Zbliża się koniec Euro 2012, a co za tym idzie, mnożą się podsumowania. Jedną
z korzyści, jakie wynieśliśmy z tego turnieju, jest moim zdaniem, przypomnienie starej prawdy, że aby móc należycie skoncentrować się na pracy czy służbie, należy najpierw wyeliminować problemy poboczne.
Kapitan polskiej reprezentacji Jakub Błaszczykowski zarzucił PZPN-owi, że ten nie dopilnował, by nic nie przeszkadzało piłkarzom w przygotowaniach do meczów. Opowiadał o niepotrzebnych perturbacjach dekoncentrujących drużynę. Czegoś nie uzgodniono, coś robiono w ostatniej chwili, nikt nie wiedział, jak się sprawy mają. Takich niejasności nie można uznać za główną przyczynę porażki, ale zapewne miały wpływ na grę piłkarzy.
W końcu jesteśmy tylko ludźmi.
Do przypomnienia tego zdarzenia skłoniło mnie kolejne z podsumowań, jakim była wczorajsza debata sejmowej komisji obrony narodowej nad wykonaniem budżetu MON za 2011 r.
W jej trakcie posłowie zauważyli, że ubiegły rok był kolejnym, w którym MON nie doszacował liczby odejść ze służby. Wiceminister Czesław Mroczek zaznaczył, że nie można było tego przewidzieć. Jedynie pojedyncze przypadki wynikały z decyzji resortu, a prawie wszystkie były indywidualnymi decyzjami żołnierzy.
Przy ich podejmowaniu niekiedy dużą rolę odgrywały emocje. Uważam tak, gdyż byłem uczestnikiem wielu żołnierskich dyskusji poświęconych niepokojom związanym z zapowiedziami zmian w uprawnieniach emerytalnych służb mundurowych. Razem z samymi pracami nad ustawą trwało to kilka lat. Wokół tego narastał strach przed odebraniem uprawnień tym, którzy byli już w służbie. Skutkiem tego były niekiedy decyzje odejścia do rezerwy podejmowane przez żołnierzy, którzy nabyli już prawo do częściowej emerytury.
Były co prawda uspokajające wypowiedzi decydentów, ale w międzyczasie pojawiały się i radykalne pomysły. Niestety przysłowie „strach ma wielkie oczy” potwierdziło się w wojsku. Piszę to bynajmniej nie w kontekście krytyki reakcji i decyzji żołnierzy, którzy obawiali się niekorzystnych zmian w ustawie emerytalnej. Podkreślę, tak jak w odniesieniu do piłkarzy, jesteśmy tylko ludźmi. Przysłowie modelowo wręcz odzwierciedla pewne mechanizmy psychologiczne decydujące o wyborach człowieka w sytuacji zagrożenia. Po pierwsze, tam gdzie nie ma racjonalnych przesłanek do decyzji, wkraczają emocje. Po drugie, gdy jesteśmy w sytuacji potencjalnego zagrożenia dla naszego bytu i cenionych przez nas wartości, skłaniamy się do podjęcia takich decyzji, które minimalizowałyby straty.
Na szczęście, ostatnio wielu z żołnierzy odetchnęło z ulgą. Faktyczne prace nad ustawą potoczyły się szybko, a żołnierze będący w służbie przed 31 grudnia 2012 roku odejdą na emeryturę na starych zasadach.
Piszę o tym choć, jak dowiedziałem się od rzecznika prasowego ministra obrony narodowej Jacka Sońty, niepokój przed zmianami emerytalnymi nie był zasadniczym powodem wypowiedzeń dokonywanych przez żołnierzy, a ich ogólna liczba spadła. Każdego żołnierza jednak żal. Dlatego doceniam to, co szybko likwiduje niejasności i plotki. Polecam tym samym lekturę będącą jednocześnie podsumowaniem nowych rozwiązaniom emerytalnych oraz projektowanych zmian w ustawie pragmatycznej. Vademecum takie wydały Departament Kadr i Departament Spraw Socjalnych. Na stronie www.kadry.wp.mil.pl udostępniono je w wersji elektronicznej.
komentarze