Trzeba wypatrzeć cel, określić jego namiary, a potem wydać komendę obsłudze zestawu artyleryjskiego – tak właśnie ćwiczyli podchorążowie z Akademii Marynarki Wojennej, którzy wyszli w morze na pokładzie okrętu szkolnego ORP „Wodnik”. Kierowanie strzelaniem to element praktyk okrętowo- uzbrojeniowych.
W praktykach biorą udział podchorążowie z trzeciego roku. 22 z nich studiuje na wydziale nawigacji i uzbrojenia okrętowego, ośmiu na wydziale mechaniczno-elektrycznym. – Na blisko dwa tygodnie zostali zaokrętowani na różnego rodzaju okrętach 3 Flotylli Okrętów. Poznają tam między innymi ich wyposażenie, specyfikę służby. W zależności od wydziału uczą się obsługi uzbrojenia i okrętowych silników – wyjaśnia kmdr por. Mirosław Chmieliński z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, opiekun praktyk.
Studenci trafili między innymi na pokład okrętów rakietowych, fregaty ORP „Gen. K. Pułaski”, okrętu hydrograficznego ORP „Arctowski” czy okrętu podwodnego. Podchorążowie z wydziału nawigacji wyszli w morze na pokładzie ORP „Wodnik”, by wziąć udział w strzelaniu. – W użyciu były dwa rodzaje uzbrojenia: znajdujące się w części dziobowej karabiny WKM kalibru 12,7 mm, a także Przeciwlotniczy Zestaw Artyleryjski „Wróbel-I”, kalibru 23 mm – tłumaczy kmdr por. Chmieliński.
Zadanie podchorążych polegało na kierowaniu ogniem. – Wydawaliśmy komendy marynarzom, którzy obsługiwali karabin bądź działko – mówi pchor. Patryk Rybak. – Oczywiście nie robiliśmy tego w pełni samodzielnie. Czuwali nad nami zarówno dowódca okrętu, jak i szef działu drugiego – dodaje. Celem podczas strzelania z karabinu była zostawiona przez holownik tarcza. Obsługa zestawu artyleryjskiego musiała trafić kolejno w tarczę, makietę miny oraz wystrzeloną z pokładu flarę. – Znacznie trudniejsze było strzelanie z „Wróbla”. Procedura jest tutaj bardziej skomplikowana, a liczba komend większa – przyznaje pchor. Rybak.
Podchorążowie wychodzili też w morze na pokładach swoich macierzystych okrętów. – Brali udział w alarmach, przyglądali się pracy załogi, faktycznie byli dublerami marynarzy, którzy wchodzą w jej skład – tłumaczy kmdr por. Chmieliński. Morska część praktyki kończyła się zaliczeniem i wpisem do specjalnego dzienniczka. – Dowódcy poszczególnych okrętów wyszczególnili w nich nie tylko zadania, które wykonywali podchorążowie, ale też liczbę mil morskich, które przeszli – zaznacza kmdr por. Chmieliński.
W poniedziałek „nawigatorzy” rozpoczynają tak zwany tydzień techniczny. Będą się zapoznawać z uzbrojeniem, ale też sprzętem hydrolokacyjnym czy hydroakustycznym oraz dokumentacją.
Tymczasem przyszli mechanicy mają za sobą tydzień spędzony w okrętowych maszynowniach. – Poznawaliśmy pracę mechanizmów znajdujących się w dziale mechaniczno-elektrycznym, dowiadywaliśmy się na przykład, jak usuwać usterki, walczyć z wodą czy pożarem – wyjaśnia pchor. Katarzyna Kamińska, która została przydzielona na okręt hydrograficzny ORP „Arctowski”. Studenci mieli czas na pytania, robienie notatek. W poniedziałek ich zajęcia nabiorą tempa. – Wychodzimy w morze. Tam zobaczymy, jak w praktyce wygląda życie i służba na naszym okręcie – zapowiada pchor. Kamińska. – Na pewno będzie to nowe doświadczenie, choć mamy już za sobą choćby rejs na ORP „Wodnik” – dodaje.
Praktyki potrwają do piątku.
autor zdjęć: arch. Marynarki Wojennej
komentarze