moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Chemiczny atak pod Bolimowem zabił tysiące

31 maja 1915 roku w okolicach Warszawy Niemcy przeprowadzili największy na wschodnim froncie I wojny światowej atak z użyciem gazu. Rozpylony z butli chlor zabił tysiące rosyjskich żołnierzy. Do dziś w okolicach odkrywane są mogiły i szczątki poległych. Tymczasem broń chemiczna na terytorium Polski nie jest wyłącznie odległym wspomnieniem.

Nocną ciszę przeszył potężny syk. W powietrzu, obok niemieckich umocnień, powoli formowała się wysoka na kilka metrów chmura. Wiatr spychał ją w stronę pozycji zajmowanych przez Rosjan. Na widok zbliżającego się tajemniczego obłoku żołnierze wpadli w panikę. „Do okopów! Chować się!” – krzyczeli oficerowie, nie wiedząc, że pchają swoich żołnierzy w śmiertelną pułapkę. Przy gruncie stężenie gazu było przecież największe. Kiedy chmura przesunęła się dalej, odsłoniła makabryczny widok. Okopy pełne były sinych, poskręcanych ciał. Ci, którzy ocaleli, rzęzili, usiłując zaczerpnąć choćby haust świeżego powietrza.

31 maja 1915 roku pod Bolimowem w okolicach Warszawy rosyjska armia przeżyła piekło. Był to największy na froncie wschodnim atak gazowy przeprowadzony przez Niemców.

Wygrać za wszelką cenę

Wielka wojna trwała wówczas już od kilku miesięcy. Armie, które stanęły naprzeciw siebie, znalazły się w impasie. Zarówno na Zachodzie, jak i Wschodzie front się ustabilizował, a żołnierze na dobre ugrzęźli w okopach i polowych umocnieniach. Dowódcy zaczęli zdawać sobie sprawę, że przeciwników trudno będzie pokonać za pomocą konwencjonalnych środków. I wtedy wśród Niemców pojawił się pomysł, by sięgnąć po broń ciągle jeszcze eksperymentalną – rozpylany z butli gaz. – Fritz Haber, pomysłodawca i główny organizator użycia broni chemicznej, postrzegał wojnę jako „etyczny obowiązek”. Latem 1914 roku stwierdził, że Niemcy nie powinni wahać się przed użyciem w walce „wszelkich dostępnych środków” – wyjaśnia dr hab. Anna Zalewska, historyk i archeolog, współautorka książki „Ślady i świadectwa Wielkiej Wojny nad Rawką i Bzurą”. Fritz Haber przekonywał, że celem jest doprowadzenie do pokoju i zażegnanie po wsze czasy konfliktów. Ale nie wszyscy podzielali jego pogląd. – Są zapisy źródłowe, które wskazują, że „całą rzecz przyjmowano bardzo źle”, a „historię z gazem uważano za okropną” – mówi dr hab. Zalewska. Już po pierwszych atakach z użyciem gazu, Haber miał popaść w niełaskę wyższej generalicji. Ale, jak zastrzega, historyk, doniesienia w tej sprawie są niejednoznaczne i bardzo się od siebie różnią.

Pierwszy atak gazowy Niemcy przeprowadzili pod Bolimowem w styczniu 1915 roku. Okazał się on jednak nieskuteczny. Niska temperatura sprawiła, że gaz nie rozprężał się w odpowiedni sposób. Trzy miesiące później niemiecka armia użyła gazu na Zachodzie. Pod Ypres 150 ton rozpylonego w powietrzu chloru zabiło tysiąc francuskich żołnierzy. Chloru Niemcy użyli również w maju pod Bolimowem, ale jego ilość była dużo większa. Zabezpieczeni górniczymi maskami żołnierze z 36 Pułku Pionierów z 12 tysięcy butli wypuścili w sumie 264 tony ciekłego gazu.

