Kontrolerzy z rejonowych przedstawicielstw wojskowych nie będą już pilnować jakości każdej puszki z mielonką, pocisku czy karabinu, który trafia do żołnierzy. Ten obowiązek spadnie na producentów. Wojsko będzie jedynie sprawdzało, czy deklarowane przez dany zakład normy i procedury, jak AQAP czy ISO, są wdrożone.
– Na całym świecie ciężar odpowiedzialności za jakość produkcji spoczywa na producencie. Tak musi być również u nas – zapowiada płk Jerzy Maćkowiak, dyrektor Wojskowego Centrum Normalizacji Jakości i Kodyfikacji, któremu od wczoraj podporządkowane zostały rejonowe przedstawicielstwa wojskowe. W armii jest ich trzynaście i są zlokalizowane w największych miastach w Polsce. Dysponują również sześćdziesięcioma stałymi placówkami odbiorczymi w największych zakładach zbrojeniowych oraz ponad setką placówek „doraźnych” w mniejszych firmach.
Ich zadaniem jest pilnowanie jakości wszystkiego, co jest produkowane na potrzeby wojska, począwszy od konserwy z mielonką, a na ciężkim sprzęcie skończywszy. Poza produkcją przedstawicielstwa kontrolują też usługi serwisowe i remontowe dla armii.
– W fabrykach zbrojeniowych, na przykład w Łuczniku, żołnierze z rejonowych przedstawicielstw wojskowych (RPW) sprawdzają jakość każdego wyprodukowanego karabinu. A nie od tego są. Firmy takie jak Łucznik mają świadectwa jakości ISO, AQAP. Pomimo to wojsko ma być dodatkowym systemem kontroli jakości. Nie widzę takiej potrzeby – mówił gen. Waldemar Skrzypczak wiceminister obrony portalowi polska-zbrojna.pl. Dodał, że kontrolerzy ci nie powinni wyręczać zakładów produkcyjnych w ich obowiązkach. – My powinniśmy kontrolować system jakości producenta, a nie każdy karabin, akumulator czy tranzystor opuszczający fabrykę – podkreślił gen. Skrzypczak.
Przejście przedstawicielstw i całego Ministerstwa Obrony Narodowej na nowy system kontroli będzie się odbywało etapami. Pierwszy rozpoczął się 1 października tego roku wraz z podporządkowaniem RPW dyrektorowi Wojskowego Centrum Normalizacji Jakości i Kodyfikacji – (WCNJiK). Wcześniej przedstawicielstwa podlegały bezpośrednio podsekretarzowi stanu do spraw uzbrojenia i modernizacji.
Część zadań nadzorczych nad produkcją specjalną przejmie od RPW Inspektorat Uzbrojenia. Dlatego, z RPW do IU przesunięto czterdzieści trzy etaty cywilne oraz siedem wojskowych.
Jak podkreśla dyrektor WCNJiK, płk Jerzy Maćkowiak, opracowanie i wdrożenie w życie systemu, w którym kontrolerzy z RPW nie będą już pilnować jakości każdej puszki, lecz zajmą się sprawdzaniem, czy deklarowane przez zakład normy i procedury jakości, jak AQAP czy ISO, są wdrożone, potrwa kilka miesięcy. – Musimy nie tylko przeszkolić ludzi, ale trzeba zmienić również mentalność wielu osób – mówi płk Jerzy Maćkowiak.
Kolejnym etapem zmian będzie restrukturyzacja terenowych struktur rejonowych przedstawicielstw wojskowych. Choć nie jest to jeszcze przesądzone, prawdopodobnie konieczna będzie redukcja liczby oddziałów RPW.
W 1990 roku polskie wojsko miało siedemdziesiąt sześć rejonowych przedstawicielstw wojskowych, dla których pracowało ponad dwa tysiące żołnierzy – kontrolerów. Obecnie nasza armia ma trzynaście RPW w: Poznaniu (nr 1), Radomiu (nr 3), Gdańsku (nr 4), Stalowej Woli (nr 6), Bydgoszczy (nr 7), Wrocławiu (nr 20), Gliwicach (nr 33), Świdniku (nr 43), Łodzi (nr 74), Krakowie (nr 79), Mielcu (nr 149) oraz dwa w Warszawie (nr 15 i 102).
W 2010 roku RPW nadzorowały wykonanie ponad siedmiu tysięcy umów o wartości ponad siedmiu miliardów złotych.
autor zdjęć: Andrzej Pindor
komentarze