GPS czy elektroniczny barometr to już nic niezwykłego. Dziś wojskowe zegarki bywają podświetlane izotopem wodoru, ładowane energią słoneczną i synchronizowane radiowo z zegarami atomowymi na całym świecie. Bo dla żołnierzy, a szczególnie dla operatorów jednostek specjalnych, zegarek to coś więcej niż tylko czasomierz.
– Zegarek wyposażony w dodatkowe funkcje jak kompas, barometr, termometr czy wysokościomierz, to dla nas oczywistość. Zawsze lepiej mieć zapasowe urządzenie, które dostarczy danych niezbędnych do wykonywania zadań – mówi kpt. mar. Robert Pawłowski, były oficer Formozy. Swój obecny zegarek, jeden z pierwszych modeli Casio G-Shocka, ma od prawie dwudziestu lat. To model ze stalową kopertą. – Dziś już takich się nie robi – przyznaje były komandos – Przez tez lata wymieniłem w nim tylko szkiełko i trzy razy gumową obudowę, ale sam mechanizm działa bez najmniejszego zarzutu.
Dziś na rynku jest wiele firm oferujących zegarki „taktyczne”, i co ważne, w przystępnej cenie. Nawet bardzo zaawansowane konstrukcje, dysponujące dokładnym GPS oraz rozbudowanym komputerem, nie kosztują więcej niż kilkaset dolarów.
Podświetlanie i elektronika
Współczesne wojskowe zegarki są wręcz naszpikowane elektroniką. Elektroniczne barometry, kompasy czy nawet GPS, które pamiętają tysiąc punktów odniesienia i umożliwiają planowanie trasy, to dziś nic niezwykłego.
Ale – poza wytrzymałością i wodoszczelnością (odnośnikiem jest amerykańska norma MIL-W-46374F) – jedną z podstawowych rzeczy, które należy brać pod uwagę przy wyborze wojskowego zegarka, jest sposób podświetlenia tarczy.
– Oko, po tym jak zostanie naświetlone, potrzebuje kilkadziesiąt minut, aby znów poprawnie funkcjonować w całkowitych ciemnościach. Dlatego konstruktorzy zegarków taktycznych prześcigają się w wymyślaniu patentów na podświetlenie tarczy tak, aby ten efekt zminimalizować – opowiada.
Sposobów na to jest wiele. Bywa, że na tarczy i wskazówkach umieszcza się kapsułki z trytem, czyli promieniotwórczym izotopem wodoru, które pobudzone ruchem ręki służą za dość dobre źródło luminescencji.
Zegarki dla Lublińca
Jakie zegarki noszą polscy komandosi – oficjalnie niewiele na ten temat wiadomo. Ale tajemnicy odsłania nieco Biuletyn Zamówień Publicznych, gdzie zamieszczane są publikacje o zakupach wojskowego sprzętu dla jednostek specjalnych.
Na początku grudnia Jednostka Wojskowa Komandosów z Lublińca na swojej stronie internetowej poinformowała o rozstrzygnięciu przetargu na dostawę prawie trzystu pięćdziesięciu zegarków. JWK zapłaci za nie prawie pół miliona złotych.
Choć nie ujawniono, jakie modele zostały wybrane (a jedynie nazwy polskich firm, które je dostarczą), to w specyfikacji przetargowej podano przykładowe modele zegarków spełniających wymagania komandosów. Dzięki temu wiemy, jakich konstrukcji szukali operatorzy z JWK.
Narzędzia do treningu
W ramach pierwszego z czterech zadań, na które podzielono cały przetarg, poszukiwano 70 zegarków, do których najlepiej chyba pasuje określenie „sportowe komputery”. Jako wzorcową konstrukcję wskazano czasomierz Suunto Ambit 3 Black HR. Ma on tak wiele zaawansowanych funkcji, że aż nie wypada nazywać go jedynie zegarkiem.
Dzięki dokładnemu GPS (potrafi pracować bez przerwy przez 25 godzin), jego użytkownik może nie tylko planować i koordynować trasę np. biegu lub marszu – mierząc ich prędkość i odległość – ale również, dzięki pomiarowi tętna np. zarządzić odpoczynek.
Funkcja pomiaru tętna działa również podczas pływania. „Narzędzie treningowe”, jak nazywa ten model zegarka jego producent, jest również wyposażone m.in. w kompas, wysokościomierz (bazujący na GPS) i ma regulowane podświetlenie.
O ile Suunto Ambit 3 jest przeznaczony raczej dla sportowców, to poszukiwany w ramach drugiego zadania zegarek, to konstrukcja zdecydowanie do działań militarnych. Tu jako wzorzec postawiono Garmin Tactix Black.
Jak wielozadaniowe scyzoryki
Komandosi z Lublińca chcieli, by każdy z 67 czasomierzy, których potrzebowali, posiadał wysokiej czułości GPS z automatyczną kalibracją wysokościomierza i barometru oraz 3-osiowym kompasem. Ale również, aby był wyposażony w oprogramowanie Jumpmaster, które w czasie skoku spadochronowego umożliwia nawigowanie, w oparciu o barometr i kompas, do wskazanego wcześniej punktu lądowania.
Zarówno w przypadku pierwszego jak i drugiego zadania nie wymagano od zegarków szczególnej wodoszczelności, zadowalając się wodoodpornością 50 m. Zupełnie inaczej sprawa wyglądała w przypadku trzeciego zadania, w ramach którego poszukiwano aż 212 czasomierzy. Tutaj jednym z podstawowych wymogów była wodoszczelność na poziomie 100 m, a najlepiej 200 m.
Zamówienie ponad dwustu taktycznych zegarków wyróżniało się na tle pozostałych również wzorcami. Tym razem komandosi wskazali jako spełniające ich wymagania taktyczne aż cztery zegarki firmy Casio: PRW-5100-1ER, PRW-2500-1ER, ProTrek PRW-1300-1VER oraz GW-A1100FC-1A.
Wymienione konstrukcje różnią się między sobą nieznacznie. Wszystkie wyposażono w baterie ładowane energią słoneczną oraz w automatyczną synchronizację radiową z zegarami atomowymi na całym świecie.
Poza ostatnim – GW-A1100FC-1A, który jako jedyny posiada szafirowe, a nie mineralne szkło, wszystkie wyposażono również w wysokościomierz. Podaje on aktualną wysokość względną na podstawie pomiarów ciśnienia atmosferycznego, co umożliwia to wyliczanie różnicy wysokości (pomiędzy startem a końcem wyprawy). Mają także termometr i barometr.
JWK szukała jeszcze piętnastu zegarków „reprezentacyjnych”, bo raczej trudno inaczej nazwać duże, srebrne czasomierze Citizen AT8011-55A oraz AT9030-55L. Jednak żadna z firm nie była zainteresowana tą umową.
Przetarg na zakup zegarków dla komandosów z Lublińca został rozstrzygnięty jesienią 2014 roku.
autor zdjęć: Tomasz Burzyński, Suunto, Garmin, Casio
komentarze