W co rusz powracających dyskusjach na temat kondycji fizycznej wojska słyszymy narzekania na słabość i kruchość materiału ludzkiego, niehigieniczny tryb życia, niezdrowe żywienie, brak ruchu, a w efekcie otyłość i spadek kondycji. Z drugiej jednakże strony, żołnierze coraz liczniej biorą udział w biegach masowych, również w maratonach, uczestniczą w ekstremalnych wyprawach, nie mówiąc o tym, że w siłowniach jednostek wojskowych „żelazo” prawie nie stygnie. Ci najaktywniejsi również często są zagrożeni. Trening prowadzony domowymi sposobami, bez fachowej kontroli prawidłowości ruchów, może prowadzić do urazów i kontuzji.
Amerykanie badają
Nieprawidłowo prowadzony trening, bez podstawowej chociażby wiedzy z zakresu biomechaniki ruchu, może być powodem licznych kontuzji. By to sprawdzić, następnie zaproponować program zapobiegający urazom, profesor Ewa Szarska, szefowa pracowni fizjologii stosowanej Zakładu Higieny i Fizjologii Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii przeprowadziła w kilku jednostkach wojskowych test FMS (Functional Movement System).
Wprowadzony w 2007 roku przez Graya Cooka do badań w armii amerykańskiej FMS jest szybką i prostą metodą, pozwalającą na wykrycie i korektę błędnych wzorców ruchowych, ograniczeń mobilności oraz wynikającego z nich ryzyka odniesienia kontuzji.
Test składa się z siedmiu ćwiczeń – pełnego przysiadu, przeniesienia nogi nad poprzeczką, przysiadu w wykroku, oceny ruchomości barku, aktywnego uniesienia wyprostowanej nogi, pompki oraz testu stabilności rotacyjnej tułowia. Czterostopniowa ocena każdego z ćwiczeń, od 3 do 0, od prawidłowego wykonania do sytuacji, w której wykonaniu próby towarzyszy ból, po zsumowaniu daje przejrzysty obraz. Badany, który uzyskał wynik w przedziale 18–21 punktów, jest zdrowym, prawidłowo poruszającym się człowiekiem. Wynik 14–17 punktów wskazuje, że niektóre wzorce ruchowe są wykonywane z kompensacją albo nawet oznacza niezdolność wykonania wzorca. Osoba uzyskująca mniej niż 14 punktów ma silnie zaburzony wzorzec ruchu, a prawdopodobieństwo odniesienia przez nią kontuzji wzrasta o 50 procent.
Kłopoty z przysiadem
W badanej przez Ewę Szarską grupie, w jednostce niemającej charakteru bojowego, zakres ocen wahał się od 9 do 19 punktów. Wyniki więcej niż połowy badanych mieściły się w bezpiecznym zakresie, jednak w grupie podwyższonego zagrożenia kontuzjami znalazł się co trzeci żołnierz. Najwięcej problemów sprawił test stabilności rotacyjnej tułowia, które to ćwiczenie tylko jedna osoba wykonała prawidłowo. Polegało ono na tym, aby w pozycji klęku podpartego unieść kończyny po tej samej stronie, do wyprostu, następnie dotknąć kolanem łokcia. Kolejną trudną próbą, wykonywaną w pozycji leżącej, było aktywne uniesienie wyprostowanej nogi. Tylko u 14 procent badanych zakres wykonanego ruchu zasługiwał na najwyższą ocenę.
Profesor Ewa Szarska wyjaśnia, na czym polegają kłopoty badanych, a przy okazji większości z nas, na przykładzie pozornie prostego ćwiczenia, jakim jest przysiad: „W celu prawidłowego wykonania przysiadu należy napiąć mięśnie brzucha i pośladków oraz pamiętać o rotacji zewnętrznej bioder. Brak stabilizacji sprawia, że kolana zapadną się do środka, co nazywamy koślawieniem kolan. Do najczęstszych błędów przy wykonywaniu tej próby należy rozpoczynanie przysiadu od wypchnięcia kolan do przodu zamiast bioder do tyłu. Z kolei brak prawidłowego usztywnienia kręgosłupa powoduje pogłębienie lordozy odcinka lędźwiowego, dając niekorzystny efekt przeprostu kręgosłupa. Podczas wykonywania przysiadu stopy powinny być ustawione prawie równolegle i „wkręcone” w podłoże, co gwarantuje utrzymanie prawidłowej rotacji”.
Zajęcia pokazowe
Opisywanie wyników w sumie niewiele wnosi, ważniejsze są z pewnością wnioski. Otóż większość badanych, nie mając podstawowej wiedzy na temat biomechaniki ruchu, przy wykonywaniu kolejnych prób testowych kierowała się jedynie intuicją.
Co z tym fantem zrobić? W cywilu instruktor fitness czy coraz częściej trener personalny prowadzący trening, zwraca uwagę na prawidłowość wykonywania ćwiczeń. W Polsce najwyższym autorytetem w zakresie treningu funkcjonalnego jest dr Remigiusz Rzepka, z którym prof. Ewa Szarska nawiązała współpracę w związku z planem prowadzenia badań w wojsku. Nie ukrywa, że dr Rzepka, będący między innymi konsultantem reprezentacji narodowej w piłce nożnej, jest zainteresowany szczególnie żołnierzami jednostek, w których wysoka sprawność fizyczna jest podstawą skutecznego wykonywania zadań bojowych.
To być może niedaleka przyszłość. Profesor Szarska chciałaby przeprowadzić serię badań w jednostkach bojowych, gdzie wysiłek fizyczny jest codziennością. Jej zdaniem, dotychczas uzyskane wyniki potwierdzają konieczność prowadzenia w wojsku pracy od podstaw, szkolenia i wyjaśniania, jak powinien wyglądać prawidłowy wzorzec ruchu i jak go osiągnąć. – Zawodowi żołnierze chcieliby zapewne mieć wiedzę na temat wykorzystania metod treningu funkcjonalnego zarówno podczas typowego szkolenia wf, jak i treningu sportowego. Powinni również wiedzieć, czy ich nogi i ręce pracują symetrycznie, a także mieć świadomość tego, że podczas ćwiczeń trzeba pamiętać o prawidłowej mobilizacji odpowiednich grup mięśniowych – podkreśla pani profesor.
Aby wesprzeć żołnierzy w osiąganiu najlepszych efektów w profilaktyce urazów oraz treningu sportowym, w WIHE jest planowane utworzenie punktu konsultacyjnego i studia ruchu, w których będą się odbywać szkolenia dla instruktorów wuefu, wykłady i pokazowe zajęcia (również przez Internet). – Chodzi o to, by pokazać ścieżki prowadzące do sukcesu, bez utraty zdrowia – podsumowuje prof. Szarska.
komentarze