Korea Północna zakończyła przygotowania do wystrzelenia rakiety balistycznej. W stanie wysokiej gotowości jest obrona przeciwrakietowa Korei Południowej i Japonii. Jednocześnie władze w Phenianie kontynuują wojenną retorykę. Dziś wezwały cudzoziemców, aby wyjechali z Korei Południowej.
Pomimo groźnie brzmiących zapowiedzi ruchy wojsk północnokoreańskich nie wskazują na przygotowania do wojny. Jednak agencja Yonhap podała, że zakończono przygotowania do wystrzelenia ze wschodniego wybrzeża Korei Północnej rakiety średniego zasięgu. Informację taką miał przekazać anonimowy wojskowy. Jego zdaniem broń może być użyta nawet jutro.
Z kolei według japońskiej gazety „Sankei Shimbun” Phenian poinformował dyplomatów z kilku państw, że zamierza przeprowadzić w środę test rakietowy. Rakieta ma lecieć w kierunku zachodniego Pacyfiku nad Japonią. Wystrzelony może być pocisk średniego zasięgu Musudan.
W wysokiej gotowości są siły zbrojne Republiki Korei, które monitorują sytuację. Wykorzystują do tego pływające przy wschodnim i zachodnim wybrzeżu półwyspu niszczyciele z systemem Aegis, naziemny radar wczesnego ostrzegania Green Pine i samolot wczesnego ostrzegania Peace Eye.
Japończycy zaś postanowili rozmieścić w rejonie Tokio jednostki obrony przeciwrakietowej. We wtorek baterie Patriotów stanęły w centralnej dzielnicy Ichigaya, gdzie znajduje się Ministerstwo Obrony, oraz na przedmieściach – w Asaka i Narashino. Szef resortu obrony Itsunori Onodera zapowiedział, że wyrzutnie przeciwrakietowe staną także na Okinawie. Z kolei na Morze Japońskie wysłano niszczyciele z systemem antybalistycznym Aegis.
Korea Północna wciąż kontynuuje eskalację napięcia. Dziewiątego kwietnia wezwała cudzoziemców, by przygotowali się do opuszczenia Korei Południowej, jeśli nie chcą być wciągnięci w „bezlitosną, świętą, wojnę odwetową”. Ostrzeżenie przekazała państwowa agencja prasowa KCNA. Według północnokoreańskiego Komitetu Pokojowego Azja-Pacyfik na Półwyspie Koreańskim może dojść do konfliktu jądrowego.
Żadna z ambasad w stolicy Korei Południowej nie zaleciła swym obywatelom wyjazdu. – Nasi pracownicy są dziś w biurach. Nie ewakuowano nikogo – powiedział przedstawiciel amerykańskiej placówki dyplomatycznej. Linie lotnicze nie zmieniły rozkładu lotów, a szkoły dla cudzoziemców pracowały normalnie. Także wśród mieszkańców Seulu nie widać oznak napięcia czy strachu, a centrum miasta tętni życiem.
Jednak we wtorek pojawił się w Korei Południowej niepokojący raport, że na terenach znajdujących się pobliżu linii demarkacyjnej brakuje 287 schronów dla mieszkańców. Według danych zebranych przez Ministerstwo Bezpieczeństwa i Administracji Publicznej oraz Krajową Agencję Zarządzania Kryzysowego najtrudniejsza sytuacja jest w małych miejscowościach. Nie ma tam podziemnych konstrukcji, które można byłoby przekształcić w schrony. Ich budowa zaś od podstaw kosztowałaby ponad 100 mln dolarów. Po zbrojnych incydentach w 2010 roku – ostrzelanie wyspy Yeonpyeong i zatopienie korwety „Cheonan” – w latach 2011–2012 powstały 73 nowe schrony, ale kolejnych 20 jest w budowie.
Dziś w strefie ekonomicznej Kaesong na terytorium Korei Północnej, gdzie mają swe zakłady 123 południowokoreańskie firmy, nie pojawili się miejscowi pracownicy. Kilka dni wcześniej Phenian zamknął do niej dostęp mieszkańcom Republiki Korei. Reżim w Phenianie uznał, że sąsiad chciał przekształcić Kaesong w „zarzewie wojny”. Dziś miało powrócić do ojczyzny 77 z 475 obywateli Korei Południowej, którzy przebywają w strefie. Była ona ostatnim symbolem „Słonecznej polityki” władz południowokoreańskich, które próbowały nawiązać pokojową współpracę z komunistycznym reżimem na północy Półwyspu Koreańskiego.
Głos w sprawie rosnącego napięcia zabrały także Chiny. Tamtejsze ministerstwo spraw zagranicznych oświadczyło, że sprzeciwia się działaniom, które mogą pogorszyć sytuację na półwyspie.
Źródła: Reuters, CNN News, Korea Herald, Chosun Ilbo, Yonhap, PAP
autor zdjęć: Wikipedia
komentarze