75 lat temu Armia Czerwona rozpoczęła jedną z najważniejszych operacji II wojny światowej. Nosiła kryptonim „Uran”, a jej rezultatem było zamknięcie w kotle wojsk niemieckich oblegających Stalingrad. Sowietom pomogło zaskoczenie, fatalna pogoda, a podobno także… myszy.
19 listopada 1942 Armia Czerwona wyprowadziła kontrnatarcie, które okazało się zabójcze dla oblegających Stalingrad wojsk niemieckich. Operacja Uran, w której wzięło udział ok. miliona radzieckich żołnierzy, 1,5 tys. czołgów, 2,5 tys. ciężkich dział oraz 3 armie lotnicze, zakończyła się całkowitym zniszczeniem 6 Armii feldmarszałka Friedricha Paulusa. Armia Czerwona rozpoczęła powolny marsz w kierunku Berlina
Wśród śnieżnej zamieci Niemcy pilnujący mostu na Donie dostrzegli czołgi. Sunęły wolno całą ławą z włączonymi światłami. Rozpoznali w nich produkowane w ZSRR T-34, to jednak nie rozwiało ich wątpliwości. Bo skąd wzięliby się pod Kałaczem Sowieci? W jaki sposób mieliby pokonać ponad 150 km terenu kontrolowanego przez wojska niemieckie i ich sojuszników? I teraz jechaliby tutaj prawie jak na defiladzie? A może to jednak czołgi zdobyczne, obsadzone przez załogi Wehrmachtu? Ale od odpowiedzi szybsze było uderzenie. Sowieckie wojska błyskawicznie przechwyciły most. Kilka godzin później gen. Friedrich Paulus, który pod Stalingradem dowodził niemiecką 6 Armią, wysłał do Hitlera depeszę: „Zostaliśmy odcięci”.
Szybki jak Uran
Stalingrad miał fundamentalne znaczenie zarówno dla Niemców, jak i Sowietów. – Jeszcze na początku XX wieku było to miasteczko liczące kilka tysięcy mieszkańców. W czasach industrializacji rozrosło się do rozmiarów półmilionowego ośrodka przemysłowego. Tam znajdowały się między innymi zakłady produkujące uzbrojenie. Kto władał Stalingradem, mógł kontrolować żeglugę na Wołdze. Przez miasto prowadziła też droga do bogatych w surowiec pól naftowych – tłumaczy Dymitr Panto, historyk z Muzeum II Wojny Światowej. Stalingrad miał też znaczenie symboliczne. – W końcu było to miasto nazwane imieniem Stalina – podkreśla Panto. W jego zdobyciu Hitler widział klucz do pokonania ZSRR. Podobnie myślał Stalin. I dlatego obaj wydali rozkazy, które może różniły się w szczegółach, ale sprowadzały do jednego: „ani kroku w tył”.
Niemcy zaatakowali pod koniec sierpnia 1942 roku. Potężne siły Wehrmachtu, wspomagane przez Luftwaffe i armie sojuszników, po raz kolejny w tej wojnie zepchnęły Armię Czerwoną do defensywy. Sowieci cofali się, ale tym razem robili to z rozmysłem. Wiedzieli, że przegrają konfrontację na otwartym polu. Twierdzą nie do zdobycia miało się stać samo miasto. Niemieckie wojska szybko wkroczyły do Stalingradu, gdzie rozpoczęła się walka o każdą ulicę, o każdy plac i każdy dom. Niemcy nazwali tę batalię „Rattenkrieg” – „wojna szczurów”. I wtedy sowieccy dowódcy zdecydowali się zagrać va banque.
– Szansą dla Armii Czerwonej było okrążenie walczących w Stalingradzie Niemców. W tym celu zaczęli gromadzić pod miastem ogromne siły. Łącznie z różnych stron ZSRR ściągnęli około 1,1 mln żołnierzy – mówi Panto. Zostali oni zgrupowani w dwóch frontach, które miały obejść miasto i połączyć się w miejscowości Kałacz po zdobyciu mostów na Donie. Niemcy szybko zorientowali się, że Sowieci szykują jakiś manewr. Nie spodziewali się jednak, że jego rozmach będzie tak duży. – Dodatkowym atutem Armii Czerwonej byli wypoczęci żołnierze. Niemcy uwikłani w walki szybko tracili siły i sprzęt. Dobijała ich coraz gorsza pogoda. I tak jednak w okolicach Stalingradu mieli około miliona żołnierzy – tłumaczy Panto.
Sowiecka operacja „Uran” ruszyła 19 listopada. – Armia Czerwona postanowiła uderzyć na odcinkach, na których zostały rozmieszczone oddziały Rumunów sprzymierzonych z Niemcami. Byli oni gorzej niż Wehrmacht wyposażeni i wyszkoleni. Nie walczyli też z taką zaciekłością – wyjaśnia historyk.
W dniu rozpoczęcia operacji w okolicach Stalingradu szalała zamieć. W powietrze nie zdołały wzbić się samoloty, które miały przeprowadzić rozpoznanie. Niezależnie od tego Sowieci rozpoczęli ostrzał artyleryjski. Użyli też katiusz, które ponoć śmiertelnie przeraziły Rumunów. – Marsz Armii Czerwonej był tak szybki, że już 23 listopada oba jej skrzydła połączyły się w Kałaczu – wyjaśnia Panto. – Jedna z anegdot mówi, że Niemcy do obrony mostów na Donie chcieli wysłać czołgi. Nie mogli tego jednak zrobić, ponieważ w silnikach maszyn schowały się przed zimnem myszy, które poprzegryzały kable. Czołgi nie ruszyły.
Tak czy inaczej pod koniec listopada setki tysięcy niemieckich żołnierzy znalazło się w potrzasku.
Paulus w NRD
Dowodzący 6 Armią Friedrich Paulus zadepeszował do Hitlera. Wyjaśnił, że sytuacja jest bardzo zła, ale że ma pomysł, jak wyrwać się z kotła. Hitler się wściekł. – Kategorycznie zabronił odwrotu. Zapewniał, że Paulus dostanie wsparcie lotnictwa. Wkrótce też mianował go feldmarszałkiem. W ten sposób starał się wywrzeć na nim psychologiczną presję. Ostatni niemiecki marszałek poszedł przecież do niewoli w XIX wieku – podkreśla historyk. Ale sytuacja Niemców stawała się z dnia na dzień gorsza. – Zaczęli tracić lotniska jedno po drugim, więc ich samoloty nie mogły dostarczać okrążonym żołnierzom zaopatrzenia. Niemcy nie byli też w stanie poradzić sobie z zimą. Mroźno było także pod Moskwą, ale panująca tam temperatura, w porównaniu z tą pod Stalingradem, okazała się mało dokuczliwa – tłumaczy Panto.
2 lutego 1943 roku, wbrew Hitlerowi, Paulus poddał resztki 6 Armii i poszedł do niewoli. Pozostał w niej aż do 1953 roku. Potem zamieszkał w NRD, gdzie brał udział w tworzeniu tamtejszej armii. Z zesłanych na Syberię niemieckich żołnierzy do domów wrócili nieliczni.
– Rosyjscy historycy skłonni są dziś przekonywać, że bitwa stalingradzka miała decydujące znaczenie dla losów II wojny światowej, bo skończyła się wielkim odwrotem Niemców – podkreśla Panto. – Moim zdaniem jednak, niemieckie wojska na wschodzie zostały ostatecznie złamane dopiero pod Kurskiem latem 1943. Od porażki w tamtej bitwie pancernej Niemcy byli już w nieustannym odwrocie. Niemniej znaczenie batalii pod Stalingradem, a zwłaszcza operacji „Uran”, która zdołała odwrócić jej losy, trudno przecenić.
autor zdjęć: fot. RIA Novosti archive, image #844 / Zelma / CC-BY-SA 3.0
komentarze