moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Dziwna wojna, czyli jak alianci nie rozprawili się z Hitlerem

Kilka nalotów na niemieckie bazy, marsz na Zagłębie Saary i ... cisza. 3 września 1939 roku Wielka Brytania i Francja, w myśl obietnic, które złożyły Polsce, wypowiedziały Hitlerowi wojnę. Ich działania w żaden sposób nie mogły jednak zagrozić stacjonującemu na zachodzie Niemiec Wehrmachtowi. Dlaczego alianci nie uderzyli?


Manifestacja pod ambasadą brytyjską w Warszawie po informacji o wypowiedzeniu wojny Niemcom przez Wielką Brytanię

Zgromadzony na Nowym Świecie tłum zafalował. „Niech żyje Anglia!” – zawołał ktoś, a okrzyk natychmiast podchwyciły setki gardeł. Choć Polska od kilkudziesięciu godzin przyjmowała od niemieckiej armii ciężkie ciosy, 3 września 1939 roku w Warszawie zapanował entuzjazm. Tego dnia Wielka Brytania i Francja wypowiedziały Hitlerowi wojnę. Pod brytyjską, a potem także francuską ambasadą zebrali się wiwatujący warszawianie. Zgodnie z dwustronnymi umowami, sojusznicy niezwłocznie mieli wysłać przeciwko Niemcom swoje lotnictwo, zaś w kolejnych dniach rozpocząć działania zaczepne i ogłosić powszechną mobilizację. Dwa tygodnie później nieliczne pozostawione na zachodzie jednostki Wehrmachtu powinny były zostać zmiażdżone przez dziesiątki francuskich i brytyjskich dywizji. Przez chwilę wydawało się, że Polska, jeśli tylko wytrwa jeszcze trochę, zostanie uratowana. Tyle że wielka ofensywa aliancka rychło okazała się fikcją, zaś działania na Zachodzie zyskały miano wojny „dziwnej”, lub „udawanej”, jak zwykli mawiać Anglicy, bądź „siedzącej”, jak stwierdzili Niemcy.

 

Wojna i cisza

A zaczęło się całkiem obiecująco. Dzień po przystąpieniu aliantów do wojny, samoloty RAF zbombardowały niemieckie bazy nad Morzem Północnym. 7 września armia francuska przekroczyła granicę z Niemcami i zajęła niewielki obszar należący do Zagłębia Saary. Tyle że Wehrmacht nie zamierzał go bronić zbyt zaciekle. Już wcześniej Niemcy ewakuowali stamtąd cywilów, ustawili pola minowe, po czym wycofali znaczącą część wojsk. Nieco wcześniej na terytorium Francji wylądował Brytyjski Korpus Ekspedycyjny. Liczył 152 tysiące żołnierzy i miał wspomóc francuskie wojska w walce z dywizjami III Rzeszy. Na tym jednak bojowa aktywność aliantów się zakończyła.

12 września w miasteczku Abbeville doszło do narady Najwyższej Rady Wojennej. W posiedzeniu z udziałem premierów Wielkiej Brytanii Neville'a Chamberlaina i Francji – Edouarda Daladiera zapadła decyzja, że wielkiej ofensywy w celu odciążenia Polski nie będzie. Francuzi wycofali się za Linię Maginota, brytyjskie samoloty wykonywały sporadyczne loty nad terytorium III Rzeszy, częściej jednak niż bomby zrzucały tam propagandowe ulotki. Więcej działo się na morzach i oceanach. W połowie grudnia na wysokości Urugwaju grupa pościgowa Royal Navy starła się z „Graf von Spee”, pancernikiem kieszonkowym (niewielki, ale silnie uzbrojony okręt tej klasy – red.). Niemiecka jednostka została wysłana na Atlantyk jako tzw. rajder, czyli okręt mający destabilizować brytyjską żeglugę. W czasie swojej misji zatopił 10 brytyjskich statków, czym wywołał wściekłość admiralicji. Osaczony w pobliżu Montevideo, dokonał samozatopienia. Były też sporadyczne starcia u wybrzeży Europy. Wystarczy wspomnieć atak jednego z U-bootów na bazę Scapa Flow w północnej części Wysp Brytyjskich. Żadne z tych wydarzeń nie miało jednak realnego wpływu na przebieg wojny.

Polska samotnie walczyła z Wehrmachtem, na próżno prosząc o wsparcie i powoli się wykrwawiając. 17 września ostateczny cios zadała jej Armia Czerwona, która realizując ustalenia paktu Ribbentrop-Mołotow wkroczyła do praktycznie już pokonanej II RP.

„Co za hańba, co za wstyd, co za głupota zarazem – zżymał się po latach francuski marszałek Alphonse Juin. – To idealna sytuacja, wręcz modelowa, w której można było pobić przeciwnika wychodząc na jego odsłonięte tyły. Przy tym zdrada wiernego przyjaciela”. Do podobnych wniosków doszli wysoko postawieni niemieccy dowódcy. Zeznając przed sądzącym zbrodniarzy wojennych trybunałem w Norymberdze, gen. Alfred Jodl, jeden z najbliższych współpracowników Hitlera stwierdził: „Do roku 1939 byliśmy oczywiście w stanie sami rozbić Polskę, ale nigdy – ani w roku 1938, ani w 1939 – nie zdołalibyśmy naprawdę sprostać skoncentrowanemu, wspólnemu atakowi Wielkiej Brytanii, Francji i Polski. I jeżeli nie doznaliśmy klęski już w roku 1939, należy to przypisać jedynie faktowi, że podczas kampanii Polskiej około 110 dywizji francuskich i brytyjskich pozostało kompletnie biernych wobec 23 dywizji niemieckich”.

Umierać za Gdańsk?

Dlaczego zatem Brytyjczycy i Francuzi nie pomogli Polakom? – Nie zrobili tego, bo tak naprawdę nie byli wówczas w stanie przeciwstawić się Wehrmachtowi – uważa dr Paweł Korzeniowski, historyk z Uniwersytetu Rzeszowskiego. We wrześniu 1939 roku Niemcy na swojej zachodniej granicy istotnie pozostawili 23 gotowe do walki dywizje. Kolejne kilkanaście dopiero przechodziło proces mobilizacji. Francuzi mieli 40 dywizji. W trakcie mobilizacji mogli zebrać drugie tyle. Do tego dochodziło 21 dywizji fortecznych, które obsadzały poszczególne odcinki Linii Maginota. – Jeśli chodzi o wojska lądowe, Brytyjczycy w tym czasie byli w stanie posłać do boju zaledwie osiem dywizji. Wiele ich wojsk było rozproszonych po licznych koloniach. Lotnictwo mieli co prawda silne, ale w powietrzu przewaga i tak należała do Niemców. Wielka Brytania potęgą tak naprawdę była tylko na morzu – uważa dr Korzeniowski. Niezależnie od tego alianci i tak mieli przewagę nad Niemcami. Jednak, jak przekonuje historyk, była to przewaga pozorna. – Wystarczy spojrzeć na to, w jaki sposób zostały rozmieszczone francuskie wojska. Najsilniejsze jednostki stacjonowały wokół Paryża i na granicy z Belgią, bo Francuzi obawiali się, że Niemcy uderzą z tamtejszych równin, obchodząc Linię Maginota – wylicza historyk. Do tego dochodziły jeszcze oddziały rozmieszczone przy granicy z Belgią i Szwajcarią. – Generalnie francuska armia była przygotowana nie do ataku, a do obrony. Przemieszczenie takiej liczby żołnierzy na pozycje, skąd mogliby ruszyć na Niemców było ogromną i czasochłonną operacją logistyczną – przekonuje dr Korzeniowski. Według niego mało prawdopodobne było, by Francuzi mogli ją w krótkim czasie wykonać. Wątpliwe też, by w ogóle chcieli. Francja ciągle jeszcze tkwiła w traumie po I wojnie światowej, którą co prawda wygrała, ale sukces okupiła gigantyczną liczbą ofiar. Do tego walce z Niemcami demonstracyjnie sprzeciwiali się, inspirowani przez Sowietów, francuscy komuniści, a także zwolennicy skrajnego nacjonalizmu. Jednym z nich był Marcel Deat, który na łamach jednego z artykułów rzucił słynne hasło: „Dlaczego mamy umierać za Gdańsk?”.

– Francja i Wielka Brytania tuż przed wybuchem wojny zdecydowanie stanęły po stronie Polski, ale był to gest czysto polityczny. Porównałbym go do pokerowej zagrywki – mówi dr Korzeniowski. – Mocarstwa zachodnie pozwoliły Hitlerowi wchłonąć Austrię i zabrać Czechosłowacji Sudety. Liczyły, że albo się tym nasyci, albo też „przetrawienie” tych zdobyczy zajmie mu kilka lat, a im da czas na przygotowanie się do wojny. Ale Hitler niemal od razu poszedł krok dalej. Zachodni przywódcy postanowili, że skoro nie można z nim po dobroci, to go trochę postraszą, zablefują. Ale Hitler ze swoich zamiarów nie zrezygnował – dodaje historyk. Zaraz jednak dodaje, że te okoliczności nie powinny wpływać na łatwe rozgrzeszenie zachodnich sojuszników Polski. – Należy przy tym rozróżnić postawę Wielkiej Brytanii i Francji – uważa dr Korzeniowski. – Brytyjczycy nigdy nie ukrywali, że Polska nie należy do ich najbliższych sojuszników. Co innego Francuzi, których od 20 lat łączył z Rzeczpospolitą sojusz polityczny i wojskowy. Tymczasem, jak się okazało, we francuskich planach prowadzenia wojny Polska przez dwie dekady w ogóle nie była brana pod uwagę! I o to możemy mieć uzasadnione pretensje – podsumowuje historyk.


Podczas pisania korzystałem z fragmentów książki Pawła Korzeniowskiego, Flandria 1940, Warszawa 2013 oraz Jana Karskiego, Wielkie mocarstwa wobec Polski 1919-1945. Od Wersalu do Jałty, Warszawa 1992. Cytaty z Alphonse'a Juina i Alfreda Jodla pochodzą ze strony wikiquote.org

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Twierdza we krwi – Festung Kolberg
 
Teatr okrucieństwa i absurdu
Feniks – misja na finiszu
Miliardy na wzmocnienie bezpieczeństwa
Ratownicy w mundurach
Tuzin rekordów Wojska Polskiego w pływaniu
Sowiecki podstęp
Bałtyk pod kontrolą
K9 zagrzmiały w Nowej Dębie
Polskie F-16 w służbie NATO
Wyrok za tragiczny wypadek
Podchorążowie AWL-u na tatrzańskich graniach
Norwegia, jako pierwsza, ma już wszystkie zmówione F-35
Blekinge znaczy duch
Szwedzki debiut w Air Policing
Ratownictwo w mieście duchów
Zryw ku wolności
Rodzina na wagę złota
Opanować kryzys
Zwiedź Akademię Wojsk Lądowych
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Produkt polski, klasa światowa
Mazurek Dąbrowskiego na zakończenie igrzysk
Preselekcja. Jak szkolą się przyszli komandosi?
O Ukrainie wspólnym głosem
Zginęli pod Smoleńskiem. Cześć ich pamięci!
Gala Buzdyganów – transmisja na żywo
Warto inwestować w rozwiązania systemowe w sporcie
Zmiany w organizacji bazy logistycznej w Jasionce
Musimy być gotowi na najtrudniejsze scenariusze
Wojownicy na medal. Nasi terytorialsi na zawodach w USA
Najważniejsze jest życie
Amerykańska flaga nad Camp Głębokie
Uroczyste pożegnanie żołnierzy, którzy niebawem wylecą do Libanu
Jastrzębie nad Grecją
Niepokonany generał Stanisław Maczek
„Wojskowe” przepisy budowlane do zmiany
Więcej polskiego trotylu dla USA
Test wytrzymałości
Bez technologii nie ma bezpieczeństwa
Ramię w ramię
Pokój nie obroni się sam
Rosomaki na Bałtyku
Jest moc!
Hercules wydobyty, załoga nie żyje
Nowa inwestycja Wojskowej Akademii Technicznej
Prawda o Katyniu wychodzi na jaw
Warto myśleć długofalowo
Podniebne wsparcie sojuszników
Przysięga małopolskich terytorialsów
Parlamentarzyści UE o bezpieczeństwie Europy
Nowe legitymacje dla weteranów
Konkurs na prezesa PGZ-etu
Rozejm na Morzu Czarnym? Tak przynajmniej twierdzi Biały Dom
Bezzałogowce w Wojsku Polskim – serwis specjalny
Plany rozbudowy infrastruktury na Pomorzu
Global Hawk wypatrzy wszystko
Odkrywanie prawdy
Na czele cyberkomandosów
Medale Pucharu Świata zdobyte przez żołnierzy na ringu
Buzdygany 2024 wręczone
Kolejne Kraby w produkcji
Determinacja w działaniu
Bez medalu w ostatnim dniu rywalizacji w wojskowych igrzyskach
Katyń. Wieczna pamięć i chwała bohaterom
Walka z wielką wodą
Wojskowe emerytury w górę
Szwedzkie Gripeny włączą się w ochronę sojuszników
Koreański gap filler Orki
„Trójki” na strzelnicy
Sekrety biegu patrolowego
Oracle partnerem technologicznym MON-u
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Dowodzenie na najwyższym poziomie

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO