Ile dywizji w Wojsku Polskim? Jaką rolę powinny będą pełnić korpusy? Kiedy pierwszy F-35 w Siłach Zbrojnych RP? To tylko niektóre kwestie, jakie zostały poruszone podczas konferencji „Defence 24 Day”, która trwa na stadionie PGE Narodowym. Biorą w niej udział przedstawiciele przemysłu, politycy i najważniejsi dowódcy wojskowi.
Zorganizowaną przez portal „Defence24” konferencję „Defence24 Days” zainaugurował panel dyskusyjny „Bezpieczeństwo regionalne – wyzwania dla Europy”. Jego uczestnicy zgodzili się, że „odstraszanie i obrona” to nie są projekty, które będą obowiązywać przez rok czy dwa i dlatego powinniśmy o nich myśleć długoterminowo.
Donika Gërvalla-Schwarz, wicepremier i minister spraw zagranicznych Kosowa, przypomniała, że w latach ‘90 państwo to zostało zaatakowane przez wyszkolone przez Rosjan serbskie grupy paramilitarne, czyli w podobny sposób jak miało to miejsce na Krymie w 2014 roku. – Dlatego Kosowo wspiera Ukrainę. Wiemy, że Ukraina walczy także za nas, za wszystkich w Europie – powiedziała.
Gen. Gary L. North, były Dowódca Sił Powietrznych US Army na Pacyfiku podkreślał, że kluczowe dla bezpieczeństwa w regionie jest budowanie interoperacyjności między sojusznikami, a także czas. – Na wojnie nie można zająć drugiego miejsca. To jaką koncepcję obrony przygotowujemy i jak szybka będzie nasza reakcja, zadecyduje o tym, jak długo będziemy w walce i czy wygramy – mówił.
Robert Kupiecki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, zapytany został o sygnał, jaki powinien popłynąć z Polski do uczestników szczytu NATO, który w lipcu odbędzie się w Waszyngtonie. Jego zdaniem może to być przesłanie, że motto „nie słowa, a czyny” funkcjonuje. – Dziś Polska przeznacza na obronność 4 proc. PKB, a 1 proc. PKB na pomoc Ukrainie – powiedział. Dodał, że w kwestii kolektywnej obrony i odstraszania NATO nie da się zastąpić, a silny i wiarygodny Sojusz to czynnik wzmacniający zdolności obronne. – Polska nie jadzie w NATO na gapę. Wykonujemy swoją pracę i tego samego oczekujemy od innych. Jeżeli nie chcemy kolejnej wojny, musimy podejść poważnie do naszych obowiązków w NATO – dodał Paweł Zalewski, wiceminister obrony narodowej.
Perspektywy polskiego przemysłu
Panel „Rozbudowa polskiego przemysłu obronnego” rozpoczął Paweł Bejda, wiceminister obrony narodowej, który mówił przede wszystkim o konieczności współpracy resortu z wojskiem. Zaznaczył, że „przestawienie produkcji zbrojeniowej na wyższy poziom” jest dla MON-u priorytetem. Zauważył także, że nie każde państwo produkujące uzbrojenie chce się dzielić z kupującymi swoimi technologiami, ale Korea do nich należy. Przypomniał, iż co prawda negocjacje dotyczące produkcji czołgów K2 w Polsce trwały bardzo długo to skończyły się na niczym, jednak wyraził nadzieję, że nowy prezes PGZ zmieni tę sytuację.
Gen. bryg. Artur Kuptel, szef Agencji Uzbrojenia, która odpowiada za zakup uzbrojenia dla wojska zwrócił uwagę, iż „silna Polska to silne wojsko, a silne wojsko to silny przemysł”. – Ale silne wojsko nie może być jedynym elementem wspierającym przemysł – powiedział. Zaznaczył, że polskie firmy powinny poszukiwać rozwiązań, którymi mogłyby być zainteresowane także inne państwa, a takim jest np. przenośny zestaw przeciwlotniczy Piorun. Dodał, że w tak właśnie zrobiła jedna z firm prywatnych, która nie tworzyła swojej oferty stricte pod Wojsko Polskie, a dziś jej produkty sprawdzają się w Ukrainie.
Krzysztof Trofiniak, prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej, wskazał, iż obszarami produkcji, nad którymi należy pracować są przede wszystkim zdolności do produkcji amunicji. Jak mówił, nieco lepiej wygląda sytuacja dotycząca produkcji pojazdów gąsienicowych, jednak z uwagi na wzrost zamówień, inwestycje w ten obszar również będą konieczne. Zapowiedział także poprawienie wydajności firmy Jelcz, która jeszcze kilka lat temu produkowała kilkaset pojazdów specjalnych, dziś jest ich mniej, choć zatrudnienie w spółce zostało zwiększone. Zaznaczył także, że aby zaplanować zmiany w firmach przemysłu obronnego konieczne jest posiadanie zdolności do prowadzenia prac badawczo-rozwojowych, a także znajomość konkretnych potrzeb zamawiającego. Zapewnił także, że przemysł państwowy powinien współpracować z prywatnym. – Nie mam tu żadnych zahamować, ale wszystko musi odbywać się na zasadach partnerskich i zrównoważonego rozwoju – stwierdził.
