Nie Halny, nie Duch i nie Harpia – internauci zdecydowali, że myśliwce F-35, które będą służyły w polskich siłach powietrznych, będą nosić imię Husarz. Konkurs ogłoszony przez Sztab Generalny Wojska Polskiego cieszył się dużym zainteresowaniem. Zgłoszono ponad 700 propozycji. Na Husarza zagłosowało niemal pół tysiąca internautów.
F-35A Lightning II sił powietrznych Stanów Zjednoczonych. Zdjęcie ilustracyjne.
„Z ogromną radością ogłaszamy, że nasz polski myśliwiec F-35 ma już oficjalną nazwę: Husarz” – poinformował wczoraj wieczorem Sztab Generalny Wojska Polskiego. Imię zostało wyłonione w konkursie, który SGWP ogłosił 12 kwietnia. Każdy, kto ukończył 18 lat, mógł zgłosić swoją propozycję na Facebooku lub portalu X. Internauci nie zawiedli, pomysłów było ponad 700. Wśród nich znalazły się przede wszystkim nazwy drapieżnych ptaków, takie jak orzeł, raróg czy kruk. Internauci odwoływali się również do mitologii, proponując, by samolot został nazwany Perunem na cześć słowiańskiego boga wojowników czy Orionem od imienia olbrzyma – myśliwego. Wiele osób zgłaszało propozycje nawiązujące do zjawisk atmosferycznych, na przykład mgła czy grad.
W drugim etapie konkursu głos zabrała komisja, w skład której wchodzili przedstawiciele Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, Ministerstwa Obrony Narodowej i Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Członkowie komisji spośród wszystkich zgłoszonych zgodnie z regulaminem propozycji wybrali pięć finałowych. Były to: Halny, Husarz, Harpia, Dracarys i Duch. Ostateczną decyzję pozostawiono jednak internautom, którzy w głosowaniu wybrali Husarza. „Połączenie nowoczesności samolotu z dumną i historyczną postacią husarza, co moim zdaniem doskonale oddaje polski charakter” – argumentował jeden z głosujących. Nazwa wyprzedziła Ducha, Harpię, Halnego i Dracarysa. Autor zwycięskiej propozycji zostanie zaproszony na prezentację pierwszego polskiego myśliwca F-35.
Przypomnijmy, że samoloty F-35 – Husarze trafią do Polski za dwa lata. Przylecą nimi do kraju pierwsi polscy piloci tych maszyn. Dwie eskadry myśliwców, których w sumie będziemy mieć 32, będą rozlokowane w Łasku i Świdwinie. Te wyjątkowe maszyny piątej generacji są znane przede wszystkim z bardzo niskiej wykrywalności, którą zapewnia zastosowana w nich technologia „stealth”. Samolot jest pokryty specjalnymi materiałami, które nie odbijają promieniowania radarów przeciwnika, lecz je pochłaniają. Jednak gen. dyw. pil. Ireneusz Nowak, inspektor sił powietrznych, zaznacza, że to nie jest najważniejsza cecha F-35. – Oprócz radarów z aktywnie skanującą anteną AESA mają dużo innych sensorów, które pracują na przykład w podczerwieni lub zbierają dane o promieniowaniu elektromagnetycznym z przeróżnych źródeł, nie tylko zestawów przeciwlotniczych, lecz także radarów okrętowych czy naziemnych przeciwnika – mówi generał.
Poza tym sensory w F-35 dostarczają pilotowi informację już wstępnie opracowaną. Dzięki temu w czasie wykonywania zadania nie musi on analizować kilku dodatkowych danych na temat swojej misji – systemy robią to za niego. Ale nie tylko pilot korzysta z tych informacji. Są one przesyłane wszystkim zaangażowanym w konkretną misję. Przykładowo na okręty, do stanowisk dowodzenia na lądzie oraz nawigatorom naprowadzania statków powietrznych i oczywiście do innych maszyn znajdujących się w powietrzu, np. samolotów czwartej generacji.
autor zdjęć: Staff Sgt. Kate Thornton/U.S. Air Forces in Europe and Air Forces Africa
komentarze