Kraje między Bałtykiem a Morzem Czarnym mogą pogłębić współpracę wojskową, ale nie stworzą sojuszu polityczno-wojskowego. Polska, leżąca w centrum osi północ–południe, mogłaby budować sieć takiej regionalnej kooperacji.
Analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) opracowali raport „W regionie siła? Stan i perspektywy współpracy wojskowej wybranych państw obszaru od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego”, w którym przyjrzeli się możliwościom współpracy wojskowej państw nordyckich (Danii, Finlandii, Norwegii i Szwecji), bałtyckich (Litwy, Łotwy i Estonii), partnerów Polski z Grupy Wyszehradzkiej (Czechy, Słowacja i Węgry) oraz Bułgarii i Rumunii.
Trudna jedność
Współautorka raportu Justyna Gotkowska wskazuje na podobieństwa łączące poszczególne kraje i na dzielące je różnice. Wszystkie państwa uważają, że NATO i USA są najważniejszym gwarantem ich bezpieczeństwa (także Szwecja i Finlandia, które nie są członkami tej organizacji), ale twierdzą, że sojusz znajduje się w fazie przejściowej, a kierunek przekształceń jest niepewny. Nie tylko obawiają się o spójność Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, lecz także wyrażają wątpliwości na temat zdolności sojuszu do obrony zbiorowej, ze względu na dotychczasowe koncentrowanie się na operacjach zarządzania kryzysowego.
Wszystkie państwa, które uwzględniono w analizie, dostrzegają trudności w tworzeniu jednolitej polityki UE w dziedzinie bezpieczeństwa i obronności, a amerykańskie plany zwiększenia obecności w Azji wywołują u nich pytania o zapewnienie Europie bezpieczeństwa. Zaniepokojenie budzą także zwiększające się nakłady na zbrojenia w Rosji oraz wzrost nieprzewidywalności rosyjskiej polityki (ćwiczenia „Zapad” i „Łagoda” jako demonstracja siły).
Podobne traktowanie zagrożeń oraz redukowane z powodu kryzysu budżety obronne są argumentami na rzecz współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa. O ile państwa nordyckie traktują ją pragmatycznie, o tyle republiki bałtyckie, kraje Grupy Wyszehradzkiej i czarnomorskie kładą nacisk na cele polityczne, a nie wojskowe.
Państwa od Bałtyku do Morza Czarnego są uznawane za ewentualnych partnerów Polski w zacieśnieniu relacji w dziedzinach politycznej, wojskowej i technologicznej. Eksperci OSW ocenili jednak, że rozbieżności w potencjałach wojskowych i priorytetach poszczególnych krajów są zbyt wielkie, by utworzyły one sojusz polityczno-wojskowy, a nawet by powołały spójną koalicję regionalną, która funkcjonowałaby w NATO czy UE.
Republiki bałtyckie boją się wpływów Rosji w różnych dziedzinach życia politycznego, gospodarczego i społecznego. Słowacja, Czechy i Węgry koncentrują się na bezpieczeństwie energetycznym, cybernetycznym, na przestępczości zorganizowanej, a najmniej obawiają się wybuchu konfliktu militarnego. Bułgaria i Rumunia, leżące na pograniczu kilku regionów, wskazują głównie na zagrożenia dotyczące bezpieczeństwa wewnętrznego – migracje, przestępczość, terroryzm.
Państwa nordyckie obawiają się napięć w rejonie Arktyki, na Bałtyku i Morzu Barentsa oraz stawiają na rozwój współpracy wojskowej w regionie, a także poza nim (Afganistan, Bałkany). Kraje Grupy Wyszehradzkiej koncentrują się na kooperacji politycznej w ramach NATO. Podobny kierunek wybierają republiki bałtyckie – mają one mniejszy potencjał i odmienne kierunki rozwoju armii. Dążą do współpracy z państwami nordyckimi, ale te są ostrożne, ponieważ obawiają się, że stosunki tych krajów z Rosją mogłyby wpłynąć na obniżenie ich bezpieczeństwa.
Ograniczone możliwości
Impulsem do rozwijania współpracy wojskowej republik bałtyckich, oprócz cięć w budżetach obronnych, stał się między innymi konflikt rosyjsko-gruziński z 2008 roku. Wzorem są kontakty państw nordyckich. Mowa o wspólnych zakupach uzbrojenia i sprzętu wojskowego, wykorzystywaniu poligonów i centrów szkoleniowych oraz o ćwiczeniach poszczególnych jednostek i rodzajów sił zbrojnych (inicjatywa BALTTRAIN z 2011 roku). Efekty tej kooperacji są na razie niewielkie. Zaplanowano wspólne zakupy amunicji do granatnika przeciwpancernego Carl Gustaf oraz współdziałanie jednostek ochotniczej obrony terytorialnej i wojsk specjalnych, a także szkolenia oficerów sztabowych.
Siły zbrojne państw bałtyckich różnią się wykorzystywanym uzbrojeniem i sprzętem wojskowym, co może ograniczać możliwości kooperacji, szczególnie jeśli chodzi o zakupy. W 2011 roku Estonia przeznaczyła na obronność 1,7 procent produktu krajowego brutto, Litwa i Łotwa – odpowiednio 0,8 i 1 procent.
Dziś trudno ocenić, czy współpraca bałtycka w ramach Sił Odpowiedzi NATO czy Nordyckiej Grupy Bojowej zostanie wykorzystana operacyjnie na misjach zagranicznych NATO, UE lub ONZ, czy też przeważy dwustronna współpraca z dotychczasowymi większymi partnerami (między innymi Estonii z Finlandią, Danii z Wielką Brytanią, Litwy z Francją czy Łotwy z Norwegią).
Wzór do naśladowania
Podczas gdy NATO i UE dyskutują na temat smart defence i pooling and sharing, państwa nordyckie od dawna realizują obie te zasady w praktyce. Współpraca wojskowa Norwegii, Szwecji i Finlandii jest najbardziej wszechstronna w Europie, polega bardziej na łączeniu zdolności (pooling) niż rezygnacji z niektórych z nich przy podziale ról i zadań (sharing).
Długa jest lista wspólnych inicjatyw. Dotyczą one bliższego współdziałania w operacjach zagranicznych (Afganistan, Libia), ćwiczeń (nordycki plan na lata 2012–2017) oraz szkoleń (obrona przeciwminowa), kupna uzbrojenia i sprzętu wojskowego (szwedzko-norweski zakup haubic samobieżnych Archer, nabycie przez Finlandię systemu obrony powietrznej średniego zasięgu NASAMS II, który ma również Norwegia, ewentualna współpraca w wykorzystaniu samolotów transportowych C-130J).
Na rozwijanie nordyckiej kooperacji wojskowej korzystnie wpływają podobieństwa kulturowe – język, podejście do pracy, przejrzystość procedur oraz doświadczenia z kooperacji w innych obszarach. Jednak żadne z państw nordyckich (również Szwecja i Finlandia) nie chce, aby bliższe współdziałanie podważało dominującą rolę NATO w zapewnianiu bezpieczeństwa regionalnego.
Polska w grupie
„Państwa nordyckie podchodzą do kwestii współpracy pragmatycznie, ale także z nimi możemy ją rozwijać – chodzi również o przemysł zbrojeniowy – i przenosić wzorce na Grupę Wyszehradzką”, uważają eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich. Analizują także wyzwania stojące przed Polską w kontekście rozwoju regionalnej współpracy politycznej, wojskowej i technicznej.
Marcin Terlikowski, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, uważa, że intensywną kooperację jednostek wojskowych i resortów obrony w ramach Grupy Wyszehradzkiej można porównać do podobnych kontaktów Polski z Niemcami. Jak podkreśla, nasz kraj musi być nie tylko liderem takiej kooperacji, lecz także częściowo sponsorem. To kosztowne rozwiązanie, ponieważ partnerzy tną budżety.
„Współpraca w ramach Grupy Wyszehradzkiej, w której Polska jest liderem, buduje naszą pozycję w NATO i w UE”, mówi Terlikowski. „Potrzebny jest jednak sukces. Jeśli w 2016 roku nie wypali połączona grupa bojowa, szanse na takie współdziałanie zostaną pogrzebane. Konsolidacja krajów nordyckich nastąpiła po stworzeniu formacji, która stała się katalizatorem takiej współpracy. Czas pokaże, czy historia się powtórzy”.
Polska, ze względu na położenie oraz członkostwo w NATO i UE, powinna współdziałać z państwami nordycko-bałtyckimi, a w ramach Grupy Wyszehradzkiej może też rozwijać kooperację polityczno-wojskową z Rumunią i Bułgarią, zważywszy na podobne postrzeganie roli NATO i relacji z USA. Wzorem do kształtowania współpracy w regionie mogłyby być kontakty właśnie państw nordyckich. Norwegia i Szwecja byłyby pod tym względem najlepsze także dla nas, ponieważ podobnie oceniają zagrożenie, ale to trudni i wymagający partnerzy. Obiecująca byłaby także kooperacja z państwami Grupy Wyszehradzkiej, bowiem akceptują one polskie przywództwo, ale mają niewielki potencjał wojskowy, redukują budżety obronne i nieco inaczej postrzegają zagrożenia.
Współpraca w regionie między Bałtykiem a Morzem Czarnym mogłaby stać się uzupełnieniem zachodniego kierunku polskiej polityki bezpieczeństwa (w ramach Trójkąta Weimarskiego), co podkreślają autorzy raportu. W budowaniu takiej sieci nie może jednak chodzić o tworzenie alternatywnych struktur bezpieczeństwa, lecz o wzmocnienie regionalnej polityki NATO i UE w państwach brzegowych sojuszu.
Andrzej Wilk, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Nie widzę podstaw do wymiernej współpracy sił zbrojnych państw omówionych w raporcie i dostrzegam bardzo ograniczone pole do kooperacji ich przemysłów zbrojeniowych. Wypadałoby wreszcie ustalić, do czego każde z państw potrzebuje armii (większość z nich – poza krajami nordyckimi i Estonią – nie ma o tym zielonego pojęcia, zresztą u nas też nie jest z tym najlepiej), a później zorientować się, kto traktuje zagrożenia militarne podobnie jak Polska oraz czy zamierza im przeciwdziałać, a jeśli tak, to w jaki sposób. Z kolei podjęcie współpracy przemysłów zbrojeniowych uniemożliwia kilka czynników. Państwa nordyckie (jako całość) mają zdecydowanie szerszą i nowocześniejszą ofertę niż przemysł zbrojeniowy RP. Możemy od nich coś kupić (by później „razem” to serwisować i modernizować), ale nie jest w ich interesie dzielenie się z nami technologiami, nie chcą bowiem, by Polska wyrosła na potencjalnego konkurenta na rynkach międzynarodowych. Z kolei nasza zbrojeniówka nie ma im nic do zaoferowania. Przemysły byłych „demoludów” dysponują ofertą mniej lub bardziej podobną do polskiej, przy czym przewaga technologiczna jest po stronie RP. Wyjątek stanowią Czechy, z którymi moglibyśmy kooperować. Na rynki zewnętrzne również się nie dopchamy, bo trzeba by się jakoś zjednoczyć i zrezygnować w wielu przypadkach z resztek ambicji; tudzież fizycznie zlikwidować zakłady i zwolnić pracowników, a wątpliwe oszczędności przeznaczyć na rozwój niekoniecznie polskich przedsiębiorstw. Poza tym nasi silniejsi i mądrzejsi sojusznicy (ci, którzy nie zauważyli dwie dekady temu końca pewnej epoki) też chcą zarobić – także na nas i na naszych sąsiadach – i nie pozwolą nam o tym zapomnieć.
W stronę Północy Justyna Gotkowska, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Pogłębienie współpracy polityczno-wojskowej z państwami nordyckimi jest korzystne dla nas z kilku powodów. Po pierwsze, państwa nordyckie podobnie postrzegają środowisko bezpieczeństwa. Uważają, że w przyszłości w regionie Europy Północnej (subregion Morza Bałtyckiego, Morza Barentsa, Arktyki) nie należy wykluczyć wystąpienia kryzysów i konfliktów, w których mogą być wykorzystane środki militarne. Z tego względu państwa te utrzymują na stałym poziomie lub zwiększają wydatki na obronność, rozwijają zdolności wojskowe i interoperacyjność w regionie. Norwegia działa na rzecz wzmocnienia NATO jako sojuszu obronnego; chodzi o poprawę działania jego struktur dowodzenia i zdolności wojskowych. Szwecja i Finlandia stawiają na zwiększenie współpracy wojskowej z państwami NATO w regionie. Pogłębienie relacji polityczno-wojskowych z państwami z Północy mogłoby się przyczynić nie tylko do zwiększenia współdziałania w regionie Morza Bałtyckiego, lecz także do wzmocnienia głosów w NATO czy UE postulujących wzrost zainteresowania kwestiami bezpieczeństwa w regionie Bałtyku czy Arktyki. Po drugie, państwa nordyckie mogą być atrakcyjnym partnerem w operacjach nie tylko wojskowych, lecz także cywilnych. Współpracują one ze sobą oraz w coraz większym stopniu z państwami bałtyckimi i są traktowane jako mały, ale istotny i efektywny partner USA w operacjach zarządzania kryzysowego. Wzmacnia to ich międzynarodową pozycję. Pogłębienie zatem współdziałania z nimi mogłoby wzmocnić pozycję naszego kraju. Po trzecie, można rozważać zwiększenie współpracy przemysłów zbrojeniowych państw nordyckich. Tamtejsze firmy dysponują nowoczesnymi technologiami. |
Z propozycją zacieśnienia współpracy wojskowej w Skandynawii wystąpili ostatnio Szwedzi. Czy taka koncepcja mieści się w polskiej wizji budowy systemu bezpieczeństwa nad Bałtykiem? Więcej czytaj na portalu polska-zbrojna.pl.
Szwedzi chcą skandynawskich sił zbrojnych W razie ataku, bronilibyśmy się tydzień – tak ocenił możliwości szwedzkiej armii jej głównodowodzący. Szansą na poprawę bezpieczeństwa ma być współpraca wojskowa z sąsiadami – Danią, Finlandią i Norwegią. Wspólne zakupy, szkolenie i dowodzenie to podstawa propozycji Sztokholmu. |
||
Polska w sojuszu ze Skandynawami? – Jesteśmy bardzo zainteresowani współpracą z państwami skandynawskimi w dziedzinie zwiększenia bezpieczeństwa – mówi portalowi polska-zbrojna.pl generał Stanisław Koziej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. To reakcja na zapowiedź Szwecji tworzenia paktu wojskowego z innymi państwami skandynawskimi. |
autor zdjęć: EU