O współpracy sektora prywatnego z państwowym mówił także Piotr Wojciechowski, prezes Grupy WB. Zaznaczył, że jednym z efektów takiego współdziałania jest system Gladius, do którego pojazdy dostarcza Huta Stalowa Wola. Poinformował , że w ciągu dwóch ostatnich lat zatrudnienie w spółkach Grupy WB wzrosło dwukrotnie, a obroty wzrosły trzykrotnie. – Polski przemysł potrafi – zapewnił.
Polskie Siły Zbrojne 2035
Podczas konferencji „Defence24Days” dużo uwagi poświęcono także przyszłości Wojska Polskiego. Podczas panelu „Polskie Siły Zbrojne 2035. Fundament obrony na przełomie generacyjnym” gen. Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego zaznaczył, że ostatnie dwa lata, czyli czas od wybuchu wojny w Ukrainie dostarczył doświadczeń i wniosków, które powinny zostać uwzględnione w rozmowie o siłach zbrojnych.
Mówiąc o przyszłości Wojska Polskiego generał zaznaczył, że powstaną dwie dywizje wojsk lądowych, których formowanie ogłoszono w ostatnich dwóch latach. Niewykluczone, że dodatkowo powstanie kolejny tego typu związek taktyczny. Ale zdaniem szefa SGWP to wyższy poziom związków, czyli korpusy mają w przyszłości definiować to, jak będzie wyglądała walka w domenie lądowej.
Jak mówił generał, dużej uwagi wymaga kwestia rozpoznania, dlatego trzy pułki rozpoznawcze, które funkcjonują w Wojsku Polskim zostaną przeformowane na brygady. Duże zmiany czekają też siły powietrzne. – Program F-16 zmienił ich oblicze, a już w sierpniu tego roku pierwszy F-35 odmieni oblicze całych sił zbrojnych – powiedział. Dodał, iż sytuacja wymaga także utworzenia nowej jednostki, która będzie zajmowała się sztuczną inteligencją. Gen. Kukuła mówił także, iż konieczna jest zmiana postrzegania rezerw. Chodzi m.in. o powiązanie tych żołnierzy z konkretnymi jednostkami wojskowymi. Jednocześnie przyznał, iż nie jest zwolennikiem przywracania obowiązkowej służby zasadniczej.
Natomiast gen. broni Dariusz Łukowski, zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego odniósł się do kwestii połączenia dwóch dowództw, operacyjnego i generalnego i przywrócenia funkcjonujących przed kilku laty dowództw rodzajów sił zbrojnych. Taki pomysł zawarty jest w prezydenckim projekcie reformy systemu kierowania i dowodzenia armią. Jak mówił, najwyższy czas na taką zmianę, gdyż „nie stać nas na budowanie struktur, w których w czasie wojny połowa kadr pozostaje bierna”, a tak jego zdaniem dziś to wygląda. Wyjaśnił, że dziś Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych jest „najlepiej wyszkolonym organem dowodzenia i to na jego bazie powstanie Dowództwo Połączone, a inspektorzy rodzajów wojsk z DGRSZ będą odpowiedzialni za utworzenie dowództw poszczególnych rodzajów wojsk. Jak mówił generał jest to powrót do zasady „szkolisz, dowodzisz, odpowiadasz”, a także sposób na wykorzystanie zasobów, które już mamy. Jednocześnie zapewnił, iż koncepcja ta nie powstała w zaciszu gabinetu, a była szeroko konsultowana.
Gen. dyw. Maciej Klisz, dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych, mówił natomiast o tym, że dyskutując o przyszłości wojska więcej uwagi należy poświęcić operacjom połączonym. Te co prawda są już znane Wojsku Polskiemu, jednak sytuacja wymaga, by skupić się na połączeniu działań w wielu domenach, takich jak cyber czy przestrzeń kosmiczna. – Jeżeli sprowadzimy wojnę do wojny okopowej, to przegramy, bo to duży bije mniejszego, co widzimy w Ukrainie – powiedział. Dowódca operacyjny zwrócił również uwagę, że należy zastanowić się jak powinno przebiegać szkolenie przyszłych dowódców. Jak zaznaczył, planując rozwój Wojska Polskiego w perspektywie 15 lat, budujemy wojsko, którym dowodzić będą dzisiejsi majorowie. – Dlatego już dziś powinni się szkolić na najlepszych uczelniach, uczyć się dwóch języków obcych, zobaczyć jak wygląda wojna i dowiedzieć się, jak funkcjonują najważniejsze dowództwa – zaznaczył.
Dowódca wojsk obrony terytorialnej, gen. bryg. Krzysztof Stańczyk poinformował natomiast, że w tym roku zakończy się formowanie dwóch ostatnich brygad OT. Zakończy to proces tworzenia tego rodzaju sił zbrojnych, jednak na lata 2026-2029 zaplanowano utworzenie kolejnych struktur. Chodzi o kilka kompani wsparcia wyposażonych w systemy artyleryjskie, które będą mogły razić cele oddalone o 20-25 km. Nowelizacji ma wymagać także dokument regulujący miejsce służby terytorialsów. Zgodnie z założeniem mają oni bowiem operować przede wszystkim na terenach w których mieszkają, jednak czasem konieczne jest odejście od tej zasady, co ma miejsce np. teraz, kiedy żołnierze WOT służą na polsko-białoruskiej granicy.
Obrady podczas konferencji „Defence 24 Day” będą kontynuowane jutro.
autor zdjęć: SGWP, PGZ
komentarze