, bo chętnych jest więcej niż etatów podoficerskich w wojsku.
Różne są opinie o charakterze służby starszych szeregowych. Przeważają te, w których wskazuje się na brak możliwości awansu. Gwoli sprawiedliwości muszę też wspomnieć o głosach tych, którzy piszą o przejrzystych zasadach kontraktu, jaki podpisywali młodzi ludzie, wiążąc się z wojskiem.
Przez większość czasu mojej służby w JWK służbowo i prywatnie spotykałem się z żołnierzami tego korpusu. W większości to żołnierze oddani służbie. Nieliczne przypadki rezygnacji po pierwszym czy drugim kontrakcie nie przesłaniają faktu, że ci żołnierze bardzo dobrze sprawdzają się w służbie. Ich mocną stroną jest samodoskonalenie i to zarówno podczas kursów wojskowych, jak i studiów. Tu trzeba podkreślić, że często oni sami finansują kształcenie po to, by móc służyć jak najdłużej w wojsku. Więcej niż tylko dwanaście lat.
Wiele kursów zawodowych, językowych i specjalistycznych w kraju i zagranicą finansuje armia. Jeżeli doliczyć do tego misje wojskowe, gdzie żołnierze ci zdobyli doświadczenie bojowe, to można śmiało powiedzieć, że nie powinno się negować potencjału, który w większości przypadków posiadają. Wymuszone odejście tych najczęściej młodych, silnych ludzi po dwunastu latach służby dla armii jest według mojej opinii stratą wartościowego potencjału ludzkiego. Mówi się i pisze, że najlepsi staną się podoficerami. Co wtedy, gdy większość z nich jest dobra lub bardzo dobra, a podoficerami zostają ci, co mają więcej żołnierskiego szczęścia w zdobyciu etatu podoficera.
Nie można zapominać, że ci ludzie, wiążąc się z armią, liczą na stabilizację życiową. Zakładają rodziny, biorą kredyty, chcą korzystać z życia. W większości przypadków ograniczenia dotyczące starszych szeregowych powodują problemy nieznane żołnierzom z innych korpusów. Na przykład brak możliwości wzięcia kredytu na 15 czy 20 lat, a nierzadko są to jedyni żywiciele w rodzinie.
Potencjałem starszych szeregowych jest przede wszystkim doświadczenie zbudowane na solidnych filarach dwunastoletniej służby. Nie traćmy tych wartościowych żołnierzy, nawet wtedy, gdy wyroki kadrowe są dla nich „niełaskawe”…
komentarze