Skończyły się czasy, kiedy polskie firmy za wszelką cenę starały się znaleźć na Zachodzie partnerów do biznesu. Partnerów, którzy skłonni byliby do tego, aby podzielić się swoją wiedzą i technologią. Firmy zbrojeniowe dorobiły się tak wielu wyjątkowych produktów, że nie są już skazane na rolę petenta odbijającego się od kolejnych zamkniętych drzwi. Doskonałym tego przykładem jest Huta Stalowa Wola – pisze Krzysztof Wilewski, publicysta portalu polska-zbrojna.pl.
HSW, firma należąca do Skarbu Państwa, a więc wydawałoby się będąca pod specjalnym, rządowym nadzorem, przez ostatnie kilkanaście lat miała zarówno wzloty, jak i upadki. Najpierw były wielkie nadzieje związane z nowym działem, Krabem, do którego technologię wieżową pozyskano od Brytyjczyków z BAE System. Potem, w wyniku politycznych zawirowań, projekt trafił na bocznicę, a Huta na skraj bankructwa.
Karta dla Stalowej Woli odwróciła się w 2007 roku. Najpierw MON przywrócił życie Krabom i zlecił opracowanie całego modułu ogniowego – osiem dział plus wozy dowodzenia, rozpoznania artyleryjskiego i logistyczne. Kilkanaście miesięcy później zapalił zielone światło dla innowacyjnego projektu – 120-milimetrowego automatycznego moździerza Rak.
Dziś, kiedy 155 mm armatohaubice dostają w kość na poligonie, a moździerze kończą próby zakładowe i niedługo również trafią na wojskowe testy, możemy powiedzieć, że Hucie nie tylko udało się przetrwać trudne czasy. Teraz jest to jedna z najlepszych polskich firm zbrojeniowych.
Nie dlatego, że ma w swoim portfelu rozłożone na najbliższe lata monowskie zlecenia. Owszem, jest to coś, czego zazdrości jej niejedna polska spółka zbrojeniowa. Uważam jednak, że w czym innym tkwi siła HSW.
Ludzie ze Stalowej Woli mają po prostu jasny i klarowny pomysł na biznes i konsekwentnie go realizują. Dobrym tego przykładem jest umowa z izraelską firmą Elbit na produkcję kołowych, 155-milimetrowych armatohaubic Kryl. Nie mi oceniać zalety (lub wady) izraelskiego rozwiązania. Tutaj niech się wypowiedzą artylerzyści.
Dla mnie co innego jest istotne. HSW, zanim zdecydowała się na współpracę z Elbitem, przez bardzo długi czas negocjowała z konkurencyjną, francuską firmą Nexter. Kto bywa na krajowych branżowych targach, ten wie, że w kuluarach plotkowano nawet, iż Stalowa Wola jest już z gigantem po „słowie” i miała produkować polską wersję francuskiego działa Ceasar.
Umowy jednak nie podpisano. Co więcej, HSW zawarła strategiczny sojusz z konkurencją. Jak wyjaśniał mi prezes Huty, zdecydowały nie pieniądze, ale przede wszystkim technologie i know-how, które postanowił przekazać Polakom izraelski Elbit.
HSW nie będzie więc tylko zakładem „składającym” czyjeś działa, ale zyska wiedzę i możliwości jak je robić i po pierwszej, próbnej partii – 24 sztuk – będzie sama wytwarzała Kryle. Także ich lufy, bo jak zdradził portalowi polska-zbrojna.pl prezes Trofiniak, HSW za 16 milionów złotych zbuduje lufownię.
Biorąc pod uwagę, że wielce prawdopodobne jest, że Huta jednocześnie będzie produkować aż trzy rodzaje uzbrojenia – Kryle, Kraby i Raki, to nie tylko mądre posunięcie. To również bardzo dokładnie obliczony ruch.
Biorąc to wszystko pod uwagę, bez zbędnych złośliwości mogę stwierdzić, że PKP zrobiło kiedyś złoty interes, stając się udziałowcem HSW. Nawet jeśli to tylko 0.3 % akcji.
komentarze