Rosja przestaje być w jakimkolwiek stopniu partnerem Sojuszu. Rosja jest agresorem i największym zagrożeniem dla państw Sojuszu – powiedział Andrzej Duda po zakończeniu szczytu NATO. Zdaniem prezydenta, który podsumował dwudniowe obrady w Wilnie, kluczowe dla państw wschodniej flanki jest zatwierdzenie tzw. planów obronnych oraz zwiększenie sił odpowiedzi NATO.
W stolicy Litwy zakończył się drugi i zarazem ostatni dzień szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego. Prezydent Andrzej Duda podczas konferencji prasowej mówił o najważniejszych z polskiej perspektywy ustaleniach spotkania. – Rosja przestaje być w jakimkolwiek stopniu partnerem NATO. Rosja jest agresorem i największym zagrożeniem dla państw Sojuszu – powiedział zwierzchnik Sił Zbrojnych RP. Prezydent zaznaczył, że w Wilnie dyskutowano także o zapowiadanej relokacji na Białoruś najemników tzw. Grupy Wagnera oraz broni nuklearnej. – Zgodziliśmy się, że pod szczególną obserwacją NATO będzie obszar, który my nazywamy bramą brzeską. To przekłada się także na dyskusję o parasolu nuklearnym NATO. Jeśli broń nuklearna miałaby zostać użyta przeciwko państwom Sojuszu, to państwa te odpowiedzą w stosowny sposób na taki atak – podkreślił prezydent.
Andrzej Duda poinformował, że po raz pierwszy od czasów zimnej wojny Sojusz stworzył i zatwierdził plany obronne. – Mieliśmy dotąd tzw. plany ewentualnościowe, które miały charakter swoistego prowizorium. Natomiast plany, które właśnie zostały zatwierdzone, ujmują obronę terytorium Sojuszu zupełnie inaczej. Mówimy tu o realizacji zobowiązań, o których wspominał między innymi prezydent Joe Biden, że każdy cal ziemi NATO będzie broniony – tłumaczył Andrzej Duda. Dodał, że jest to odejście od obowiązującej niegdyś w Sojuszu zasady deterrence by punishment (odstraszanie przez ukaranie, czyli obrona po ataku i odzyskiwanie utraconego terytorium) na rzecz zasady deterrence by denial (odstraszanie przez uniemożliwienie dostępu). – Nie możemy dopuścić do sytuacji, by powtórzyła się Bucza, by wyzwalać teren spod wrogiej okupacji – mówił prezydent, nawiązując do zbrodni popełnionych przez Rosjan w tym ukraińskim mieście.
Polski przywódca wyjaśnił także, że wraz z przyjęciem nowych planów obronnych w dokumentach planistycznych zapisano kwestie związane ze zwiększeniem sił odpowiedzi NATO do 300 tys. żołnierzy. – Szacuje się, że gdyby doszło do ataku na bramę brzeską, na nasze terytorium do natychmiastowej jego obrony zostałoby skierowanych 100 tys. żołnierzy Sojuszu – zaznaczył.
Prezydent przyznał, że choć oficjalne zaproszenie Ukrainy do Sojuszu nie zostało wystosowane, to jednak podczas wileńskiego szczytu podjęto wiele decyzji zbliżających Kijów do NATO. Wymienił m.in. rezygnację z planu działań na rzecz członkostwa (Membership Action Plan − MAP), utworzenie Rady NATO-Ukraina oraz zapewnienie kolejnego pakietu pomocy dla tego kraju ze strony Sojuszu. – Nasi ukraińscy partnerzy zdawali sobie sprawę z tego, że przyjęcie Ukrainy do NATO w formie pełnego członkostwa jest obecnie niemożliwe ze względu na toczącą się wojnę. Gdyby została dziś przyjęta jako członek NATO, należy zakładać, że tego samego albo następnego dnia wystąpiłaby o zastosowanie artykułu 5, czyli o kolektywną obronę. Sojusz musiałby w takiej sytuacji wysłać żołnierzy na front. Polscy żołnierze musieliby jechać na front. Jako prezydent takiej decyzji podjąć bym nie chciał – zaznaczył stanowczo prezydent Duda.
Podkreślił, że przyjęcie Ukrainy do NATO jest bardzo ważne, bo jest to kraj o dużej powierzchni oraz z bardzo silną i doświadczoną w walce armią. Dodał, że dzisiaj to my jesteśmy wschodnią flanką NATO. Jeżeli Ukraina zostanie przyjęta do Sojuszu, to „ta flanka przynajmniej w części znacząco rozciągnie się na wschód”. Prezydent zwrócił również uwagę na zgodę Turcji na rozszerzenie Sojuszu o Szwecję. – Z perspektywy bezpieczeństwa wschodniej flanki ma to ogromne znaczenie – ocenił.
Andrzej Duda zapowiedział, że po powrocie do Polski zwoła Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Posiedzenie ma się odbyć w czwartek po południu.
autor zdjęć: Marek Borawski/ KPRP
komentarze