Jak wysiłek wojska ma być znany i doceniany przez zwykłych „zjadaczy chleba”, gdy serwisy takie jak ZOOM – Z Obiektywem Obok Munduru czy działalność Combat Camery znane są jedynie wtajemniczonym? Polacy chcą być dumni z żołnierzy, ale czasami jedyną okazją do usłyszenia o nich jest wiadomość o śmierci wojskowego w Afganistanie – pisze Dawid Karbowiak, tłumacz, podróżnik, felietonista, pasjonat wojskowości, współpracownik portali poświęconych siłom specjalnym.
Może to zabrzmi dziwnie, ale odnoszę wrażenie, że w czasach PRL-u i Ludowego Wojska Polskiego, mimo iż panujący wówczas ustrój z założenia i definicji głosił tezy internacjonalistyczne, to zagadnienia takie jak historia, patriotyzm i obronność zajmowały niezwykle ważne miejsce w życiu społecznym Polaków. A jednak to wtedy w szkołach podstawowych odbywały się akademie z okazji zakończenia II wojny światowej, defilady z okazji 1000-lecia Państwa Polskiego, o festiwalu w Kołobrzegu nawet nie wspomnę.
Uprzedzam zarzut o tym, że wszystko to była komunistyczna propaganda i indoktrynacja. Oczywiście, że polityczno-ideologiczne tło tych działań było zgodne z programem PZPR. Że zamiast Sikorskiego czczono Świerczewskiego, a zamiast batalionów „Zośka „ i „Parasol ”, częściej słyszało się o „Czwartakach” z AL. Chodzi mi o sam fakt, że w czasach, gdy Polska nie prowadziła żadnej wojny, władze potrafiły budować w narodzie etos żołnierza, propagować wśród obywateli poczucie odpowiedzialności za kraj, za jego bezpieczeństwo, edukować w zakresie obronności. Potrafiono nawet tworzyć legendy na temat wydarzeń, które najprawdopodobniej nie miały miejsca, na przykład o obronie wieży spadochronowej w Katowicach. Tworzono mity, które rozbudzały u ludzi dumę narodową. Sprawiały, że nawet w czasach komunistycznego reżimu mundur żołnierza coś znaczył.
Tymczasem teraz, gdy od ponad 20 lat żyjemy w niepodległym kraju, konia z rzędem temu, kto na polskiej ulicy zobaczy polski mundur. Bowiem jeszcze do niedawna żołnierzom nie wolno było nosić munduru poza jednostką. Jak zwykły przechodzień ma podziękować żołnierzowi za służbę, skoro nie ma szansy żadnego spotkać? W takiej Australii widok żołnierza piechoty czy marynarza w mundurze polowym robiącego w supermarkecie zakupy to widok zupełnie normalny. Jak nasi obywatele maja być dumni z żołnierzy, jeśli na co dzień widza ich jedynie w TV i to najczęściej wtedy, gdy któryś z nich zginie?
Jak wysiłek wojska ma być znany i doceniany przez zwykłych „zjadaczy chleba”, gdy serwisy takie jak ZOOM (Z Obiektywem Obok Munduru), czy Combat Camera znane są jedynie wtajemniczonym i tym, którzy wojskiem się interesują, a program TV „Nasza Armia” pokazywany jest w porze „najwyższej” oglądalności o 8 w sobotę!? Z jakiegoś powodu patriotyzm stał się niemodny, a duma narodowa niepoprawna politycznie. Ulubionym zajęciem twórców filmowych i co niektórych historyków jest „demitologizacja” naszej historii. Odzieranie jej z patosu, a nas pozbawienie powodów do dumy przy jednoczesnym uwypuklaniu ciemnych kart z naszej przeszłości. Jesteśmy narodem z 1000-letnią tradycją, a okazywania swojego przywiązania do własnego kraju możemy się uczyć od Amerykanów, Australijczyków i Kanadyjczyków. Wojsko Polskie od ponad 10 lat uczestniczy mniej lub bardziej czynnie w wojnie z terroryzmem. Polscy żołnierze swoimi czynami zasłużyli sobie na uznanie społeczności międzynarodowej. Żołnierze koalicji antyterrorystycznej nabrali do nich szacunku i zaufania. Wrogowie zaczęli się obawiać, dowództwo NATO doceniać i odznaczać. Tymczasem jedyną znanym Polakiem, który odwiedził polski kontyngent pod Hindukuszem był… Marcin Gortat, koszykarz ze Stanów. Żadnemu rodzimemu celebrycie nie przyszło do głowy, żeby okazać poparcie dla „naszych chłopców”. Żadna gwiazda rodzimej estrady nie odwiedziła Ghazni, o zaproszeniu weteranów na swój krajowy koncert nawet nie wspomnę. Żaden dziennikarz czy prezenter nie wpiął sobie czarnej wstążki w klapę marynarki na znak żałoby po którymś z żołnierzy, którzy ponieśli śmierć na służbie. To jak popularna i jak eksploatowana przez MON była wizyta Marcina Gortata w Afganistanie, jakim zainteresowaniem cieszył się później mecz Gortat Team vs Wojsko Polskie, jak wielu ludzi przyciągnęły imprezy takie jak Święto Wojsk Specjalnych czy obchody Dnia Weterana, świadczą o tym, że Polacy potrzebują takich akcji. Takiej promocji własnych Sił Zbrojnych, własnego patriotyzmu i poczucia wspólnoty. Chcemy wreszcie być dumni i móc się chwalić. Świętować zwycięstwa, a nie tylko czcić pamięć o klęskach. Przestać przepraszać za to, że jesteśmy, a zacząć być z tego dumnymi.
komentarze