– Atak zwany falowym niewątpliwie niósł ze sobą ryzyko. Wiatr mógł zmienić kierunek i skierować chmurę gazu na niemieckie wojska – przypomina Jacek Czarnecki, dziennikarz, współautor książki „Ślady i świadectwa Wielkiej Wojny nad Rawką i Bzurą”. – Oddziały gazowe miały jednak w swoich szeregach meteorologów, którzy prowadzili obserwacje pogody i mieli znaczący wpływ na wyznaczenie terminu ataku – tłumaczy. Poza tym, jak dodaje, Niemcy byli w stanie zaryzykować wiele, by przełamać front. W maju to się ostatecznie nie udało, ale liczba ofiar była ogromna.

– Niestety nie dysponujemy precyzyjnymi danymi na ten temat – zastrzega Czarnecki. Z raportu rosyjskiego oficera, ppłk. De Lazari, wynika, że 31 maja od chloru zginęło 1183 żołnierzy, a około dziewięć tysięcy zatruło się gazem. Jednak warszawski lekarz Michał Montrym Żakowicz podaje, że około 60% ofiar, które później trafiły do szpitali, zmarło w ciągu pięciu tygodni od rozpylenia chloru. – 12 czerwca i 6 lipca Niemcy przeprowadzili na tym odcinku frontu kolejne ataki. Przyniosły one kolejne tysiące ofiar – wyjaśnia Czarnecki.

O tragedii z 1915 roku przypominają cmentarze wojenne w okolicach Bolimowa. Ekipa pod kierunkiem dr hab. Zalewskiej bada je od trzech lat w ramach projektu „Archeologiczne przywracanie pamięci o wielkiej wojnie”. – Do tej pory rozpoznaliśmy i zadokumentowaliśmy kilkadziesiąt cmentarzy i mogił wojennych, które nie zostały wcześniej zewidencjonowane. W miejscach, gdzie toczyła się bitwa odkryliśmy szczątki poległych w boju i nigdy nie pochowanych żołnierzy. Przebadaliśmy też liczne pozostałości po fortyfikacjach polowych – wylicza dr hab. Zalewska. Projekt będzie realizowany jeszcze przez rok.

Chemia na lądzie, chemia w morzu

Tymczasem broń chemiczna na terytorium Polski nie jest jedynie odległym wspomnieniem. W lasach, na dawnych polach bitew i poligonach przez cały czas są odkrywane pozostałości po ostatnich wojnach, ale też na przykład po stacjonujących w naszym kraju sowieckich wojskach. Jak wiele ich jest? – Takich szacunków nie sposób przeprowadzić – przyznaje ppłk Szczepan Głuszczak, rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. – Znaleziska tego rodzaju zawsze jednak stwarzają duże zagrożenie, dlatego są identyfikowane i neutralizowane – dodaje. Tak stało się chociażby w 2010 roku, kiedy bezdomni znaleźli w Bornem Sulinowie 200-kilogramową beczkę z iperytem, czy pięć lat później, gdy na warszawskim Bemowie natrafiono na kilkadziesiąt butli zawierających rosyjskie i niemieckie gazy bojowe z czasów I wojny światowej. W obydwu przypadkach interweniowali specjaliści z 4 Brodnickiego Pułku Chemicznego.

Pojemniki zawierające substancje bojowe spoczywają też na dnie Bałtyku. Większość z nich to niemiecka broń chemiczna, zatopiona po wojnie przez aliantów i wojska sowieckie. – Największe jej składowiska znajdują się w okolicach Bornholmu i Gotlandii – informuje dr Jacek Bełdowski z Instytutu Oceanologii PAN, który prowadził ich rekonesans. Ale broń chemiczna zalega też na polskich wodach. – Pojemniki możemy znaleźć przede wszystkim na dnie Głębi Gdańskiej i na wysokości Słupska – wyjaśnia dr Bełdowski.

Po 1945 roku, w Bałtyku mogło wylądować nawet 60 tysięcy ton niebezpiecznych substancji. Co więcej, po rozpadzie ZSRR Armia Radziecka najprawdopodobniej zatapiała tu broń chemiczną z baz ulokowanych w państwach bałtyckich. Szacuje się, że w polskiej części Bałtyku zalega 60 ton broni chemicznej. Czasem niebezpieczna spuścizna daje o sobie znać. W ciągu dwóch ostatnich dekad doszło w Polsce do przeszło stu przypadków poparzeń bojowymi substancjami. Najczęściej ich ofiarą są rybacy, choć w latach pięćdziesiątych w Darłowie wśród poszkodowanych znalazło się ponad 100 dzieci. Uczestnicy kolonii podeszli zbyt blisko beczki z iperytem, którą wyrzuciło morze.

– Wydobycie i neutralizacja starej broni chemicznej to projekt niezwykle kosztowny – podkreśla kmdr por. Jacek Fabisiak z Akademii Marynarki Wojennej. Teraz beczki są szczelne, czasem tylko dochodzi do drobnych wycieków. Ale prędzej czy później problem stanie się naglący. – Na razie sporządziliśmy projekt mobilnej instalacji, która pozwoliłaby reagować na doraźne zagrożenia i oczyszczać wskazane akweny. Informacje o tym przekazaliśmy przedstawicielom państw leżących nad Bałtykiem i czekamy, co będzie dalej – dodaje kmdr por. Fabisiak.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Paweł Rozdżestwieński

dodaj komentarz

komentarze


„Niedźwiadek” na czele AK
 
Polska i Kanada wkrótce podpiszą umowę o współpracy na lata 2025–2026
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Poznaliśmy laureatów konkursu na najlepsze drony
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Zmiana warty w PKW Liban
Czworonożny żandarm w Paryżu
Rosomaki i Piranie
Ochrona artylerii rakietowej
Zrobić formę przed Kanadą
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Kluczowa rola Polaków
Jeniecka pamięć – zapomniany palimpsest wojny
Wstępna gotowość operacyjna elementów Wisły
Świąteczne spotkanie w POLLOGHUB
Ryngrafy za „Feniksa”
Miliardowy kontrakt na broń strzelecką
Olympus in Paris
Więcej powołań do DZSW
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Fiasko misji tajnych służb
Świadczenie motywacyjne także dla niezawodowców
Wybiła godzina zemsty
W Toruniu szkolą na międzynarodowym poziomie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki
Estonia: centrum innowacji podwójnego zastosowania
Kosmiczny zakup Agencji Uzbrojenia
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Zimowe wyzwanie dla ratowników
Wkrótce korzystne zmiany dla małżonków-żołnierzy
Wiązką w przeciwnika
Sukces za sukcesem sportowców CWZS-u
Posłowie o modernizacji armii
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
W drodze na szczyt
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Ciało może o wiele więcej, niż myśli głowa
Podchorążowie lepsi od oficerów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Olimp w Paryżu
Rehabilitacja poprzez sport
21 grudnia upamiętniamy żołnierzy poległych na zagranicznych misjach
Jak Polacy szkolą Ukraińców
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Łączy nas miłość do Wojska Polskiego
W hołdzie pamięci dla poległych na misjach
Kluczowy partner
Nowa ustawa o obronie cywilnej już gotowa
Awanse dla medalistów
Chirurg za konsolą
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Świąteczne spotkanie pod znakiem „Feniksa”
Opłatek z premierem i ministrem obrony narodowej
Opłatek z żołnierzami PKW Rumunia
Prawo do poprawki, rezerwiści odzyskają pieniądze
Wyścig na pływalni i lodzie o miejsca na podium mistrzostw kraju
Nowe łóżka dla szpitala w Libanie
Wigilia ‘44 – smutek i nadzieja w czasach mroku
Rekord w „Akcji Serce”
Polskie Pioruny bronią Estonii

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO