W historii wojen zdarzają się formacje o szczególnie mocnym poczuciu żołnierskiej solidarności i wysokim morale. Niewątpliwie jedną z nich była 3 Dywizja Strzelców Karpackich. Jej tradycje wykuwały się na frontach II wojny światowej, a żołnierze 3 DSK zapisali piękną kartę bojową. Nie dziwi więc, że to ta jednostka znalazła się w pierwszym rzucie 2 Korpusu Polskiego skierowanym na front włoski.
Artylerzyści 3 Karpackiej Dywizji Piechoty przy haubicoarmacie 25-funtowej (Royal Ordnance QF 25-pounder). Fot. NAC
Najpierw powstała – sformowana w kwietniu 1940 roku przy francuskiej Armii Lewantu – Brygada Strzelców Karpackich. Nazwano ją karpacką, gdyż planowano, że uderzy na Niemców od południa, tzn. z Afryki i Bałkanów dotrze do Polski przez Karpaty. Dlatego też jej symbolem stała się karpacka jodła. Wydawało się przez moment, że ten plan ziści się w 1944 roku, kiedy alianci brali pod uwagę bałkański kierunek natarcia z frontu włoskiego. Karpacką nazwę tłumaczono sobie jeszcze tym, że wielu żołnierzy tej formacji przedzierało się do niej przez zieloną granicę w Karpatach właśnie. Do brygady w Syrii docierali najtwardsi z nich – zahartowani w walce i niedający się łatwo złamać nieprzyjacielskim sukcesom. To ci żołnierze nadali brygadzie jej charakter – esprit de corps. Nieprzypadkowo też nazywano ją najbardziej inteligencką jednostką w całej polskiej armii – odsetek żołnierzy z maturą był w niej rzeczywiście największy.
Ramzesy i buzułuk
Kiedy po klęsce Francji i jej kapitulacji polska brygada jako jedna z nielicznych jednostek Armii Lewantu z pełnym uzbrojeniem i w pełnym składzie w nienagannym porządku przeszła do Brytyjczyków, ci byli tym niezmiernie zdumieni. A to był dopiero początek pozytywnych zaskoczeń, jakie szykowali im karpatczycy. Jednostkę, której nazwę pod brytyjskim dowództwem rozszerzono na Samodzielną Brygadę Strzelców Karpackich, w sierpniu 1941 roku wysłano do wzmocnienia załogi Tobruku – twierdzy obleganej przez siły włosko-niemieckie. Tobruk zyskał miano piekła na ziemi, a w tym piekle bardzo szybko Polacy zaczęli wieść prym jako twardzi i nieustępliwi żołnierze z ułańską fantazją. Karpatczykami zaczęto obsadzać najbardziej zagrożone pozycje twierdzy, a oni bili tam rekordy trwania pod nieprzyjacielskim ostrzałem. Szczególnie zaimponowali tym Australijczykom, którzy zasłużenie dzierżyli miano największych twardzieli i łobuzów w alianckim wojsku. Polsko-australijskie braterstwo broni przetrwało całą wojnę, a nawet dłużej, bo wielu karpatczyków znalazło powojenną przystań właśnie w Australii.
Po walkach w Tobruku i kolejnych, które potwierdzały bojową wartość brygady na szczególnie trudnym pustynnym froncie, wiosną 1942 roku formacja znalazła się w Palestynie, gdzie czekała ją reorganizacja, a dokładnie rozbudowa do struktur dywizji. Do Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich dołączono 9 i 10 Dywizję Piechoty z armii gen. Władysława Andersa, która po ewakuacji z Rosji znalazła się na Bliskim Wschodzie. Do weteranów pustynnych bojów, których zwano ramzesami, dołączyły buzułuki – jak od obozu w sowieckich Buzułukach ochrzczono żołnierzy, którzy wyszli z Rosji (czasem pojawiała się też nazwa „prawosławni”).
Żołnierze 3. Dywizji Strzelców Karpackich w drodze do Iraku, 10-17 października 1942 r. Fot. IPN
Te nazwy to oddźwięk pierwszych trudnych tygodni, kiedy karpacka elita musiała integrować się z żołnierzami, którzy mieli za sobą gehennę na nieludzkiej ziemi, a więc często byli chorzy, zagłodzeni i bardzo źle przygotowani do wojaczki. Tak pisał o tym pierwszy dowódca 3 Dywizji Strzelców Karpackich – jak ochrzczono jednostkę – gen. Stanisław Kopański: „Trzy lata pobytu w zupełnie odmiennych warunkach, jak może i skład pod względem ilości inteligentów, spowodowały, że element przybyły z Rosji oraz dawni żołnierze z SBSK stanowili z początku prawie dwa różne światy. […] Przybyli z Rosji byli początkowo bardziej jednostajnie posłuszni, jakby trochę zalęknieni, przygnębieni i bierni. […] Dno nędzy ludzkiej, które oglądali, oraz tragedie rodzinne, przez które przeważnie przeszli, odbijały się na ich psychice, a nieraz i zachowaniu zewnętrznym”.
Karpacka forpoczta
W dużej mierze to właśnie gen. Kopańskiemu i jego kadrze dywizja zawdzięcza szybką integrację między tak różnymi „światami”. Po pierwszych tarciach między ramzesami i buzułukami (często kończących się nawet knajpianymi burdami) górę wzięła karpacka solidarność i koleżeńskość. Żołnierze przybyli ze Związku Sowieckiego nadspodziewanie szybko przezwyciężali choroby i traumy, bo – jak to określił gen. Władysław Anders – przede wszystkim „żołnierz pragnął walki”. Nie była to przesada, gdyż potwierdzali to także oficerowie alianccy. Między innymi słynny generał Patton, który po wizycie w obozie dywizji karpackiej stwierdził: „Oddziały polskie najlepiej się prezentują ze wszystkich, jakiekolwiek widziałem, łącznie z brytyjskimi i amerykańskimi”. A przecież ani Brytyjczycy, ani Amerykanie nie przeszli sowieckiego piekła…
Transport jeńców niemieckich samochodami Willys MB 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Fot. NAC
Karpatczycy ruszyli na front europejski, a dokładnie włoski, jako pierwsi z całego 2 Korpusu Polskiego, już pod nowym dowództwem gen. Bronisława Ducha (od sierpnia 1943 roku), który wcześniej dowodził 1 Dywizją Grenadierów podczas kampanii francuskiej. Do włoskich portów 3 Dywizja Strzelców Karpackich dopłynęła z Egiptu 21 grudnia 1943 roku. Jej śladem płynęły kolejne jednostki 2 Korpusu Polskiego liczącego około 55 tys. żołnierzy. Po wylądowaniu w Italii jednostki i oddziały 2 Korpusu kierowano w okolice Santa Teresa, do obozów Alexander, O’Connor, Dowler, Robertson i Tuker. Drogę łączącą te obozy polscy żołnierze szybko ochrzcili „Drogą Sikorskiego”.
W połowie stycznia 1944 roku polskie jednostki zaczęto przesuwać na teren operacyjny, a 2 lutego 3 Dywizja Strzelców Karpackich jako pierwsza rozpoczęła luzowanie brytyjskiej 78 Dywizji Piechoty na froncie, który przebiegał wtedy nad rzeką Sangro. Pod koniec marca niemal cały 2 Korpus Polski znalazł się na linii frontu.
Bibliografia
W. Anders, „Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia z lat 1939–1946”, Warszawa 2018; S. Kopański, „Wspomnienia wojenne 1939–1946”, Warszawa 1990; „Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich”, praca zbiorowa, Warszawa – Kraków 2014; Z. Wawer, „Monte Cassino 1944”, Warszawa 2009.
autor zdjęć: NAC, IPN
komentarze