MON postanowiło reaktywować Wojskową Akademię Medyczną w Łodzi. Jednym z głównych powodów są braki kadrowe wśród wojskowych lekarzy, a także chęć przywrócenia elitarnej formy kształcenia przyszłych, wojskowych kadr medycznych. – Prace legislacyjne nad projektem są już zaawansowane – mówi Wojciech Skurkiewicz, sekretarz stanu w MON.
Wojskowa Akademia Medyczna została zlikwidowana w 2002 roku. Kandydaci na wojskowych lekarzy kształcą się na Wydziale Wojskowo-Lekarskim Uniwersytetu Medycznego w Łodzi (wydział powstał dzięki porozumieniu między uczelnią a Ministerstwem Obrony Narodowej). Medyczną część studiów odbywają w Łodzi, z kolei zajęcia wojskowe prowadzone są we wrocławskiej Akademii Wojsk Lądowych.
Zdaniem MON uczelnie nie są jednak w stanie wykształcić tylu wojskowych lekarzy i medyków, ilu potrzebuje dziś wojsko. Dlatego resort postanowił reaktywować Wojskową Akademię Medyczną. O planach z tym związanych poinformował Wojciech Skurkiewicz, sekretarz stanu w MON podczas posiedzenia senackiej Komisji Obrony Narodowej. Przyznał, że prace nad projektem w tej sprawie są już zaawansowane.
– Wielkim błędem była likwidacja tej uczelni w 2002 roku. W 2015 roku, kiedy PiS rozpoczęło rządy, na I rok Wydziału Wojskowo-Lekarskiego w Łodzi przyjęliśmy zaledwie 40 maturzystów. Dziś na pierwszym roku mamy już 150 podchorążych. To wciąż jednak nie zaspokaja potrzeb sił zbrojnych dotyczących wojskowej służby zdrowia – mówił wiceminister. Podkreślił też, że negatywne skutki likwidacji WAM, w tym braki kadrowe, odczuwane są do dziś. – W wojsku brakuje obecnie około 500 lekarzy i 200 pielęgniarek. Wśród 17 wojskowych szpitali są takie, w których nie pracuje ani jeden żołnierz-lekarz. Chcemy tę sytuację naprawić – przyznał Skurkiewicz.
Obecna na posiedzeniu Aurelia Ostrowska, dyrektor Departamentu Wojskowej Służby Zdrowia MON podkreślała rosnące potrzeby armii. – Zwiększa się jej liczebność, powstają nowe rodzaje sił zbrojnych, a na mapie świata pojawiają się nowe miejsca, gdzie żołnierze prowadzą misje. Biorąc pod uwagę sytuację geopolityczną, nasze doświadczenia i potrzeby powinniśmy mieć między 540 a 900 lekarzy – mówiła.
Jak przyznała, wojskowi lekarze kończący studia są w stanie uzupełnić jedynie braki kadrowe związane z odejściem starszych kolegów na emeryturę. Dodatkowym problemem jest fakt, iż część z nich odchodzi na emeryturę zgodnie z obowiązującym w wojsku przepisami, czyli już w wieku 60 lat.
Dyrektor Departamentu zwróciła też uwagę na proces kształcenia wojskowych kadr medycznych, który jest podzielony na trzy moduły: taktyczny, medyczny i medycy pola walki. – Nikt poza wojskiem nie ma kompetencji i doświadczenia, by kształcić w tym ostatnim aspekcie. Co więcej kształcimy lekarza-żołnierza i żołnierzy, którzy są lekarzami. Dlatego najwyższa pora, aby siły zbrojne miały swoją uczelnię medyczną – mówiła Aurelia Ostrowska.
Uzasadniając pomysł odtworzenia łódzkiej akademii, dyrektor departamentu przypomniała, że WAM, która istniała od 1957 roku, wykształciła ponad 6 tys. oficerów profesjonalnie przygotowanych do pracy we wszystkich obszarach wojskowej służby zdrowia. W tej grupie było 190 profesorów, 300 doktorów habilitowanych i 1800 osób z tytułem doktora. – WAM była nie tylko jedną z najlepszych uczelni wojskowych na świecie, ale stała się też motorem innowacji w wojskowej służbie zdrowia – zaznaczyła Aurelia Ostrowska. Dodała też, że wojsku zależy na własnym zapleczu naukowym. Dlatego w planach jest powołanie centrum badań naukowych, na wzór funkcjonującej w powszechnym systemie ochrony zdrowia Agencji Badań Medycznych.
Wiceminister Skurkiewicz pytany przez senatorów o możliwe terminy powołania uczelni, przyznał, że związane z tym prace legislacyjne wciąż trwają. – Mam wielką nadzieję, że w tym roku uda nam się je zakończyć, tak, by od 1 października 2021 roku uczelnia była gotowa na przyjęcie pierwszych podchorążych – mówił sekretarz stanu.
Siedzibą Wojskowej Akademii Medycznej miałaby pozostać Łódź ze względu na istniejące tam zaplecze szkoleniowe, w skład którego wchodzi Wojskowe Centrum Kształcenia Medycznego.
autor zdjęć: Michał Zieliński
komentarze