moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Sebastian, nie tak się umawialiśmy

Po raz pierwszy wymknął się śmierci podczas misji w Afganistanie, kiedy wybuch miny pułapki spowodował u niego złamanie kręgosłupa. Później dwukrotnie bił rekordy, ekstremalnie nurkując. W sobotę we włoskim jeziorze Garda miał paść trzeci. Jednak tym razem zabrakło żołnierskiego szczęścia. Mł. chor. Sebastian Marczewski z 3 Batalionu Inżynieryjnego w Nisku po osiągnięciu głębokości 333 metrów nie wypłynął na powierzchnię.

Sebastiana poznałam, kiedy przygotowywał się do bicia swojego pierwszego rekordu. Planował być pierwszym, który zanurkuje wzdłuż Hańczy, nie tylko najgłębszego jeziora w Polsce, ale także jednego z ulubionych miejsc polskich płetwonurków. Przyznam, że gdy usłyszałam o tym pomyśle, nie wierzyłam, że się uda. Po prostu wydawał mi się szalony! Jednak ze względu na dziennikarski obowiązek, ale także swoje prywatne zamiłowanie do nurkowania, nie mogłam sobie odmówić przyjrzenia się temu wyczynowi z bliska.

Zdanie zmieniałam, kiedy przyjechałam na Suwalszczyznę. Sebastian pokazał mi plan nurkowy, sprzęt, przedstawił nurków supportujących i cierpliwie odpowiadał na moje wszystkie, przyznaję – czasem złośliwe – pytania. To, jak przygotował się do tego wyczynu, naprawdę robiło wrażenie. Kiedy następnego dnia zanurzał się pod wodę, przyszły mu kibicować dziesiątki osób – nurkowie, mieszkańcy regionu, turyści, dziennikarze, ale także weterani. Wsparcie kolegów z wojska chyba cieszyło go najbardziej. Sam kilka lat wcześniej został ranny w Afganistanie, więc znał i doskonale rozumiał to środowisko. Zresztą kilka tygodni później znów przyjechał nad Hańczę, tym razem po to, aby nauczyć innych poszkodowanych misjonarzy nurkowania. To im zadedykował także swój kolejny wyczyn – w 2017 roku we włoskim jeziorze Garda zanurzył się na głębokość 241 metrów, tym samym stając się najgłębiej nurkującym żołnierzem w Europie. Zyskał wtedy popularność, ale nie cieszył się nią sam. Wykorzystał ją, aby nagłośnić zbiórkę charytatywną na rzecz kilkuletniego chłopca, który potrzebował protezy przedramienia. Pomógł też swojemu koledze w mundurze, przekazując na aukcję jedną ze swoich butli. Chciał w ten sposób pozyskać środki dla ciężko chorych dzieci żołnierza.

 

Jednak to, co robił, wzbudzało wiele kontrowersji. Na internetowych forach, w mediach społecznościowych komentarze osób, które mu kibicowały, przeplatają się z tymi od niedowiarków, a także tych, którzy pytają – a po co mu to? Ale Sebastian się tym nigdy nie zrażał i konsekwentnie dążył do wyznaczonego celu. To, ile wyrzeczeń kosztowały go te dwa rekordy – wiele miesięcy restrykcyjnej diety i godzin spędzonych na siłowni i basenie – wiedział tylko on sam.

Fot. z arch. Sebastiana Marczewskiego

Każdy rekord poprzedzał wieloma nurkowaniami, podczas których testował różne konfiguracje sprzętu. Przygotowania zaczynał w Polsce, a kontynuował je we Włoszech. Nie przyciągały go kolorowe rafy ciepłych mórz, wręcz przeciwnie, wybierał zimne i ciemne akweny. Szczególnie ukochał sobie jezioro Hańcza, bo jak mówił, to ono go wychowało (żołnierz pochodził z Podlasia), a także Gardę. O pięknych ścianach, które znajdują się pod jego powierzchnią, mógł długo opowiadać. Żartował, że to jezioro ma tylko jeden minus – znajduje się w ojczyźnie pizzy, a on ze względu na swoje głębokie nurkowania nigdy nie może jej zjeść tyle, ile by chciał.

Ale taki był Sebastian. Poświęcił się swojej pasji całkowicie. I zarażał nią innych. Bo jak mówił, „ja to tylko nurkuję, ale niewiele bym zdziałał bez tych wspaniałych ludzi, którzy mnie wspierają”. I rzeczywiście, lekarze, logistycy, nurkowie supportujący chętnie włączali się w jego projekty. Podobnie było ze sponsorami. Koszty tak głębokich nurkowań, jakie wykonywał Sebastian, oscylowały w granicach setek tysięcy złotych, mimo tego wiele firm decydowało się pomóc nurkowi, przekazując nie tylko pieniądze, ale także specjalistyczny sprzęt, przygotowany specjalnie dla niego. Wspierał go także Lucjusz Nadbereżny, prezydent Stalowej Woli, miasta, w którym mieszkał Sebastian. To on powiedział o nim: „stalowy człowiek ze Stalowej Woli”. Stąd wziął się przydomek nurka „Iron Diver”.

Mnie zawsze najbardziej interesowało, o czym myśli podczas dekompresji, kiedy musi spędzić pod wodą wiele godzin. On mówił, że to czas, kiedy w końcu może się wyciszyć, odpocząć, po prostu pobyć sam ze sobą. Kilka razy zapytałam też, czy się nie boi. W końcu porywał się na nurkowania, podczas których o jego życiu mogła zadecydować drobnostka. Zawsze odpowiadał, że tak, ale strach trzeba pokonywać. Nie oznacza to jednak, że nie zdawał sobie sprawy z ryzyka. Mówił, że zawsze myśli o śmierci pojawiały się kilka dni przed rekordowym nurkowaniem, a stopniowo znikały z każdym metrem, który przybliżał go do powierzchni. Wierzył, że czuwa nad nim opatrzność, a także zmarły ojciec.

Kilkanaście dni temu, kiedy byłam nad morzem, przy jednej z baz nurkowych zobaczyłam baner z wizerunkiem Sebastiana. Zrobiłam zdjęcie i wysłałam mu je z podpisem: „Twoja sława Cię wyprzedza”. Zażartował, że wszystko jeszcze przed nim. Umówiliśmy się wtedy, że po kolejnym nurkowaniu się złapiemy i opowie mi ze szczegółami, jak wyglądało bicie kolejnego rekordu.

Ale tak się nie stanie. 6 lipca po długich przygotowaniach, przy wsparciu swojego supportu, Sebastian zszedł pod wodę. Cel – pobić rekord i zanurzyć się na głębokość 333 metrów. Tak zrobił. Ale na powierzchnię już nie wypłynął.

Sebastian, nie tak się umawialiśmy! Co poszło nie tak? Podobno zaplątałeś się w linę na głębokości 170 metrów. Ale co to tak naprawdę znaczy? To była przyczyna czy konsekwencja innych wydarzeń? To wiemy na pewno – że zanurkowałeś na głębokość 333 metrów. Udało Ci się, osiągnąłeś swój cel. Szkoda tylko, że nie możesz się nim cieszyć razem z tymi, którzy tak bardzo ci kibicowali, a ja, zamiast słuchać opowieści o Twoim wyczynie, musze napisać: W jeziorze Garda zginął nurek. Zginał mąż, ojciec, przyjaciel. Zginął żołnierz. Mł. chor. Sebastian Marczewski 1978–2019. Odszedł, spełniając swoje marzenia. Żegnaj kolego.

Magdalena Miernicka , dziennikarka portalu polska-zbrojna.pl

autor zdjęć: arch. Sebastiana Marczewskiego

dodaj komentarz

komentarze


Terytorialsi zobaczą więcej
 
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Jesień przeciwlotników
„Szpej”, czyli najważniejszy jest żołnierz
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Czworonożny żandarm w Paryżu
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Bój o cyberbezpieczeństwo
Polskie „JAG” już działa
Pożegnanie z Żaganiem
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Święto podchorążych
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Olimp w Paryżu
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Wybiła godzina zemsty
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Aplikuj na kurs oficerski
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Transformacja wymogiem XXI wieku
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Zmiana warty w PKW Liban
Transformacja dla zwycięstwa
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Ostre słowa, mocne ciosy
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Setki cystern dla armii
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Olympus in Paris
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Norwegowie na straży polskiego nieba
Jaka przyszłość artylerii?
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Zyskać przewagę w powietrzu
Od legionisty do oficera wywiadu
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
„Jaguar” grasuje w Drawsku
„Szczury Tobruku” atakują
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Karta dla rodzin wojskowych
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Mniej obcy w obcym kraju
Co słychać pod wodą?

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO