moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Szturm na radar

Trzy plutony szturmowe z trzech różnych państw NATO i jeden wspólny cel – desantować się na obrzeżach miasteczka, przejąć stację radarową przeciwnika, a potem wypchnąć jego pododdziały spomiędzy zabudowań. Oto kluczowe zadanie, z którym mierzyli się m.in. polscy spadochroniarze podczas ćwiczeń „Falcon Leap 2024”.

– Co przyniosło mi największą satysfakcję? Amerykanów i Francuzów, z którymi przyszło nam współpracować, widzieliśmy pierwszy raz w życiu. A kiedy już rozpoczęło się zadanie, wszystko wyglądało tak, jakbyśmy ćwiczyli ze sobą od pięciu lat – przyznaje por. Damian Nikiel, dowódca plutonu szturmowego z 6 Brygady Powietrznodesantowej, który wspólnie ze swoimi podwładnymi wziął udział w międzynarodowych ćwiczeniach „Falcon Leap 2024”.

REKLAMA

Zadanie było ambitne – pododdziały z trzech państw miały wylądować na obrzeżach miasteczka Marnehuizen, wzniesionego specjalnie na potrzeby tego rodzaju przedsięwzięć, zaskoczyć przeciwnika, opanować należącą do niego stację radarową i wypchnąć jego pododdziały spośród zabudowań. Zanim jednak szturmowcy wsiedli do samolotów, do akcji ruszyli tzw. pathfinderzy. To żołnierze rozpoznania, których zadaniem jest przygotowanie zrzutowisk dla głównych sił powietrznodesantowych. Najczęściej wykonują oni skoki pod osłoną nocy, z dużych wysokości, a dzięki wcześnie otwieranym spadochronom mogą wykonywać przeloty na dystansach sięgających nawet kilkudziesięciu kilometrów. A wszystko po to, by działać skrycie. Tym razem zrzutowisko zabezpieczali żołnierze z Polski, USA i Holandii.

Główne siły ruszyły ku Marnehuizen z różnych stron. Polacy, na pokładzie samolotu CASA z 8 Bazy Lotnictwa Transportowego w Krakowie, wystartowali z Eindhoven. Mieli do pokonania dystans około 300 km. W okolicach miasteczka najpierw zrzucone zostały zasobniki ze sprzętem. Następnie z pokładu CAS-y wyskoczyło kilkudziesięciu żołnierzy. – Skok oddaliśmy z wysokości około 300 m – tłumaczy por. Nikiel. Mniej więcej w tym samym czasie do Marnehuizen dotarły też plutony szturmowe z USA i Francji.

Już na ziemi na szturmowców czekali pathfinderzy. – Wykonali dla nas fantastyczną robotę – przyznaje dowódca polskiego plutonu szturmowego. Jego podwładni mieli ze sobą dokładne zdjęcia okolic miasteczka, tyle że wykonane wczesną wiosną, kiedy roślinność nie była jeszcze tak bujna. Teraz widok ze zrzutowiska był nieco inny. – Pathfinderzy zrobili jednak doskonałe rozpoznanie. Dzięki temu byli w stanie szybko i sprawnie przeprowadzić nas w wyznaczony rejon działania – podkreśla oficer. W myśl scenariusza polscy żołnierze mieli zapewnić wsparcie ogniowe Francuzom i Amerykanom, którzy wkroczyli do miasteczka. Wśród zabudowań czekały na nich wojska przeciwnika podgrywane przez pluton holenderski, wyposażony m.in. w pojazdy opancerzone.

Początkowo główny ciężar zadania spoczywał na pododdziale z USA. Kiedy ten zdołał opanować radar, inicjatywę przejęli Francuzi, którzy zaczęli wypychać przeciwnika z miasteczka. W tym czasie polscy żołnierze pomagali wskazywać cele, używając w tym celu drona. Razili też przeciwnika za pomocą moździerzy. Sojuszniczym pododdziałom wsparcia udzielił też samolot bojowy, należący do holenderskich sił powietrznych. Ostatecznie cel został osiągnięty.

