Japonia od 18 lat wzmacnia swe zdolności obrony przeciwrakietowej. Czyni to z obawy przed Koreą Północną, która zaskakująco szybko opracowuje coraz lepsze rakiety balistyczne. W pierwszych dziewięciu miesiącach tego roku siły zbrojne północnokoreańskiego reżimu, któremu przewodzi Kim Dzong Un, wystrzeliły aż 21 rakiet.
Pomimo sankcji i izolacji na arenie międzynarodowej rządzący w Korei Północnej reżim, komunistyczna dynastia zapoczątkowana przez Kim Ir Sena, nadal rozwija groźne programy uzbrojenia, pracując nad bronią jądrową oraz coraz lepszymi rakietami balistycznymi.
Ostatnim sygnałem ostrzegawczym był przeprowadzony 22 czerwca 2016 roku test pocisku Musudan, znanego też pod nazwą Hwasong-10, którego zasięg jest szacowany na 2500–4000 kilometrów. Otóż osiągnął on także niebagatelną wysokość – wzniósł się na 1000 km. Bardzo zaniepokoiło to władze Japonii, gdyż wyniesienie na taką wysokość głowicy bojowej oznacza, że Koreańczycy mogą „przelobować” japońskie niszczyciele z systemem przeciwrakietowym Aegis i interceptorami SM-3, czyli że broń wyspiarzy nie byłaby w stanie dosięgnąć ich pocisku. A jednostki te pełnią stałe dyżury bojowe na Morzu Japońskim, stanowiąc pierwszą linię obrony państwa cesarza Akihito.
W takiej sytuacji ostatnią możliwością zniszczenia głowicy Musudana byłby rozmieszczony na Wyspach system Patriot PAC-3. Ale japońscy eksperci wojskowi obawiają się, że koreańska głowica, lecąc z prędkością 21 km na sekundę, byłaby zbyt szybka jak na możliwości jego interceptorów. Dlatego 9 sierpnia 2016 roku narodowy nadawca radiowo-telewizyjny NHK poinformował, że Japonia zamierza zwiększyć swe zdolności obrony przeciwrakietowej.
Jedną z możliwości stworzenia średniej warstwy japońskiej tarczy przeciwrakietowej jest zakup amerykańskiego systemu THAAD, który niszczy głowice bojowe w najniższej części egzosfery – najbardziej zewnętrznej warstwy Ziemi. Alternatywnie Japończycy mogą rozmieścić na swych wybrzeżach wyrzutnie systemu Aegis. Już zapadły decyzje o zwiększeniu liczby niszczycieli z uzbrojeniem przeciwrakietowym – z obecnych sześciu do ośmiu w marcu 2019 roku. Japonia wspólnie z USA pracuje nad mającą większe zdolności bojowe wersją pocisku SM-3, oznaczoną jako Block IIA.
Zaczęła wzmacniać swe zdolności po północnokoreańskim teście rakietowym, który był prowokacją. Otóż wystrzelony 31 sierpnia 1998 roku pocisk dwustopniowy Taepodong-1 przeleciał nad terytorium Japonii. Północnokoreańska rakieta pokonała dystans około 1500 km, a jej szczątki spadły do Pacyfiku, około 480 km na wschód od wyspy Honsiu.
Tymczasem do zwiększania zdolności militarnych Japonii z niechęcią podchodzą również Chiny, co ma związek z trudnymi relacjami, jakie były między tymi państwami w XX wieku. Pekin z pewnością obruszyłby się na zakup systemu THAAD przez wyspiarzy, tak jak już oponuje przeciwko rozmieszczeniu takich zestawów, należących do US Army, w Korei Południowej. Chińczycy twierdzą, że zagrożenie ze strony Korei Północnej jest dla Amerykanów pretekstem do militaryzacji regionu. Takie podejście to element szerszej polityki Chin, które nie chcą jakiejkolwiek militarnej obecności USA w Azji Wschodniej, ponieważ postrzegają ją jako obszar swoich wpływów. Na przeszkodzie temu stoją sojusze Stanów Zjednoczonych Ameryki z Koreą Południową i Japonią.
autor zdjęć: Lockheed Martin
komentarze