Wielu z nas z nostalgią wraca do czasów przed wprowadzeniem w życie ustawy pragmatycznej z 2003 roku. I nie wynika to bynajmniej z tęsknoty za starymi, ale za sprawdzonymi rozwiązaniami. MON zapowiedział wyjście z impasu.
Rozwiązania natowskie imponowały wielu. Mnie na pewno. Po przystąpieniu Polski do NATO bardzo interesowały mnie sprawy związane w państwach Sojuszu z procesem kwalifikacji kandydatów do służby oraz z jej przebiegiem. Byłem pod wrażeniem ściśle zaplanowanego i realizowanego modelu rozwoju kariery żołnierza. Taki system szkolenia i harmonogram obejmowania kolejnych stanowisk wdrożyło z sukcesem wiele krajów NATO.
Polska ustawa z 2003 roku dawała nadzieję, że i my to zrobimy. Widziałem podobieństwo rozwiązań. Liczyłem na stworzenie profesjonalnej ścieżki przebiegu służby, która skoncentruje się na rozwoju umiejętności dowódcy.
Kluczem miało być wprowadzenie żołnierza, od samego początku służby zawodowej, w nurt doskonalenia zawodowego. Obejmowałby go model przebiegu służby a w nim, upraszczając, plan kolejno przeznaczanych dla niego stanowisk służbowych. Na zmianę miały to być stanowiska typowo dowódcze i sztabowe. Tę bazę doświadczeń uzupełniałby system specjalistycznych szkoleń przygotowujących żołnierza do objęcia kolejnych stanowisk.
Życie brutalnie zweryfikowało te nadzieje. Problemy zaczęły się już na początku. Części żołnierzom, którzy 1 lipca 2004 trafili na stanowiska służbowe zakwalifikowane jako specjalistyczne lub zabezpieczające, taki przydział blokował de facto dalszy rozwój kariery.
Zdecydowanie lepsze możliwości objęcia w przyszłości wyższych stanowisk dowódczych mieli bowiem ci, którzy tego dnia objęli stanowiska zakwalifikowane jako główne. Odrębna historia to likwidacja korpusu chorążych i ograniczenie stopni w korpusie podoficerskim. Wynikiem tego było zmniejszenie szans na awans. Rzutowało to też negatywnie na generalną dostępność stanowisk podoficerskich zaszeregowanych do wyższych stopni etatowych.
Konsekwencje były dotkliwe. Część żołnierzy 1 lipca 2004 roku została wyznaczona na stanowiska o stopniu etatowym niższym niż faktycznie już posiadali. Za sprawą rotacji kadr miało to się szybko uporządkować. Wkrótce mieli zyskać możliwość awansu na stanowisko o stopniu etatowym takim, jaki już posiadali. Sprawa się wlokła, a okres przejściowy trwał latami.
Chociaż najbardziej kontrowersyjne zapisy ustawy z 2003 roku już nie obowiązują, to w tym czasie załamało się wiele wojskowych karier. Wielu żołnierzy jest rozgoryczonych takim możliwościami awansu lub doskonalenia zawodowego i brakiem stabilności służby. Tamte wzorce nie odnalazły się w polskiej rzeczywistości. Czas więc na wyjście z impasu.
Minister Tomasz Siemoniak zapowiada powrót regulacji podobnych do tych sprzed 2003 roku. Choć uwarunkowania funkcjonowania naszej armii zmieniły się zasadniczo w ciągu dekady, to zapowiadane zmiany wydają się być z nimi spójne. Liczę na poprawę sytuacji, bo ta reforma nie ma być implementacją czyjejś wizji czy kopią obcego wzorca, ale odpowiedzią na problemy zgłaszane przez żołnierzy. Ale jak mówią, diabeł tkwi w szczególe. Tak więc będę sprawdzał, ale nie jak w pokerze na koniec rozgrywki, tylko już na etapie procesu legislacyjnego. I w tym miejscu przedstawiać będę proponowane rozwiązania. Zobaczymy, czy będę mógł podtrzymać swoje wotum zaufania wobec proponowanej reformy.
komentarze