W Republice Środkowej Afryki doszło do tragedii, która nie powinna się pogłębiać. Dlatego Unia Europejska postanowiła wysłać do tego kraju misję wojskową. Ta decyzja oznacza, że Unia jest gotowa brać udział w stabilizacji światowego bezpieczeństwa poprzez zapobieganie kryzysom i reagowanie na konflikty – pisze dr hab. Robert Kupiecki, wiceminister obrony narodowej.
Unia Europejska jest czasem oskarżana, że zbyt wolno podejmuje decyzje w sprawie zorganizowania misji wojskowych do krajów ogarniętych wojną. Tym razem jednak udało się szybko osiągnąć porozumienie polityczne w sprawie zorganizowania operacji. Czas pokaże, czy równie sprawnie będzie przebiegał proces planistyczny i tzw. generacja sił. W przeszłości różnie z tym bywało. Dopiero za jakiś czas będziemy mogli ocenić, czy procedury przewidziane na takie sytuacje są właściwe, a dostępne mechanizmy wojskowe – efektywne. Jest to jednak wypadkowa dwóch czynników: z jednej strony rozwiązań obowiązujących w UE, z drugiej – decyzji państw członkowskich odpowiadających na wezwanie UE.
Za wcześnie jest także by mówić o zadaniach, jakie będą realizować unijni żołnierze. Proces planistyczny dopiero rusza. Dopiero, gdy zostanie nominowany dowódca misji UE, poznamy szczegółowy plan działania i zakres zadań misji.
Polska wniesie wkład w działania stabilizacyjne w Republice Środkowoafrykańskiej, wspierając operację francuską Sangaris, autoryzowaną mandatem ONZ. Polski kontyngent wraz z samolotem Hercules C-130 będzie wsparciem logistycznym i technicznym dla transportu unijnych sił do stolicy kraju – Bangi. Przygotowania te są już na finiszu i polscy żołnierze wkrótce rozpoczną misję.
Warto podkreślić, że zorganizowanie stabilizacyjnej misji wojskowej, to nie jedyna pomoc jaką Unia Europejska niesie Republice Środkowoafrykańskiej. Wsparcie wojskowe uzupełnia inne inicjatywy UE, które są prowadzone w ramach pomocy humanitarnej i programów rozwojowych.
komentarze