Tymczasem „Falcon Leap” nie ograniczały się tylko do wspomnianej części taktycznej. Zanim wielonarodowe siły przeprowadziły desant w okolicach miasteczka, pododdziały z Holandii ćwiczyły we własnym gronie. Do tego doszła faza 3C. – Polegała ona na desantowaniu żołnierzy z wykorzystaniem sprzętu spadochronowego oraz statków powietrznych innych państw – informuje płk Damian Piechulski z 6 Brygady Powietrznodesantowej. W tej części ćwiczeń polscy instruktorzy prowadzili szkolenie dla około 200 sojuszników. Jednocześnie spadochroniarze z 6 BPD zapoznawali się z możliwościami zagranicznego sprzętu. Symboliczny finał „Falcon Leap” nastąpił w okolicach Arnhem. Tam właśnie żołnierze wzięli udział w tzw. Memory Jump, czyli skoku ku czci uczestników operacji „Market Garden”. Okazją były obchody 80. rocznicy największej operacji powietrznodesantowej II wojny światowej. Łącznie pamiątkowy skok oddało około 700 żołnierzy z państw członkowskich NATO, w tym oczywiście Polacy.

– Głównym celem „Falcon Leap” jest integracja sił powietrznodesantowych różnych państw we wspólnej operacji. Dzięki temu, że 6 BPD od lat uczestniczy w takich ćwiczeniach, mamy pełną wiedzę na temat możliwości i ograniczeń w realizacji tego typu międzynarodowych przedsięwzięć. Każde ćwiczenia są kopalnią wiedzy, doświadczeniem, które przekłada się później na to, w jaki sposób doskonalimy swoje umiejętności, przygotowując się do realnego działania na polu walki – podsumowuje płk Piechulski.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: szer. Dawid Cisło, st. szer. Sebastian Brzezina/ 6 BPD

dodaj komentarz

komentarze


Czworonożny żandarm w Paryżu
 
Żeby nie poddać się PTSD
Mikrus o wielkiej mocy
The Power of Buzdygan Award
„Northern Challenge”, czyli wyzwania i pułapki
Ogień nad Bałtykiem
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Po pierwsze: bezpieczeństwo granic
Breda w polskich rękach
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Rozliczenie podkomisji Macierewicza
Wojskowi rekruterzy chcą być (jeszcze) skuteczniejsi
Polskie „JAG” już działa
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Ostre słowa, mocne ciosy
Gryf dla ochrony
Cześć ich pamięci!
Komisja bada nielegalne wpływy ze Wschodu
Zagrożenie może być wszędzie
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Centrum Robotów Mobilnych WAT już otwarte
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Rozkaz: rozpoznać przeprawę!
„Złote Kolce” dla sportowców-żołnierzy
Złoty Medal Wojska Polskiego dla „Drago”
Sojusz także nuklearny
Szkolenie 1000 m pod ziemią
Miliony sztuk amunicji szkolnej dla wojska
Niepokonany generał Stanisław Maczek
Generał z niepospolitym polotem myśli
Żołnierska pamięć nie ustaje
Witos i spadochroniarze
Do czterech razy sztuka, czyli poczwórny brąz biegaczy na orientację
Żeglarz i kajakarze z „armii mistrzów” na podium
Czas „W”? Pora wytropić przeciwnika
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Karta dla rodzin wojskowych
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Zmiana warty w PKW Liban
Olympus in Paris
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Snipery dla polskich FA-50
Zwycięzca w klęsce, czyli wojna Czang Kaj-szeka
Mark Rutte w Estonii
Ile GROM-u jest w „Diable”?
Rosyjskie wpływy w Polsce? Jutro raport
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Zapomogi dla wojskowych poszkodowanych w powodzi
Polski producent chce zawalczyć o „Szpeja”
Grób Nieznanego Żołnierza ma 99 lat
Święto marynarzy po nowemu
Olimp w Paryżu
Adm. Bauer: NATO jest na właściwej ścieżce
Rajd pamięci i braterstwa
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO